Osoby tkwiące w nieudanej relacji, często ukrywają przed sobą trudną prawdę. Sprawdź, czy ten problem dotyczy ciebie.
Tekst: Iza Kołodziej
Nie każdy związek jest od razu spełnieniem marzeń. Gdyby tak było,
to już za pierwszym razem wybierałybyśmy sobie kandydata na księcia,
a potem żyły z nim razem zgodnie i szczęśliwie. Na zawsze. Tak się nie dzieje,
bo partnerstwo wymaga wiedzy empirycznej. Dojrzewamy stopniowo w miarę zdobywania kolejnych doświadczeń. I zdarza się nam popełniać błędy, wybierać osoby, z którymi nie potrafimy znaleźć wspólnego języka, szczęścia i spokoju,
jakie powinny być nieodłącznym elementem udanego związku.
Mało kto jest na tyle dojrzały emocjonalnie, by móc się od razu przyznać do porażki. Wątpliwości mamy zwyczaj chować pod dywan niepamięci i najczęściej robimy
to w dobrej wierze. Nie chcemy zranić partnera ani przyznać się przed sobą do tego,
że niewłaściwie zainwestowałyśmy uczucia. To jednak nie powinny być powody bierności. Mało satysfakcjonujący związek można przecież zreformować lub,
gdy nie ma innej rady, zakończyć. Co powinno cię zaalarmować?
Ciągle udowadniasz swoją wartość
Zdrowi psychicznie ludzie rzadko bywają w 100% pewni siebie. Życie stawia przed nami wiele wyzwań na różnych polach
i właściwie codziennie musimy coś udowadniać
na nowo. Dom jest takim miejscem, w którym powinniśmy móc odpocząć od zmagań. Jeśli nie jest,
to znaczy, że dzieje się
coś złego.
Przyczyn takiego stanu może być wiele. Potrzeba, by podkreślać swoją wartość rośnie, gdy partner z zasady prezentuje negatywny stosunek do twoich pomysłów, nie popiera twoich dążeń
i marzeń lub słucha cię, ale nie słyszy. Osoby mające poczucie, że są w związku niewidoczne, próbują ciągle „stawać na placach”, by je widziano.
Pamiętaj, partner nie zbuduje twojego poczucia wartości, nie ma też obowiązku chwalić cię lub udawać, że we wszystkim się z tobą zgadza. Nie powinien cię
jednak wyśmiewać, deprecjonować lub ignorować.
Nie poznajesz samej siebie
To, co kiedyś najbardziej lubiłaś w sobie, co czyniło cię wyjątkową, teraz jest głęboko ukryte. I nie chodzi tu o zwyczajne zmiany, jakie z czasem zachodzą w ludziach podczas ich wewnętrznego dojrzewania. Dorastamy, wchodzimy w nowe role społeczne, w tym rolę rodziców, co w naturalny sposób sprawia, że np.:
na wakacje nie jeździmy już spontanicznie tylko planujemy każdy krok.
To jednak nie powinno odbierać nam radości z bycia sobą.
Chodzi o wszystkie istotne sprawy, z których zrezygnowałaś na rzecz związku.
Policz, jak dużo ich było i spróbuj realnie ocenić, czy każda relacja wymagałaby
od ciebie tego samego. Zadaj sobie pytanie, co i dlaczego musiał poświęcić partner,
aby związać się z tobą. Czy w głębi ducha on pozostaje tą samą osobą,
w której się zakochałaś?
Wiele ukrywasz przed partnerem
Nie mówisz parterowi wszystkiego. Choć w sensie moralnym nie robisz nic złego, odczuwasz lęk na myśl, co by się stało, gdyby on się dowiedział o twoich sekretach. Na przykład palisz po kryjomu papierosy. W ukryciu pomagasz finansowo mamie. Wydajesz część swoich pieniędzy na przyjemności tylko dla siebie.
Marzysz o wyjeździe na Fidżi albo o tatuażu, ale milczysz na ten temat z obawy
przed sceptycyzmem partnera. Ukrywasz swój stan zdrowia, nie wspominasz
o przeszłości, wykreślasz z codziennych relacji niektóre osoby.
Partner nie jest twoi rodzicem, nie powinnaś się obawiać jego oceny.
W zdrowym związku nie ma potrzeby zachowywania wielu sekretów.
Wszystkim parom zdarza się przemilczeć kilka spraw, bo popełniamy błędy
i wstydzimy się tego lub nie chcemy martwić drugiej strony (ten drugi argument zawsze wart jest głębokiego przemyślenia, bo zbyt często staje się wymówką
dla kłamstwa). Nie opowiadamy partnerowi o śnie erotycznym z ulubionym aktorem w roli głównej albo o chwili flirtu z kierowcą autobusu, to jasne. Jednak gdy coś jest dla nas istotne, dzielimy się tym z najlepszym przyjacielem. Czy nasz ukochany nadaje się do tej roli?
Jeżeli któryś z wymienionych problemów dotyczy twojego związku, czas pomyśleć,
co należy z tym zrobić. Jedno jest pewne, samo nic się nie naprawi.