Natura nie jest fair. Żony wysokich mężczyzn są szczęśliwsze i bardziej
zadowolone z seksu niż partnerki panów o niewielkim wzroście.
Tekst: Iza Kołodziej
Wielkość jednak ma znaczenie
w przypadku mężczyzn.
Nie chodzi o wielkość penisa,
a wzrost. Koreański naukowiec
opublikował wyniki badań
przeprowadzonych na próbie
blisko 8000 par z Indonezji
w magazynie naukowym
„Personality and Individual
Differences”. Ich konkluzja
jest jasna – żony mężczyzn
wysokich są o 4% szczęśliwsze
od przeciętnej. Wraz ze stażem
małżeńskim zależność między
wzrostem męża a poczuciem
szczęścia żony maleje,
by po 18 latach zaniknąć.
Duży może więcej
To, że mężczyźni wysocy są statystycznie postrzegani jako bardziej atrakcyjni
od niskich, jest regułą w wielu kulturach, również w Polsce. Z polskich badań
wynika, że im mężczyzna jest wyższy, tym większą ma szansę na znalezienie
partnerki na portalu randkowym. Tę samą zależność wykazały badania
prowadzone we Francji oraz USA.
Socjobiologia tłumaczy
ten fenomen w prosty
sposób: duży może więcej.
Wysoki mężczyzna
jest postrzegany
przez kobiety jako silniejszy,
bardziej sprawny i lepiej
przygotowany do wypełniania
„męskich” zadań niż mężczyzna
niski. Niegdyś dłuższe nogi i ręce
czyniły z niego skutecznego
myśliwego i wojownika.
Tym samym wysoki był dobrym
kandydatem na kochanka,
a później ojca dzieciom. I choć dziś pożytek z ponadprzeciętnego wzrostu
to fakt, iż można sięgnąć na wysoką półkę albo zostać niezłym koszykarzem,
kobiety wciąż postrzegają dryblasów jako seksownych.
Różnica ma znaczenie
Dla niskich panów mamy coś na pociechę. Większe znaczenie od tego,
czy mężczyzna ma 170 cm wzrostu czy 180, ma fakt, jak duża jest różnica wzrostu
między partnerami. Aby uczynić kobietę szczęśliwą samym tylko rozmiarem,
wystarczy wybrać partnerkę o kilka centymetrów niższą.
I jeszcze coś. 4% to prawie jak błąd statyczny, a Tyrion Lannister od kilku sezonów
robi niskim kochankom tak dobrą reklamę, iż ma szansę obalić teorie socjobiologów
i udowodnić przewagę kultury nad naturą.