Mężczyźni mają duże kłopoty z rozpoznaniem, kiedy kobiety doznają orgazmu. I trudno im się dziwić.
Tekst: Iza Kołodziej
Męski orgazm jest na tyle spektakularny, że trudno go przeoczyć. Co prawda panowie deklarują w badaniach, iż zdarza im się udawać szczytowanie, ale znacznie rzadziej niż kobietom. Wytrysku nie da się zamarkować, więc w wielu sytuacjach odgrywanie erotycznego przedstawienia nie miałoby sensu. Kobiecy orgazm jest bardziej dyskretny i stąd paniom łatwiej jest go imitować, gdy uważają, że istnieje ku temu potrzeba. Erotyczne aktorstwo ma jednak długofalowe negatywne skutki i to głównie dla nas, kobiet. Można powiedzieć, że imitując satysfakcję, strzelamy sobie w łechtaczkę.
Prawda czy fałsz?
Grupa amerykańskich badaczek postanowiła sprawdzić, jak często kobiety doznają orgazmu w trakcie stosunku. Wyniki opublikowały w czasopiśmie „Archives of Sexual Behavior”. Potwierdziło się, że dla przeciętnej kobiety najpewniejszą drogą do szczytowania jest zwykle masturbacja, a nie seks partnerski. Przy okazji autorki badania odkryły kilka interesujących prawidłowości, w tym niezdolność większości mężczyzn do odróżniania prawdziwego orgazmu od udawanego.
Ponad połowa z 1500 mężczyzn biorących udział w internetowym badaniu deklarowała duże doświadczenie seksualne i zdawała sobie sprawę, iż niewiele kobiet doznaje regularnie orgazmu podczas stosunku. Panowie posiadali wiedzę, iż aby zwiększyć szanse partnerki na szczytowanie, powinni zastosować dodatkową stymulację, na przykład pieszczoty łechtaczki.
Mimo tego ich zdolność do rozpoznania prawdziwego orgazmu okazała się niewielka. Ponad ¾ badanych zdecydowanie przeszacowuje liczbę orgazmów, jakich ich partnerki doznają podczas stosunków.
Udawane „ochy i „achy”
Mężczyźni mają kłopoty z rozpoznaniem prawdziwego orgazmu z wielu powodów. Mit o kobiecym orgazmie przy każdym stosunku jest stale obecny w pornografii. Aktorki porno często mają za zadanie odegrać usatysfakcjonowanie erotyczne nawet w przypadku seksu analnego lub wymuszonego stosunku. Po drugie, kobiety od dziesięcioleci podtrzymują u mężczyzn przekonanie, że orgazm podczas seksu partnerskiego to ich chleb powszedni. Dlaczego? Bo myślą, że tak być powinno i tylko to jest „normalne”, by usatysfakcjonować partnera, skrócić czas stosunku albo uniknąć zarzutu o oziębłości.
Udawanie orgazmu to jednak błędne koło. Im częściej to robimy, tym mniejszą wiedzę na temat naszego ciała oraz doznań ma partner. I tym bardziej czujemy się potem zobowiązane, by udawać znowu.
Fakt, że mężczyźni nie potrafią rozpoznać, kiedy ich oszukujemy w tej sprawie, nie powinien być powodem do optymizmu, tylko do zmartwienia. Bo im naszym partnerom jest dalej do zrozumienia kobiecej seksualności, tym nam dalej do prawdziwych orgazmów.