Poza Ziemią spędziła prawie pół roku. Mówi, że najtrudniej jest wrócić.
Doktor Sandra Magnus jest dyrektorem wykonawczym Amerykańskiego Instytutu Aeronautyki i Astronautyki. W dniach 18-23 czerwca gości na odbywającym się
w Norwegii festiwalu naukowym Starmus.

Tekst: Sylwia Skorstad

Photo: Max Alexander/Starmus

Photo: Kai T. Dragland


Sandra Magnus wychowała się w niewielkim amerykańskim miasteczku w stanie Illinois. Chociaż nikt w jej rodzinie nie miał nic wspólnego ani z astronautyką,
ani naukami ścisłymi, w wieku 11 lat dziewczynka postanowiła zostać kosmonautką. Twierdzi, że zawsze interesowało ją, jak działają różne rzeczy, a w technologiach kosmicznych wciąż do odkrycia. Nikt nie potrafił wybić jej tego pomysłu z głowy. Córka farmera opracowała plan edukacji i konsekwentnie się go trzymała, na każdym szczeblu nauki wybierając zaawansowane przedmioty ścisłe oraz techniczne. Uzyskała stopień magistra z fizyki i inżynierii elektrycznej, a następnie zrobiła doktorat z inżynierii. W 1996 roku NASA zaliczyła ją w poczet kandydatek
na astronautki. Sześć lat później Sandra wyruszyła w misję kosmiczną.

Pierwsze zadanie

Przed misją Magnus niepokoiła się, jak sobie poradzi w stanie nieważkości.
Jej pierwsze zadanie w przestrzeni kosmicznej miało polegać na otworzeniu włazu. Odpowiednią sekwencję ruchów ćwiczyła setki razy. Kiedy przyszedł czas działania, czuła ciężar odpowiedzialności. Odpięła pasy, wstała z fotela i… nie mogła zrobić kroku. Poruszała się bardzo powoli i niezgrabnie. Wtedy zrozumiała,
o czym wcześniej mówili jej koledzy – bez grawitacji nie ma spacerów.

„Nie da się porównać wiedzy teoretycznej z praktyczną” – wyjaśnia Sandra.
„Kiedy ktoś w zimowy wieczór opowiada ci o pobycie na plaży, masz wrażenie,
że wiesz, co ma na myśli. Jednak dopiero, gdy sama poczujesz piasek pod stopami, usłyszysz szum fal i poczujesz ciepło na twarzy, zrozumiesz, że wyobrażenie
i doświadczenie to dwie różne rzeczy.”

Żeby otworzyć właz
w przestrzeni kosmicznej, Sandra rozluźniła ciało.
Już po kilku chwilach okazało się, że poruszanie się w stanie nieważkości jest łatwe i naturalne.
Nic prostszego!

Wady i zalety adaptacji

W sumie Magnus spędziła w przestrzeni pozaziemskiej 157 dni. Dwukrotnie była członkiem załogi Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Te doświadczenia zmieniły jej sposób patrzenia
na świat.

„Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Ziemię, zdumiało mnie, jak cienka jest warstwa atmosfery” – opowiada. „Zdawało mi się, że mogłabym ją łatwo zdmuchnąć.
Zdałam sobie wtedy sprawę, że nasza planeta to statek kosmiczny, a my jesteśmy załogą.”

Z czasem Sandra tak bardzo przyzwyczaiła się do życia na stacji kosmicznej,
że przestały ją interesować widoki na zewnątrz. Przez dwa tygodnie nie wglądała
przez okna. Potem zaczęła znowu spoglądać ciekawie. Tam, na górze, zdała sobie sprawę, że chciałaby odwiedzić setki miejsc na Ziemi i nie powinna z tym czekać. Zbyt wiele rzeczy odkładamy na późno, bo wydaje się nam, że zawsze będą
na wyciągnięcie ręki.

„To zadziwiające, jak silna jest ludzka zdolność do adaptacji” – mówi astronautka. „Jednak tak samo łatwo przyzwyczajamy się do dobrego i złego. Już po kilku dniach każdy stan obecny wydaje się nam naturalnym.”

Siła, która wbija w fotel

Powroty na Ziemię były dla Sandry Magnus trudniejsze niż loty w kosmos.
Przejście przez ziemską atmosferę to dla ciała zaadoptowanego do nieważkości przykre doświadczenie.

„Najpierw poczułam, że tabliczka, którą trzymałam w dłoniach robi się dziwnie ciężka, muszę użyć mięśni, by ją podtrzymać” – dzieli się wspomnieniami astronautka. „Potem jakaś potworna siła zaczęła mnie wciskać w fotel.
Grawitacja to straszna rzecz, a my nie zdajemy sobie z tego sprawy.”


Po wylądowaniu, gdy przeszła już pierwsze badania, Magnus chciała przywitać się
z rodziną. Wpadła na ścianę na pierwszym zakręcie korytarza. Jej ciało nie pamiętało już, jak radzić sobie w przestrzeni z grawitacją. Na kolejnym zakręcie była bardziej ostrożna i… zaliczyła kolejne zderzenie. Przez długie tygodnie miała zawroty głowy. Zaniknęły u niej niektóre naturalne odruchy motoryczne, na przykład zginanie kolan podczas skoku i lądowanie na przedniej części stopy. Adaptacja do ziemskiego życia to w jej opinii prawdziwe wyzwanie.

Zdaniem astronautów to my, Ziemianie, jesteśmy bohaterami. Z kosmicznego punktu widzenia żyjemy w trudnym środowisku, jakie niejednego przybysza może zabić.
Dla nas Ziemia to bezpieczne schronienie w niekończącej się kosmicznej podróży.
Warto o nią zadbać tak, jak ona dba o nas.

https://www.ntnu.no/starmus2017

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.