Już jutro startuje we Wrocławiu American Film Festival. Zobaczycie łakome kąski zza oceanu i klasyki kinematografii.
Tekst: Joanna Zaguła
Zdjęcia: Materiały prasowe organizatora
Znam takich ludzi, którzy mówią: Nie oglądam amerykańskiego kina, bo to komercja, mainstream i beznadzieja. Komercja? Jak najbardziej – przecież to w Hollywood (no, może oprócz Bollywood) robi się największe pieniądze. Mainstream ? Pewnie – kto z nas nie zna amerykańskich klasyków i największych hitów ostatnich lat! Ale czy beznadzieja? Z tym nie mogę się zgodzić. Nie da się zaprzeczyć, że przy tej ilości filmów, jakie produkuje się w USA, duża liczba z nich jest naprawdę słaba. Ale ta ilość kryje też arcydzieła. No i oczywiście prawdziwe perły klasyki. To właśnie to najlepsze kino amerykańskie będziemy oglądać na American Film Festival we Wrocławiu.
Festiwal, jak zwykle, podzielony jest na sekcje. Pierwsza z nich, czyli Highlights to selekcja najlepszych tegorocznych produkcji. A wśród nich „Historia małżeńska” – najnowszy obraz Noah Baumbacha. Druga sekcja to wybór filmów nieco bardziej alternatywnych, dokonany pod patronatem Ale Kino +. W sekcji Festival Favourites zobaczymy m.in. świetną Renée Zellweger jako Judy Garland w filmie „Judy”. W ramach pokazów specjalnych obędzie się projekcja tajemniczej „Drugiej strony wiatru” Orsona Wellesa czy niepokojącego „Midsommar”. Filmy zostaną zaprezentowane także w sekcjach „On the Edge”, „Spectrum”, „Rocznice i powroty”, „Kanon”, „Sezon” i „HBO Sopecial”. Oprócz tego zobaczycie najlepsze dokumenty oraz retrospektywy Gregory’ego Pecka i Marka Webbera.