Odbyt wcale nie jest taki odrażający. Tym bardziej odbyt ukochanego faceta. Jeżeli bez mrugnięcia okiem wypowiedziałaś oba poprzednie zdania, jesteś idealną kandydatką do poszukiwania męskiego punktu G. Jeśli go znajdziesz, twój facet cię ozłoci. Nie bez powodu, podobno jest tego wart.


Każda dojrzała, szanująca się kobieta, choć raz wyruszyła w jego poszukiwaniu. Każdy szanujący się mężczyzna, choć raz towarzyszył w podróży swojej kobiecie. Czego szukali? Owianego tajemnicą, będącego źródłem nieziemskich uniesień punktu na ciele, o którym to szeptem opowiadały sobie matki i babcie. Ten niewielki skrawek kobiety stał się przyczyną męskich bolączek, zawrotów głowy i nieprzespanych nocy. Stał się motywacją do podjęcia przez wielu z nich studiów z zakresu ginekologii i seksuologii, a w końcu psychiatrii, gdy droga poszukiwań wiodła ich w las. Gdzie on się podziewa i czy w ogóle istnieje? Odpowiedzi na te pytania kłębiły się w zatroskanych głowach wielu męskich pokoleń nurkujących zaciekle w zakamarkach kobiecości. Ze statystyczną dokładnością obserwowali reakcje swych partnerek, z oszronionym od potu czołem mierzyli skrupulatnie puls, intensywność oddechów, wydechów i sapek. Badania nie poszły na marne. Męski instynkt podpowiadał, że Mount Everest jest blisko i po długiej wspinaczce, zmęczony mężczyzna w końcu wdrapywał się na szczyt. Kobiecy punkt G został zdobyty!

Zazdrosny o orgazm

Nasza kobieca radość nie trwała jednak długo. Widząc, jak doprowadza swą partnerkę do niebotycznej rozkoszy, mężczyzna zaczął zazdrościć jej punktu G. Od małego nauczony, że dbając o kobietę, przede wszystkim powinien mieć na uwadze dobro własne, z powrotem skrupulatnie zagłębił się w księgi medyczne. Niemożliwe bowiem wydało się, że tylko u kobiet punkt G istnieje. Choć zauważył, że nie posiada łechtaczki, nie zniechęcił się tym, dalej poszukując. I słusznie! Jego starania nie poszły na marne, bowiem i dla mężczyzn natura okazała się łaskawa. Męski punkt G istnieje! Od chwili tego napawającego nadzieją odkrycia, życie mężczyzny stało się pełniejsze i nabrało znaczenia. Jednak nie wszystkim panom udało się go znależć. Ba, nie wszyscy nawet wiedzą o jego istnieniu!

Jak zatem pomóc zmęczonym poszukiwaniem rozkoszy mężczyznom, którzy nie znaleźli owego punktu? Co począć mają biedacy wciąż bezskutecznie przekopujący się przez zagajniki swych genitaliów? Drogie Panie, gdy zauważycie, że wasz mężczyzna jest osowiały, najprawdopodobniej przyczyną są nieudane poszukiwania punktu G. Poniżej podajemy wam pomocną listę, dzięki której będziecie mogły rozpoznać podstawowe objawy jego nieudanych prób. Jeśli twój domowy mężczyzna:
– nie sprząta,
– nie gotuje,
– nie pierze (chyba, że swoje ubrania)
– nie prasuje,
– nie zmywa naczyń,
– nie zaprasza was na spacery, do kina, teatru i na zakupy –
–  nie przejmujcie się – on go poszukuje! Dlatego, jako istoty wyrozumiałe i światłe, pomóżmy mu znaleźć to, czego szuka. A wasze życie stanie się prostsze.

Gdzie jest G?

Niemcy. 1944 rok. Ernst Grafenberg publikuje artykuł, w którym udowadnia istnienie punktu na ciele, którego stymulowanie gwarantuje orgazm wszech czasów. Znajduje się on na przedniej ścianie pochwy. Niestety, nikt mu w to nie wierzy. 10 lat później później, ku kolejnemu zdziwieniu naukowego świata, tę samą teorię wygłaszają Amerykanie. Orgazm wielokrotny możliwy jest dzięki pobudzaniu owego magicznego punktu w pochwie. Tym razem ponowne poruszenie tematu, choć sceptycznie, zaczęło być jednak zgłębiane. Obecnie przyjmuje się, że choć ów punkt G nie występuje u wszystkich kobiet, wydaje się występować u wszystkich mężczyzn. Męskim punktem rozkoszy jest bowiem gruczoł prostaty – zamieszkujący w odbycie, w bliskim sąsiedztwie cewki moczowej. Ponieważ zgłębianie tych partii ciała dla wielu panów jest zbyt krępujące (co nie znaczy, że ich nie intryguje), proponujemy zajrzeć tam osobie bardziej kompetentnej i świadomej – czyli tobie.

