Wiele wskazuje na to, że jeden z najważniejszych dylematów nowoczesnego człowieka: „mieć czy być?” coraz częściej (wreszcie!) jest rozstrzygany na korzyść czasownika „być”. Wciąż oczywiście dają się słyszeć narzekania na konsumpcjonizm, na spłycenie życia itd. — ale od jakiegoś czasu owe utyskiwania (dawniej elitarne) znajdują zdecydowanie szerszy rezonans. W efekcie coraz powszechniejsze staje się poszukiwanie dróg wyjścia poza jednowymiarowy świat skoncentrowany na „posiadaniu”.
Popularność szkoleń dedykowanych rozwojowi osobistemu, wzrastające zainteresowanie coachingiem w odmianie life, zmiany w systemach zarządzania nowoczesnych organizacji, niektóre charakterystyki tzw. „pokolenia Y” — wszystko to zdaje się stanowić fragmenty tego ogólniejszego kulturowego nurtu. Postawienie na samorealizację okazuje się jednak dopiero początkiem drogi. Rodzi przecież serię kolejnych, bardziej praktycznych i szczegółowych pytań: Co to znaczy „naprawdę być”? Kim mam być? Wreszcie: Jak to osiągnąć? Dzisiejszy, pluralistyczny, kolorowy świat nie dostarcza jednoznacznych wskazówek, a może dostarcza ich zbyt wiele. Hasło „bądź pozytywną egoistką!” jest takim bardzo konkretnym i w naszej ocenie niezwykle użytecznym drogowskazem.
Pozytywny egoizm — czy to nie jest wewnętrznie sprzeczne?
Cóż to za nowa cnota, może ktoś zapytać — i czy to w ogóle jest cnota? Egoizm raczej nie kojarzy się pozytywnie. Wielu psychologów przestrzega przed egoizmem — jako wynaturzeniem prowadzącym do lekceważenia innych ludzi czy wręcz pogardzania nimi. Egoizm, definiowana w słownikach jako postawa „sobkostwa” czy „samolubstwa” — w psychologii kojarzy się albo z ucieczką przed prawdą o sobie w świat narcystycznych wyobrażeń, albo też z bezmyślnym, zwierzęcym odruchem walki o przetrwanie. Cóż pozytywnego może być w egoizmie?
Żeby nie ulec uprzedzeniom, dobrze jest zacząć od chłodnej analizy… znaczenia słów. Ego znaczy tyle co „ja” — a więc „egoizm”, jako określenie postawy czy sposobu myślenia i działania człowieka, wiąże się faktycznie koncentracją na sobie. Natomiast słowo „pozytywny”, o czym nie zawsze pamiętamy, oznacza nie tylko coś miłego czy wesołego, ale — przynajmniej w łacińskim pierwowzorze (positivus) — znaczy „oparty”, „uzasadniony”. Dlatego też określenie „pozytywny egoizm” nie odsyła nas do idei niepomiarkowanego dogadzania swoim najniższym instynktom, ale — przeciwnie — nakazuje taką koncentrację na sobie, która znajduje oparcie i uzasadnienie, krótko: zna swoją miarę! Gdyby tyle razy w dziejach nie ogłaszano już „oświecenia” (za każdym razem był to falstart…), moglibyśmy powiedzieć, że jest to egoizm „oświecony”.
Czym właściwie jest pozytywny egoizm?
Powiedzmy wreszcie co konkretnie kryje się za tym kluczowym pojęciem. Czy jest to koncepcja filozoficzna, może raczej wartość? Czy pozytywny egoizm oznacza typ życiowej (moralnej) postawy, a może tylko sposób zachowania czy też typ osobowości? Pozytywny egoizm jest… wszystkim tym jednocześnie. Żeby to wyjaśnić odwołajmy się do popularnej wśród coachów koncepcji „logicznych poziomów”, na których żyje
i działa każdy z nas. Po pierwsze zawsze funkcjonujemy w jakimś środowisku i otoczeniu, które od dzieciństwa nas kształtuje, ale na które z czasem i my możemy wywierać coraz większy wpływ. Po drugie, zachowujemy się w określony sposób — adaptując się do wymogów środowiska, ale też (znów) bardziej lub mniej aktywnie je kształtując. Nasze zachowania zależą od poziomu kolejnego — naszych umiejętności, które decydują o naszych możliwościach. Jeszcze głębiej mieszczą się nasze poglądy na świat oraz wartości — które
z kolei wpływają m.in. na to, jakie w ogóle umiejętności uznamy za cenne czy przydatne i jakie zachowania będziemy rozwijać, a jakich unikać. I powoli zbliżamy się do sedna. Człowiek musi wiedzieć gdzie żyje, w jakim kraju i pod jaki urząd podatkowy podlega… (środowisko). Musi też umieć się „odpowiednio” zachować: chodzić do szkoły czy pracy, płacić podatki, dbać o zdrowie czy o dzieci (zachowania). Dobrze jeśli zna swoje możliwości i zdolności (kolejny poziom) — ale już tutaj nasza samoświadomość bywa ograniczona. Jeszcze mniej zastanawiamy się nad przekonaniami i wartościami, które prowadzą nas przez życie jakby z ukrycia — przez co z łatwością zakrywają „głębszy” poziom naszej osobowości, którym jest nasza „tożsamość”, to kim w istocie jesteśmy, po zdjęciu wszystkich masek i przystosowań. Jak często zadajemy sobie na poważnie pytanie „kim jestem?”. Odpowiedź na to pytanie dopiero odkrywa przed nami sens życia, misję czy duchowość która nas prowadzi i daje energię do zmiany i przekształceń na wszystkich pozostałych poziomach.
