Freud uznał niegdyś ten typ orgazmu za…niedojrzały i pogląd ten pokutował długo i dręczył wiele pokoleń zarówno kobiet, jak i ich partnerów. Próbowano też z orgazmu łechtaczkowego leczyć. Obecnie już wiadomo, że jest on równie naturalny jak każdy inny.
Do orgazmu łechtaczkowego może dojść na skutek pieszczot samodzielnych lub przez partnera. Najbardziej właściwe pieszczoty czyli najmocniej odczuwane i dające najwięcej rozkoszy są sprawą indywidualną.
W różnych fazach podniecenia łechtaczka zmienia swą wielkość i uwrażliwienie. Najpierw następuje jej wzwód i wydłużenie, a następnie, już w trakcie szczytowania, kurczy się i skraca, aż w końcu chowa całkowicie pod fałdą skóry. Do następnego wzwodu i wydłużenia potrzebuje chwili odpoczynku – różnego u różnych kobiet. Chcąc dojść do orgazmu wielokrotnego, kobieta może się nauczyć te kolejne fazy przechodzić dość szybko. Orgazm łechtaczkowy można uzyskać oczywiście również podczas pieszczot oralnych. Jest to możliwe też w trakcie stosunku pochwowego – trzeba tylko zgrać wniknięcie członkiem lub wibratorem w pochwę z fazą, w której łechtaczka jest już mocno pobudzona i gotowa na szczytowanie, zwykle ruchy frykcyjne wystarczą do orgazmu. Jeśli nie – można dobrać taką pozycję, żeby uzyskać możliwość dodatkowego pobudzenia ręką.
Uwaga specjalna
Dbając o sztukę miłości nie powinno się stosować takich samych pieszczot łechtaczki u różnych kobiet. Jedne wolą ledwie muśnięcia, inne potrzebują konkretnego dotyku. Najczęściej spotykany błąd to pieszczoty łechtaczki zbyt monotonne – to prowadzi do wygaszenia pobudzenia, a nawet do odczuwania nieprzyjemnego bólu.
Tekst: AR
mioje doswiadczenie potwierdza to co przeczytalem