Jak Indiana Jones

Kiedy kurz stanie się nie do zniesienia, a naczynia wysypywać się zaczną ze zlewu, bezzwłocznie zabierz swojego mężczyznę do sypialni i powiedz mu, że wiesz… “Ale co wiesz, kochanie?” – zapyta ten, zapewne zaskoczony. Nie daj się zwieść pozorom. Nie przyznawaj, że wiesz dlaczego nie prasuje i nie wstawia prania. Każ mu się rozebrać i zrób wreszcie porządek z tym marazem.

Zbity z tropu samiec powinien bez większych przeszkód pozbyć się odzieży wierzchniej. Zresztą, bielizna też nie stanowić będzie większego problemu. Tak przygotowanego faceta proponujemy ułożyć na plecach na łóżku, wcześniej trochę go pogłaskać i uciąć krótką pogawędkę, żeby nam nie uciekł spłoszony. Dobrze go wcześniej uprzedzić, że zamierzamy umieścić nasz palec w jego odbycie, nigdy bowiem nie wiemy czy nasz partner nie zamierzał właśnie wykorzystać tej części ciała w sposób dokładnie odwrotny od przez nas planowanego. Przyjmijmy jednak wersję optymistyczną. Nasz mężczyzna jest wypróżniony i poddaje nam się całkowicie, wyraźnie ożywiony. Zanim wyruszysz w podróż po nieznanym, pamiętaj o dwóch rzeczach – o obcięciu i spiłowaniu paznokci oraz o użyciu kremu lubrykacyjnego. W przeciwnym razie twój partner zamknie się w sobie na zawsze, a ty spędzisz resztę życia w kuchni. Nie zapomnij również o umyciu rąk tuż po poszukiwaniach, jeśli rozochoceni nadal będziecie chcieli kontynuować zabawę. Ale wróćmy do rzeczy!

Mężczyzna leży rozluźniony i czeka na nowe doznania. Możesz go poprosić, aby podciągnął kolana do klatki piersiowej, chociaż i bez tego powinnaś sobie poradzić. Po delikatnym wsunięciu palca w jego odbyt, na przedniej ścianie wyczujesz zgrubienie wielkości orzecha. To będzie właśnie osławiony punkt G! Spójrz na swojego faceta, na jego reakcję. Jeżeli zabieg ten wystarczająco mu się spodobał, możesz działać dalej. Jeśli kiedykolwiek dotarłaś do punktu G u siebie, to na pewno wiesz, jak z nim postępować, aby wypełnić się rozkoszą. To samo zrób z tym, co teraz znalazłaś u swojego partnera. Delikatnie go masuj, kontrolując jednocześnie reakcję właściciela. Według relacji mężczyzn, orgazm osiągnięty na skutek stymulacji punktu G jest znacznie bardziej intensywny od doznań podczas stosunku, a towarzyszący mu wytrysk jest wolniejszy i łagodniejszy. To oznacza, że przeżywany orgazm jest nie tylko silniejszy, ale i dłużej trwa! Teraz, kiedy doprowadziłaś swojego faceta do granic rozkoszy, jego los jest w twoich rękach. Możesz go poprosić o zmycie naczyń, a zobaczysz, że nie odmówi. I tylko ty będziesz wiedziała dlaczego.

Każdy kij ma dwa końce

I tak oto doszłaś do kresu swych poszukiwań. Tak przynajmniej mogłoby ci się wydawać. Ale, jeśli jesteś doświadczoną znawczynią męskiej psychiki, szybko zrozumiesz, że to, co mogłoby wydawać się cudownym uwieńczeniem żmudnych poszukiwań twojego mężczyzny, dla ciebie stało się początkiem! On ci tego nie zapomni, znalazłaś bowiem guzik do jego rozkoszy. Każdy zdrowo myślący mężczyzna szybko wpadnie na pomysł udoskonalenia swoich doznań. Miłość francuska i jego punkt G – czemu nie? Całowanie i jego punkt G – czemu nie? Głaskanie, masowanie, dotykanie i jego punkt G? Więc zanim zmienisz się w Indiana Jonesa, lepiej spójrz na swojego mężczyznę teraz – zagubionego i osowiałego, a potem jeszcze raz zastanów się, czy chcesz wyzwolić w nim bestię.

Tekst: MF

Opracowane na podstawie:
Tracey Cox, „Hot sex. Czyli seks bez tabu”.

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.