Zakończenie związku bywa powodem trudnego do ukojenia smutku. Ile czasu potrzeba, by zapomnieć i być gotowym na coś nowego?
Tekst: Sylwia Skorstad
Psycholog doktor Helen Fisher postawiła sobie takie pytanie, kiedy sama doświadczyła odrzucenia. Jako naukowiec chciała znaleźć konkretne informacje, jak radzić sobie z porzuceniem przez ukochanego i ile może trwać okres przeżywania rozstania przypominający żałobę. Szukała przepisu na coś, co Amerykanie nazywają „closure”, czyli symboliczne zamknięcie jakiejś sprawy i przejście do nowego etapu.
Trzy fazy rozstania
Im dłużej Fisher szukała odpowiedzi wśród różnych badań kolegów po fachu, tym większe było jej rozczarowanie. Kobiety w różnym wieku i o różnych doświadczeniach przeżywały rozstania bardzo indywidualnie i trudno było znaleźć w ich sposobach na zmagania ze smutkiem uniwersalną receptę.
Osoby porzucone przez partnerów przechodzą kolejne fazy rozstania, które dr Gary Lewandowski z Uniwersytetu Monmouth opisał jako: fazę protestu, fazę gniewu i fazę reorganizacji. Ta ostatnia łączy się z wygaszeniem gwałtownych uczuć (pozytywnych i negatywnych) do ex-partnera, niekiedy określeniem nowej definicji siebie i zaznaczeniem tego faktu w symboliczny sposób – wyprowadzką do innego miasta, zmianą pracy, przemeblowaniem mieszkania, rozpoczęciem nowego związku, czy zorganizowaniem hucznego przyjęcia rozwodowego (takie imprezy są popularne np. w Wielkiej Brytanii).
Bez piosenki, filmu, kawiarni
Można przejść wszystkie trzy fazy w ciągu kwartału, roku, pięciu lat albo nigdy nie dotrzeć do fazy ostatniej. Dużo zależy od cech osobniczych, a także stażu i zaangażowania w związek. Im bardziej definiowaliśmy siebie poprzez relację z partnerem, tym gorzej przeżywamy rozstanie i tym dotkliwsze jest nasze poczucie, że utraciliśmy nie tyle partnera, co… siebie. Na przykład, jeśli wspólnie z partnerem mieliśmy ulubioną piosenkę, kawiarnię lub film, to wraz z jego odejściem obcowanie z nimi zaczyna sprawiać ból. Nie dość, że jesteśmy same, to jeszcze tracimy ulubione miejsca, rozrywki, znajomych. „Kim jestem, skoro znika tak wiele mnie?” – zadają sobie pytanie porzuceni.
Bez podsumowania
Dr Fisher studiując literaturę dotyczącą rozstań nie znalazła uniwersalnego sposobu na szybkie zamknięcie etapu po rozstaniu. Zamknięcia etapu smutku nie da się wygenerować na siłę. Zorganizowanie choćby i 30 imprez rozwodowych nie sprawi, że będzie można oglądać stare fotografie ze wspólnych wakacji bez żalu. Rozpoczęcia nowego etapu w życiu nie da się tego ani zaplanować, ani przyspieszyć i trzeba po prostu… żyć.
Zdaniem amerykańskiej psycholog pomocna może okazać się akceptacja faktu, że eks-partner nigdy nie odpowie na wszystkie pytania i nie zadośćuczyni krzywdzie. Z tym doświadczeniem trzeba spróbować się pogodzić, a potem spróbować raz jeszcze. W każdym mieście jest kilkanaście kawiarni, w internecie setki tysiące piosenek, w telewizji setki filmów. Potrzebujemy tylko czasu i nowych doświadczeń, aby poukładać siebie na nowo.
Reorganizacja nic nie dała. Zmiana pracy. Remont domu. Rekonstrukcja ogrodu. Studia podyplomowe. Czas może nie stracony ale nie leczący rany. 30 lat związku. Dwójka dzieci. Wspólne wzloty,upadki i wiele dobrych chwil. Rozpadło się. Rozerwało. Po 5 latach separacji dojrzałam do rozwodu. I co i nic – od rostania minęło 8 lat. Dalej cierpię, tęsknię, kocham i jestem skłonna wybaczyć wszelkie zło które mnie z jego strony spotkało. Tylko nadzieję straciłam. I wiarę tez ze jeszcze ułożenie życia we dwoje jest możliwe ( niekoniecznie z moją stracone miłością ). Nie tylko młodzi cierpią. Ludzie 55+ chyba bardziej. Stracili zaufanie, miłość, przyjaźń i bliskość, stabilizację uczuciową i nie potrafią sobie z tym poradzić. Rady zawarte we wszystkich poradnikach i powyższe wywody w artykule nie rozwiązuja w najmniejszym stopniu problemu. Pomimo że nie jestem sama- mam psa, dzieci, przyjaciół doskwiera mi samotność i brak bliskości z kimś z którym rozumiałam się bez słów.
Nigdy nie zapomnę się czegoś co kochałem .Mam 60 lat i z drugim mężczyzna żyłam 20 lat. Był młodszy odszedł do mlodszej