O tym, że obniżyła się granica wieku inicjacji seksualnej i że coraz częściej uczniowe dopuszczają się przemocy, od dawna alarmują pedagodzy i psychologowie. Młodzież poszła o krok dalej nagrywając swoje wybryki telefonem komórkowym. To nie tylko rozwój technologii i niegraniczony dostęp do internetu sprawił, że takie sytuacje zdarzają się coraz częściej. Zmienił się też tryb życia i pracy rodziców.
Kaseta była nieduża, niewiele większa od jego dłoni, lecz myśl o jej zawartości i destrukcyjnej sile sprawiła, że kawałek plastiku mało nie oparzył go w rękę. Ba, nic dziwnego, w końcu przetoczyła się przez szkołę z siłą huraganu, niszcząc reputację Avery, rujnując przynajmniej dwa znane mu małżeństwa, przekreślając przyszłość trzech uczniów, a co najgorsze, stając się przyczyną śmierci.
(fragment książki Anity Shreve Wyznania).
Seks w telefonie
Seks, przemoc, narkotyki, prostytucja. To problemy, które coraz częściej pojawiają się w polskich szkołach. Wydłużający się czas pracy rodziców wpływa na brak kontroli zachowania dzieci. A te, zamiast rozmowy, mają do dyspozycji wirtualny świat internetu i kolorowe witryny sklepowe. Nikogo więc nie dziwi, gdy media donoszą o przemocy na szkolnych korytarzach, erotycznych nagraniach filmowych na telefonie komórkowym ucznia, o galeriankach “zarabiających” na nowe buty. Wystarczy wpisać w internetową wyszukiwarkę hasło“przemoc w szkole”, by wyświetliły się filmy i artykuły o tytułach: “17 latka dorabiała w agencji towarzyskiej”, “Nagrali nauczyciela na komórkę”. Nie trzeba daleko szukać, by dowiedzieć się, że 12-letnia dziewczynka wyskoczyła z okna swojej szkoły koło Oświęcimia. Podobno uczniowie przesyłali między sobą MMS-y, na których widać było jak całuje się z jednym z kolegów. Nie tak dawno, kraj obiegła wstrząsająca wiadomość z gdańskiego gimnazjum, w którym kilku uczniów udawało stosunek płciowy z koleżanką z klasy. Leżała na ławce, wszyscy naokoło się śmiali, ale nikt nie przyszedł jej z pomocą. Swoje zachowanie i wulgarne komentarze nagrali telefonem komórkowym. 13-latka popełniła samobójstwo. Takie sprawy nabierają rozgłosu, kiedy dochodzi do tragedii. Ale jest codziennych sytuacji szkolnych, o których nie wiedzą ani rodzice, ani nauczyciele? Ile jest takich problemów, z którymi uczeń musi uporać się w samotności? To są problemy, z którymi na codzień borykają się nastolatki – mówi Anka Grzywacz – edukatorka seksualna Grupy Ponton – na nasz telefon zaufania i adres e-mail spływają pytania świadczące o braku asertywności i zagubieniu nastolatków. Piszą dziewczyny, które od wielu miesięcy uprawiają seks z chłopakiem bez zabezpieczenia, bo wstydzą się poprosić, aby założył prezerwatywę. Piszą nieśmiali chłopcy, którzy trudności z nawiązywaniem kontaktów z rówieśnikami rekompensują sobie szukając okazji do bójek. Odpowiadając na pytania młodzieży odnosimy wrażenie, że oni nie wiedzą, że mogą powiedzieć “nie”, kiedy coś im się nie podoba, że mają prawo powiedzieć ”nie jestem jeszcze gotowa/gotowy na seks”. Historie takie jak ta o nastolatce z Gdańska, która popełniła samobójstwo, bo nie umiała sobie poradzić z klasowym upokorzeniem zdarzały się zresztą w Polsce już dawno i wcale nie jest to produkt epoki komórek i Internetu. W odpowiedzi na naszą kampanię “Jaka naprawdę jest edukacja seksualna w Polsce” otrzymaliśmy list od młodego mężczyzny, który opisał nam jak to wiele lat temu w podstawówce koledzy z klasy zrywali z koleżanek ubrania i udawali, że je gwałcą. Jak sam napisał, nie wiedział wtedy jakie to było chore, nikt im – dzieciakom nie uświadomił, że przekroczyli granicę – opowiada Anka Grzywacz. No właśnie, czy winę za coraz bardziej odważne wybryki nastolatków ponosi coraz łatwiejszy dostęp do scen przemocy i seksu? Czy przyczyna leży raczej w tym, że młodzież nie ma z kim porozmawiać o nurtujących ich problemach, o przeżyciach, o seksie? Zapracowani rodzice często nie wiedzą nawet jak zacząć z dzieckiem rozmowę, a w szkołach edukacja seksualna poważnie kuleje. Pozostaje internet – jako podstawowe źródło wiedzy. Oraz rówieśnicy, których wiedza niestety często mija się z prawdą.
Dobre sobie
Kiedy więc młodzież zewsząd atakowana jest reklamami o treściach erotycznych, filmami z brutalnymi scenami przemocy. Kiedy rodzice w natłoku zajęć nie mają czasu na rozmowę z dzieckiem o emocjach, które krążą w młodym człowieku po obejrzeniu tak silnie oddziałujących scen. Kiedy uczeń nie wie, jak sobie poradzić z tym co czuje, wtedy szuka sposobu na rozładowanie napięcia. A nie każdy odreagowuje je w sposób konstruktywny. Na młodzieżowym forum dyskusyjnym czytam wypowiedź Leyli – “sex w szkole mnie już nie dziwi… tak ja sex w parku czy nawet w aucie… Ślicznotka dodaje – “heeh, u mnie na studniówce w szkole przyłapano koleżankę z klasy w ubikacji jak uprawiała seks na drzwiach, niestety weszła pani nauczycielka z rodzicem. Dziewczyna miała z deka przewalone a na maturze trzepali ja strasznie.” “hehe a to dobre…. “ – podsumowuje psycho_mon.
(…) Myśl, że na ekranie ujrzy oblicza znane mu ze stołówki, korytarzy i boiska do koszykówki, nawet nie pojawiła się w jego głowie, dopóki nie ujrzał twarzy chłopca, zniekształconej w grymasie rozkoszy i stąd cokolwiek groteskowej dla postronnego obserwatora. Rob – pomyślał, a potem: To niemożliwe. Rob, którego znał, był miłym, sumiennym uczniem, a do tego znakomitym koszykarzem. A kiedy Mike zamarł przed telewizorem, wpatrzony w stężałą twarz Roba, owładnęła nim kolejna myśl. „Wybitny uczeń”, „obiecujący aktor”, „pretensjonalny bufon”, „życzliwa dusza”. Wszystko wskazywało na to, że owe etykietki, tak chętnie przypisywane uczniom, były z gruntu chybione.
(Anita Shreve, Wyznania)
Tekst: Magdalena Fiejdasz