Joanna Kostecka jest dyrektorem w hotelu Campanile Łódź. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że spośród wielu zgłoszonych kobiet w Europie to ona dostała tytuł silnej osobowości marki. Jak tego dokonała? Krok po kroku. Z okazji Dnia Kobiet poprosiliśmy, by podzieliła się swoją historią i posłużyła przykładem. Kobiety mają moc!
Opowiedz o swojej ścieżce zawodowej.
Joanna Kostecka: Swoją karierę rozpoczęłam w 2008 roku właśnie w hotelu Campanile Łódź. Była to moja pierwsza praca. Zostałam recepcjonistką w nowo otwartym hotelu, a już po roku asystentką General Managera. Zanim jednak otrzymałam awans, zapisałam się na polsko-francuskie studia podyplomowe MBA na Uniwersytecie Lyon 3 we Francji. Ten krok naprawdę otworzył mi drzwi do dalszej kariery. W 2011 roku zostałam mianowana na stanowisko First Assistant Manager w hotelu Kyriad w miejscowości Loon-Plage nieopodal Dunkierki we Francji. To była moja wielka przygoda – lekcja życia i kluczowe doświadczenie. Pod koniec 2012 roku przeniosłam się do hotelu Campanile Lublin, gdzie zaoferowano mi stanowisko General Managera. Po trzech latach powróciłam do rodzinnej Łodzi i do działającego tu hotelu Campanile.
Jak wygląda twój typowy dzień pracy?
J.K.: Zwykle rozpoczynam od przywitania się z zespołem i naszymi gośćmi, a następnie przeglądam raporty z poprzedniego dnia i z nocy. Potem dzień zaczyna się na całego, a jego przebieg zależy od tego, co akurat dzieje się w hotelu. Zdarzają się dni wypełnione po brzegi spotkaniami, inne spędzam głównie przy biurku, analizując wyniki finansowe, lub na recepcji, witając i żegnając gości. Nie popadam w rutynę, bo zawszę mogę liczyć na to, że wydarzy się coś nieplanowanego lub nieprzewidzianego. Mierzymy się z wieloma wyzwaniami. Właśnie dlatego tak ważne w tej pracy są elastyczność i otwarty umysł.
Jakie są twoje obowiązki i z jakimi wyzwaniami się mierzysz?
J.K.: Każdy dzień jest dla nas pełen wyzwań. Zdarzają się chociażby braki kadrowe. Potrzebujemy wówczas zastępstwa. Bywa, że na szybko muszę znaleźć kelnera na dzienną zmianę. Wiele się dzieje, więc jako dyrektorka hotelu muszę być otwarta na nowe pomysły i rozglądać się za nieszablonowymi rozwiązaniami.
Co sprawiło, że zainteresowałaś się pracą w hotelarstwie?
J.K.: Różnorodność zajęć, która pozwala mi rozwijać się poprzez poznawanie nowych osób, stawianie czoła najróżniejszym sytuacjom, realizowanie najrozmaitszych zadań, ciągłe zdobywanie wiedzy oraz, rzecz jasna, poprzez podróżowanie. Uwielbiam nawiązywać relacje z gośćmi! Wiem, że przygotowywanie raportów finansowych to ważny element pracy na moim stanowisku, ale bez gości w hotelu nie ma życia! Szczególnie dało się to nam we znaki podczas pandemii COVID-19, gdy ograniczyliśmy działalność hotelu i nie mogliśmy przyjmować klientów. W hotelarstwie relacje z gośćmi to podstawa sukcesu.
Jak opisałabyś „ducha Campanile” w swojej codziennej pracy?
J.K.: Dla mnie duch Campanile to duch partnerstwa. Na moich barkach spoczywa duża odpowiedzialność, ale wiem, na kim mogę polegać, kogo prosić o pomoc. Nawet jeśli z czymś się nie zgadzam, zawsze mogę przedstawić własny punkt widzenia i znaleźć najlepsze rozwiązanie w duchu konstruktywnej współpracy. To bardzo ważnie, ponieważ moją misją jest budowanie zespołu odpowiedzialnego za tworzenie gościnnej i przyjaznej atmosfery, w której dobrze czują się zarówno moi goście, jak i pracownicy, a także – ja sama.
Jak opisałabyś pozycję kobiet w branży hotelarskiej?
J.K.: W polskim regionie Louvre Hotels Group większość dyrektorów hoteli to kobiety. Branża hotelarska nie jest łatwa, jest bardzo wymagająca. Gdy wychodzę z pracy, hotel pozostaje otwarty, więc w razie nagłych wypadków zawsze pozostaję w kontakcie z moimi piętnastoma pracownikami. Na szczęście my, kobiety, jesteśmy dobrze zorganizowane, co pomaga nam w optymalizacji czasu i realizowaniu zadań. Oczywiście zdarzają się nam błędy, ale walczymy i nigdy się nie poddajemy, ponieważ mamy silne osobowości, a gościnność – we krwi.
Jakie jest twoje największe osiągnięcie?
J.K.: Bez wątpienia zdobycie pierwszej nagrody w programie Tajemniczy Gość z 2017 roku, w którym uzyskałam stuprocentowy wynik! To konkurs, w ramach którego zarząd wysyła do nas podstawionego klienta, by zmierzyć jakość naszej obsługi. Ten sukces należy nie tylko do mnie, ale do całego mojego zespołu, z którego jestem bardzo dumna. Odegrałam również rolę w podniesieniu standardu naszego hotelu do trzech gwiazdek. Łącznie już trzy hotele, w których pracowałam, zdobyły to wyróżnienie. To dla mnie wielkie osiągnięcie osobiste.
Czy masz jakieś rady dla kobiet zainteresowanych pracą w hotelarstwie?
J.K.: Po pierwsze, pamiętajcie o sobie i podążajcie za swoimi marzeniami. Praca w branży hotelarskiej jest pasją. Musicie pokochać to, co robicie. Jest to wymagające zajęcie, ale daje również wiele satysfakcji i dostarcza wielu wspaniałych wspomnień. Na przykład, gdy byłam recepcjonistką, goście z Anglii spoglądali na plakietkę z moim imieniem i zaczynali śpiewać przebój „Joanna”! Pewnego razu otrzymałam też pocztówkę od gości, którym mile zapadłam w pamięć. To było naprawdę wzruszające.