Ślub, podobnie jak każdy najważniejszy moment w życiu człowieka, wymaga specjalnej oprawy. Młode pary dbają nie tylko o to, aby dobrze zaplanować uroczystość, ale chcą też ją ciekawie udokumentować. Film z kościoła czy z zabawy weselnej to już niemal obowiązkowy obyczaj. Coraz częściej jednak małżonkowie decydują się na dodatkową pamiątkę z tego dnia – sesję zdjęciową lub film rejestrujący noc poślubną.

 

Przeważnie odbywa się to kilka dni po weselu, aby młodzi byli wypoczęci. W eleganckim hotelu lub w zacisznym pensjonacie. – Sesja trwa około 6-8 godzin. Zwykle zaczynam robić zdjęcia na zewnątrz budynku – w ogródku lub w parku – opowiada Maciej Ziegler. Od lat robi fotograficzne albumy z nocy poślubnych. – Następnie staram się zarejestrować moment, w którym bohaterowie powoli zdejmują ubrania. Marynarka pana młodego może spaść na przykład na schodach przed wejściem do pokoju. Potem pstrykam kilka fotek przy drzwiach – dalszy ciąg fotograf ustala już ze zleceniodawcami. Mogą zostać w bieliźnie albo rozebrać się do naga. – Nigdy nie robię zdjęć pornograficznych. Zdarzają mi się zamówienia od na przykład miłośników sado-maso, ale odmawiam im, bo z zasady nie pokazuję anatomicznych szczegółów – Maciej Ziegler od pejczy i batów woli fotografować romantyczne nastroje ze świecami, kąpielą w pianie, płatkami róż na pościeli i z szampanem.

 

Seks monidło

Podobny gust mają Marek i Elżbieta z Krakowa. Pół roku temu zdecydowali się na pamiątkową sesję ze swojej pierwszej małżeńskiej nocy. – Wcześniej widziałam takie fotografie u koleżanki z pracy. Wyglądała na nich tysiąc razy piękniej niż na weselnych zdjęciach zrobionych przez krewnych. Natychmiast wzięłam od niej telefon do fotografa i zamówiłam sobie identyczny album. Nawet hotel wybrałam ten sam – Eli najbardziej zależało na tym, aby mieć profesjonalne portrety kochającej się pary. Ona w pięknej koronkowej bieliźnie przytulała się do nagiego torsu męża. Na akt nie zdecydowała się, ale odsłoniła lewą pierś. Właściwie Marek zrobił to za nią, bo – zamiast objąć sutek dłonią – zaczął go delikatnie ssać, jednocześnie głaszcząc ręką udo żony. – Wyszła nam szalenie erotyczna poza. Dla naszych rodziców może trochę zbyt odważna, ale my podobamy się sobie. Chcemy sporo powiększyć to zdjęcie i powiesić je nad łóżkiem w sypialni. To będzie taka nowoczesna wersja monidła – mówi Marek. W przyszłości, gdy urodzą się dzieci, wcale nie zamierza go zakrywać ani zdejmować. – Niech widzą od małego, jak bardzo ich rodzice się kochają – tłumaczy Ela.

 

Ładnie i po bożemu

Marek z żoną odważyli się odsłonić nieco tajemnicę swojej alkowy, ale na nagranie własnych w niej zachowań nigdy by się nie zdobyli. Tymczasem różnica jest niewielka. Na taśmie też wszystko ma być ładne jak w amerykańskim filmie. Bez spoconych ciał i miłosnych odgłosów. Dźwięk zastępuje tzw. pościelówa – romantyczna piosenka. Kobiety są przeważnie w bieliźnie lub osłonięte welonem. – Pokazujemy tylko piersi i łono, bo to zawsze można ładnie sfilmować. Nigdy męskiego przyrodzenia – opowiada jeden z operatorów i reżyserów warszawskiego studia HDD. Każdy film ma inny scenariusz. Trwa około trzech minut, tyle ile utwór będący podkładem muzycznym. W tym czasie państwo młodzi przeważnie całują się i przytulają w łóżku. Zazwyczaj w pozycji klasycznej. – Czasem proponujemy, żeby spróbowali na stojąco. Prawie nigdy na przykład na fotelu, w wannie czy w basenie, bo rodzą się kłopoty techniczne. Ujęcia mają być robione ze smakiem, tak aby bohaterowie nie wstydzili się pokazać swojej nocy poślubnej znajomym – tłumaczy filmowiec. Często musi pouczać klientów, jak mają się pieścić, aby scena pięknie się komponowała.
– Zazwyczaj mówię: „Róbcie inaczej niż w domu”. Wolniej i delikatniej. Nie mogą się przecież całować bez opamiętania, bo makijaż się rozmyje, a ich ocierające się o siebie nosy wykrzywią im twarze – dodaje. Jego filmy nigdy też nie kończą tak, jak powinno to być podczas prawdziwej nocy poślubnej. Najczęściej „załatwia te sprawy”, filmując spadającą na podłogę podwiązkę panny młodej. Reszty każdy powinien się domyślić.

 

Historyczne poczęcie

Trochę inaczej było podczas zdjęć w hotelu Bristol. Akcja łóżkowa przebiegała nadzwyczaj odważnie, młodzi byli nadzy, więc – aby nie pokazać zbyt wielu intymnych szczegółów – ekipa nakręciła scenę poprzez zasłaniający ich ażurowy parawanik. – Potem wyszliśmy z apartamentu. Nie chcieliśmy im przeszkadzać. Pokój mieli przecież dla siebie do rana. Dla nas to normalne. Nawet z kolegami ze studia w żartach nazywamy te nasze plany filmowe prokreacyjnymi. Kilka razy klienci, których spotkaliśmy po jakimś czasie, zdradzili nam, że właśnie tej nocy spłodzili potomka – w ten sposób studio HDD przez przypadek wyspecjalizowało się w kręceniu podwójnych pamiątek po ślubie – wspólnej nocy małżonków i poczęcia dziecka. Zdarzyło im się też zlecenie na dwie sesje fotograficzne jednocześnie. Jedną odważną, drugą grzeczną. Obie zamówiła jedna para. – Chcieli mieć coś na pokaz, dla przyjaciół, ale też zależało im na zdjęciach, do których mogliby wracać bez świadków. W wersji wyuzdanej pani miała na sobie jedynie prześwitującą koszulkę i piękną biżuterię. Ręka partnera przesuwała się po jej ciele bardzo odważnie, niemal zaborczo. Młodzi pokazali o wiele więcej niż jedną pozycję. Bawiło ich to – tak przynajmniej wyczuł fotograf, bo praca szła nadzwyczaj sprawnie. Całość trwała jedynie półtorej godziny, a to niewiele. Widać nawet w seksie nie liczy się długość tylko jakość.

 

Tekst: Grażyna Kuryłło

3 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.