W języku joruba „ayọ” oznacza radość. Dokładnie taka jest muzyka, którą pod tym pseudonimem tworzy Joy Olasunmibo Ogunmakin – piosenkarka, autorka tekstów i aktorka. Po czterech latach od wydania płyty „Royal” powraca z nowym materiałem „Mami Wata”, który fascynuje tak, jak myśl o podróży w najdalszy zakątek świata.
Tekst: Julia Staręga
Ayọ to prawdziwie wieloetniczna artystka. Urodziła się w niemieckiej kolonii, jej rodzicami są Nigeryjczyk i Romka, a babci zawdzięcza polskie korzenie. Artystka debiutowała w 2006 roku albumem „Joyful”, który pokrył się kilkoma platynami, a w Polsce osiągnął status Złotej Płyty. To z niego pochodzą przeboje „Down On My Knees” oraz „Life is Real”. To było mocne, pozytywnie przyjęte przez słuchaczy i krytyków wejście na rynek. Wydany dwa lata później, dwuplatynowy „Gravity At Last”, odbił się echem za sprawą hitu „Slow, Slow (Run Run)”. Nic dziwnego, że przebił się do świadomości odbiorców – bogactwo perkusyjnych instrumentów i emocjonalny, osadzony w groovie wokal Ayọ wprawiają w magiczny, muzyczny trans.
Tajemnicza „Matka Woda”
Mimo upływu lat muzyka J. O. Ogunmakin wciąż zaskakuje świeżością i przemyślaną koncepcją. Jej najnowsza płyta „Mami Wata” jest tego najlepszym przykładem. Dlaczego? Powody są dwa. Po pierwsze, tytuł płyty odwołuje się do Mami Waty – obecnej w afrykańskim folklorze morskiej bogini-syreny, „matki wody”. Zapewnia szczęśliwe i dostatnie życia każdemu, kto o to poprosi. Oprócz fortuny zsyła też niebezpieczeństwo. Włada wodami, odpowiada za naturalne kataklizmy i ich skutki. Pod hasłem „Mami Wata” na płycie mieści się więc to, co w świecie pociągające, radosne i piękne oraz to, co przejmująco trudne. Po drugie – „Mami Wata” to płyta bardzo kobieca, napędzana szlachetnym, akustycznym brzmieniem i okraszona popową chwytliwością. Nie brak na niej mądrych, zaangażowanych tekstów, ciepłego, soulowego wokalu Ayọ i kapitalnych melodii.
Pieniądze nie zagwarantują ci bogactwa
„Money Love” to singiel, który przykuwa uwagę nie tylko za sprawą gitarowej aranżacji, ale też tekstu. Wydawałoby się – prosta w swej wymowie piosenka o tym, że za pieniądze szczęścia, a tym bardziej miłości i zdrowia nie kupisz. Możesz za to postradać zmysły albo wpakować się w kłopoty, jeśli nieumiejętnie nimi zarządzasz. Tematyka tak powszechna, że niemalże zamknięta w trywialnym frazesie. Przewija się w różnorakich internetowych (i nie tylko) trendach pod wieloma postaciami. Zamiast pogoni za dobrami materialnymi coraz częściej mówi się o skupieniu na tym, co umacnia duchowo. O zwrocie ku własnemu mikrokosmosowi, o celebracji małych radości, o doświadczaniu życia „tu i teraz”, najlepiej w naturze, z drugim człowiekiem, z dala od wielkomiejskiego, skapitalizowanego centrum.
Ayọ w „Money Love” pośrednio zachęca do przewartościowania życia. Pieniądze, o których śpiewa, to tylko jedna z rzeczy, która może oddalać od bycia w bliskości ze sobą i drugim człowiekiem. „Prawdziwe szczęście odnajdujesz w morskich falach, które oglądasz z przyjaciółmi. To jeden z momentów, który nic nie kosztuje i to właśnie nim nasycasz swoją duszę. Nie pieniędzmi, które karmią twoje ego, ale niszczą twoje wnętrze” – mówi artystka w wideoklipach na Spotify.
Bycie kobietą w dzisiejszym świecie jest przestępstwem
Brzmi dosadnie? Tak – i dokładnie tak ma brzmieć. Zacytowany wyżej wers pochodzi z ósmej pozycji na płycie, czyli ballady „Woman”. Brak w tym utworze buntowniczej kontestacji. To gorzki, wymowny komentarz do współczesnej rzeczywistości, w której kobiety, w krajach takich jak Iran, nadal nie mogą czuć się bezpiecznie, są ograniczane i pozbawiane praw. Wystarczy spojrzeć na wersy „In these streets you’re not safe/They’ll hunt you down just like a slave” oraz „The hands of a man were supposed to protect us/And now these very hands can be so dangerous”, które zarysowują kontekst historii. Pod koniec utworu Ayọ wymienia imiona kobiet protestujących w Iranie w 2022 roku. Śpiewa między innymi o Masah Amini, Hadis Najafi, Sareni Sahedi – dwudziestokilkuletnich dziewczynach, które stały się śmiertelnymi ofiarami przemocy ze strony irańskiej, tzw. obyczajowej policji. „Let us be woman” – podsumowuje w utworze Ayọ. Posyła również apel do młodych mężczyzn i chłopaków: „Nie musicie być tacy, jak oni. Wy również macie wybór”.
Po śmierci Masah Amini, zatrzymanej 13 września z powodu nieodpowiednio założonej chusty, protesty w Iranie przybrały na sile, a w ich wyniku życie straciło wiele młodych kobiet. Jak podaje Karolina Cieślik-Jakubiak (krytykapolityczna.pl), hidżab, choć towarzyszy Irankom od wczesnych lat republiki islamskiej, nie zawsze był surowo egzekwowany. Czasy panowania względnie liberalnego prezydenta Hasana Rouhaniego Cieślik-Jakubiak charakteryzuje jako „obyczajową odwilż”, która ustąpiła wraz z objęciem władzy przez konserwatywnego Ebrahima Ra’isiego. Nowy przywódca Iranu podjął walkę z obchodzeniem prawa o obyczajności ubioru, represje ze strony policji przybierały na sile, a zdeterminowane Iranki, nie godząc się na taki stan rzeczy, tłumnie wychodziły na ulice. Symbolicznie ścinały włosy i zrzucały hidżaby z głów, walcząc o godność w ramach własnej kulturowej i religijnej tożsamości oraz o prawo wyboru.
Ayọ, czyli „radość” i poruszenie serca
„Mami Wata” to album głęboko przemyślany, nie ma w nim miejsca na przypadki. Muzycznie utwory Ayọ to oscylujące na skrzyżowaniu gatunków aranżacje – tu indie-pop romansuje z reggae, jazzem i solidnym soulowym feelingiem. Pod względem lirycznym to przejmujące i dotykające najczulszych punktów wiersze. Niekiedy mogą sprawiać wrażenie trywialnych, lecz pamiętajmy, że czasem zamiast pompatycznych tekstów złożonych z zawiłych metafor wolimy posłuchać czegoś, co błyskawicznie chwyci nas za serce. Piosenki Ayọ to robią – nomen omen – bardzo skutecznie.
Posłuchaj:
„Money Love”: https://youtu.be/05S1LsVOSMU