Pozytywny egoizm jest postawą świadomego przeżywania własnego życia, przez skoncentrowanie odważne rozwijanie własnej tożsamości i śmiałe podążanie za życiowym powołaniem w miejsce mechanicznego przystosowywania się do nacisków otoczenia. Można powiedzieć, że kluczem są tutaj przekonania i wartości (trzeba zobaczyć , celem — tożsamość
i misja, skutkiem — mentalna niezależność od okoliczności zewnętrznych i przejęcie kontroli nad własnym życiem (zbudowanie podstawy dla „wewnętrznej siły”). Kryje się za tym wszystkim określona filozoficzna wizja świata i człowieka w świecie — jako aktywnego podmiotu zdolnego refleksyjnie kreować swoją rzeczywistość, a nie tylko biernie reagować na bodźce czy życiowe „zadania”. Ale nie chodzi tylko o zestaw poglądów: pozytywny egoizm trzeba praktykować, nie tylko wyznawać.
Na czym to polega w praktyce i dlaczego warto?
Pozytywny egoizm polega na utrzymywaniu rozsądnej koncentracji na sobie, dbaniu o siebie i śmiałym zajmowaniu pozycji centralnej w swoim własnym świecie — przyznając jednocześnie takie samo prawo ludziom wokół. Pozytywny egoista jest sam dla siebie wartością — którą pielęgnuje i rozwija — przez co życie zamienia się z serii przypadkowych zdarzeń w świadomie budowany projekt. Nie angażuje się w „gry życiowe”, które wypaczają osobowość i powodują zatracenie się tożsamości w otoczeniu (np. pieniądze i władza jako wyłączny motywator) — podejmując wyzwania zadaje sobie zawsze pytanie: co mi to da? Czy uczyni mnie lepszym, silniejszym; czy przybliży mnie do realizacji mojej życiowej misji, czy też raczej oddali mnie od niej lub mi zaszkodzi? „Ja” wciąż jest w centrum — ale nie oznacza to izolowania się od innych czy sprowadzenia ich do roli rekwizytów. Pozytywny egoista (czy też egoistka, o czym za chwilę) pamięta, że prawdziwy rozwój tego, co naprawdę „ludzkie” w człowieku możliwy jest tylko dzięki zrównoważonym relacjom z innymi ludźmi. Dlatego dba o nie i pielęgnuje je — a dbając o siebie ma siłę by aktywnie kształtować te relacje, nie poddając się niechcianym naciskom.
Pozytywny egoizm oznacza też życie „wielowymiarowe” — strategia dbania o intelekt kosztem ciało, albo dbania o ciało z zaniedbaniem rozwoju intelektualnego czy emocjonalnego w perspektywie całego życia zawsze powoduje szkody. Dbać o siebie to rozwijać i doceniać jednocześnie ciało (wygląd ma znaczenie, a jakże!), intelekt, równowagę emocjonalną oraz… duchowość. Krótko mówiąc zawiera się tutaj ideał szczęścia polegający na rozwijaniu pełnego życia — który zresztą wcale nie jest nowością (znali go już starożytni Grecy), ale chyba po raz pierwszy w dziejach jest potencjalnie dostępny dla wszystkich, przynajmniej w naszym kręgu kulturowym. Czy trzeba jeszcze dodatkowych dowodów, że warto pójść w tym kierunku?
Dlaczego „Projekt Egoistka” a nie Egoista…?
Hasło „pozytywnego egoizmu” skierowaliśmy w pierwszej kolejności do kobiet. Nie z powodu parytetów czy feministycznego zacięcia. Sama koncepcja jest zdecydowanie „unisex”. Jednak, jak dowodzą obserwacje psychologów i socjologów, nasza kultura wciąż stawia kobiety z reguły na niższej pozycji, a kobiece cechy sprowadza do rangi słabości. Trudno powiedzieć, czy mężczyźni są częściej pozytywnymi egoistami, ale raczej nie ulega wątpliwości, że mężczyźnie łatwiej jest w ogóle być egoistą. Męski egoista, o ile nie zrobi czegoś naprawdę obrzydliwego, otrzyma przydomek „macho”, „samiec alfa”, „prawdziwy przywódca” lub jakiś podobny. Kobieta skoncentrowana na sobie natomiast to kobieta, która… w ogóle wyszła ze swojej społecznej roli! Dlatego kobieta-egoistka, nawet ta pozytywna, prędzej może zostać okrzyknięta źle wychowaną, wyrodną matką, niewdzięczną żoną etc. Krótko mówiąc: zostanie pozytywną egoistką jest większym wyzwaniem i na ogół wymaga bardziej zdecydowanego wsparcia. W tle jednak wciąż mamy na uwadze także panów. Związek dwojga pozytywnych egoistów — bez dominującej pozycji któregokolwiek z partnerów — to wciąż zbyt rzadko realizowany ideał.
Najbliższa przyszłość pozytywnego egoizmu: akcja społeczna i warsztaty
Postawa i wartości kryjące się za hasłem „pozytywny egoizm” będą, jak się zdaje, zyskiwać na znaczeniu. Oznacza to nową jakość bardziej zrównoważonego życia i lepsze, pojemniejsze relacje międzyludzkie. Jednak, jak każdy punkt zwrotny w historii ludzkości, wszystko zależy od tego, czy za samoświadomością podąży wola; czy do namysłu dodamy determinację do działania i zmiany życia? Harmonijnemu połączeniu świadomości i energii do działania — temu właśnie celowi służy nasza akcja społeczna oraz prowadzone przez nas warsztaty.