Do niedawna te z nas, które karmiły piersią, nie mogły liczyć na antykoncepcję hormonalną.
Z radością powitałyśmy na polskim rynku minipigułkę, bardzo popularną na Zachodzie tabletkę antykoncepcyjną, zawierającą w swym składzie tylko progestagen. W skład minipigułki wchodzi progestagen trzeciej generacji – najnowocześniejszy preparat, będący syntetyczną pochodną produkowanego przez kobiecy organizm w drugiej fazie cyklu progesteronu.
Jak działa?
W każdej tabletce znajduje się minimalna dawka, konieczna by preparat działał antykoncepcyjnie. A dawka została tak dobrana, że minipigułka hamuje owulację, zmienia konsystencję śluzu szyjkowego tak, by stał się nieprzepuszczalny dla plemników oraz powoduje zmiany w endometrium (błonie śluzowej wyściełającej macicę), które powodują, że nawet jeśli dojdzie do zapłodnienia, to nie dojdzie do zagnieżdżenia się zarodka. Co więcej, minipigułka jest wolna od niektórych efektów ubocznych tradycyjnych tabletek antykoncepcyjnych. Przede wszystkim progestagen trzeciej generacji ma najmniejszą aktywność androgenną. Oznacza to, że nie powoduje przetłuszczania się włosów i skóry oraz nie wzmaga apetytu, czyli nie powoduje tycia. Poza tym nie prowadzi do zmian w lipidowym obrazie krwi – czyli nie podnosi poziomu cholesterolu i trójglicerydów. W dodatku jest polecany kobietom, które cierpią na krwotoczne miesiączki lub przerost błony śluzowej macicy – ponieważ endometrium pod wpływem dodatkowego progesteronu staje się tak cienkie, że u wielu kobiet w ogóle zanikają miesięczne krwawienia, bo nie ma potrzeby usuwania zgrubiałej śluzówki macicy pod koniec cyklu. Nie ma jednak dymu bez ognia: minipigułka nie jest antykoncepcją dla zapominalskich. Działa bowiem tylko tak długo, jak długo hormony krążą w twojej krwi. Dlatego minipigułkę trzeba zażywać bardzo regularnie – nie tylko codziennie, ale wręcz codziennie o tej samej porze! Już trzygodzinne opóźnienie w zażyciu pigułki może być brzemienne w skutkach.
Tekst: Hanna Mądra