Środowisko naukowe wciąż spiera się, czy masturbacja jest szkodliwa, obojętna, czy pozytywna dla życia psychicznego.
Tekst: Sylwia Skorstad
Przez wieki poglądy dotyczące masturbacji, również te naukowe, zmieniały się. Raz była to niegroźna zabawa dla samotnych, innym razem wynalazek diabła. Choć obecnie mamy więcej narzędzi, by sprawdzić, jak jest naprawdę, w środowisku naukowym wciąż nie ma zgody co do tego, jaki trwały skutek może wywołać uprawiana często masturbacja.
Korzystaj do woli
Jedna grupa seksuologów stoi na stanowisku, że masturbacja nie może nam zaszkodzić. Nie stanowi zagrożenia dla zdrowia, a dla osób mających stałych partnerów jest obojętna dla związku. Nawet, jeśli masturbujemy się codziennie, nie ma powodu do niepokoju. Masturbacja nie sprawi, że nasze „siły seksualne się wyczerpią”, mężczyznom „nie starczy spermy” na stosunek z partnerką, a kobietom ochoty, by współżyć z partnerem. Jeśli autoerotyzm nie zakłóca życia społecznego, pracy, szkoły, czy innych dziedzin życia, to można się nim cieszyć bez obaw. Tyle mówi szkoła pierwsza.
Pełni obaw
Druga grupa seksuologów jest natomiast przekonana, że masturbacja niesie ze sobą różne niebezpieczeństwa, w tym ryzyko uzależnienia. Ci naukowcy przekonują, iż ponieważ autoerotyzm nie wymaga z naszej strony zaangażowania czy uwagi dla partnera, jest łatwiejszą drogą do osiągnięcia orgazmu niż stosunek. Może wpłynąć negatywnie na życie seksualne z partnerem, a nawet sprawić, iż trudno będzie osiągnąć orgazm podczas stosunku.
Ponad to przeciwnicy masturbacji powołują się na wyniki badań nad korelacją między zdrowiem psychicznym i masturbacją. Osoby mające udane życie seksualne z partnerem są zwykle szczęliwsze i mniej obciążone problemami psychicznymi, niż osoby, dla których podstawową aktywnością seksualną jest masturbacja.
Najbardziej radykalni ze zwolenników tej teorii łączą masturbację z większym ryzykiem depresji, zaburzeń erekcji, a nawet raka prostaty.
Bitwa na słowa
Niedawno artykuł na ten temat opublikowany w amerykańskim „Journal of Sexual Medicine and Archives of Sexual Behavior” wywołał kolejną falę kontrowersji. Autor, Michael Castelman, dowodził, iż masturbacja źle się ludziom kojarzy, bowiem przez wieki była stygmatyzowana, a nie dlatego, że naprawdę może zaszkodzić. Zwrócił uwagę, iż ludzie czują się zawstydzeni po akcie masturbacji, gdyż nieustannie opowiadano im, że to to grzech. I to stygmatyzacja jest czynnikiem korelującym masturbację z dylematami psychicznymi oraz złym wpływem na zdrowie. Innymi słowy: to poczucie winy i wstyd wywołane przez złe skojarzenia mają niekorzystny wpływ na zdrowie, a nie sama masturbacja.
Artykuł Castelmana spotkał się z krytyką, ale autor nie poddaje się i publikuje kolejne teksty dowodzące, iż masturbacja ani nie zwiększa ryzyka raka prostaty, ani nie powoduje depresji. I że można ją uprawiać na zdrowie.