Odrzucenie, jakiego doświadczamy w mediach społecznościowych, może być nawet bardziej przykre niż niechęć okazana twarzą w twarz. Facebokowym statusem lub komunikatem na Twitterze można głęboko zranić.
Tekst: Sylwia Skorstad
Doktor psychologii Guy Winch zajął się niedawno emocjami, jakich doświadczamy korzystając z mediów społecznościowych. Jego zdaniem „wirtualny świat” już dawno stał się realny, a emocje, których za jego pośrednictwem doświadczamy, są niekiedy ekstremalne i bardzo prawdziwe.
Publiczna chłosta
Wyobraź sobie, że twój były partner ostentacyjnie zmienia status na Facebooku na „wolny”. Jeśli dopiero co się rozstaliście, pokłóciliście albo co najgorsze, w ogóle nie rozmawialiście o rozstaniu, przeczytanie takiego komunikatu będzie jak policzek.
„Kiedy oddasz kasę?”, „Odczep się od Agnieszki!”, „Ładna z ciebie d…”. Zimny pot oblewa każdego, kto widzi, że znajomy próbuje rozwiązywać konflikty z nim, oskarża o coś przykrego lub wulgarnie zaczepia za pomocą społecznościowych kanałów komunikacji. Bolą też przykre, nieprzemyślane komentarze do naszych zdjęć i statusów. Niby nic się nie stało, a jednak pali wstyd.
Winch tłumaczy, iż przykry komunikat na Facebooku zawsze ma dużą publiczność. Naszemu upokorzeniu towarzyszy cała rodzina, przyjaciele i koledzy z pracy. To tak, jakbyśmy pokłócili się z kimś, stojąc na scenie oglądani przez wszystkich, na których nam zależy. Jak dobrze pamiętamy z dzieciństwa, publiczne upokorzenie, choćby w rzeczywistości mało znaczące, zawsze bolało dotkliwie.
Zimna krew
Psycholog radzi, by po pierwsze, zachować zdrowy rozsądek. Nie wyciągać zbyt szybko wniosków, a w przypadku konfliktu zawsze potwierdzić informację z mediów społecznościowych za pomocą innego kanału komunikacji. Jeśli ktoś ze znajomych obraził cię na Facebooku, zamiast wdawać się z nim w publiczną dyskusję, lepiej zadzwoń lub wyślij e-mail, by dowiedzieć się, czy na pewno miał takie intencje (pamiętaj, że ktoś inny mógł zalogować się na jego konto).
Po drugie, warto nauczyć się korzystać ze wszystkich narzędzi, jakie oferuje Facebook. Przykre komentarze można ukryć tak, by były widoczne jedynie dla piszącego i jego znajomych. Własne, umieszczone pomyłkowo, usunąć na dobre. Nieprzyjemnym stalkerom zablokować dostęp do naszego konta.
I na koniec, pamiętać o zasadzie, że za 90% działań w sieci, które odebraliśmy jako odrzucenie, np.: „X nie odpowiedział na zaproszenie”, „Y nie skomentował mojego statusu”, „Z nie polubił mojego zdjęcia” nie stała żadna zła intencja. X nie odpowiedział, bo rzadko korzysta z Facebooka, Y nie skomentował, bo w ogóle komunikatu nie zobaczył, a Z nie polubił, bo akurat wyszedł z psem do parku.