Wyrzucenie „krytyka z bocznego siedzenia” z własnej głowy to pierwszy, niezbędny krok, by jeździć dobrze i z przyjemnością.

 

Ani poślizg, ani dachowanie nie wywołują tylu emocji, ile zapewnia jazda z krytykiem z bocznego siedzenia. Samozwańczy instruktor ma wiele subtelnych metod wyrażania dezaprobaty. Kręcenie głową, cmokanie, uśmiechanie się pod nosem, łapanie się za głowę, psykanie, chrząkanie, przede wszystkim jednak nieustający strumień rad i bezcennych wskazówek. Reakcją prowadzącej będzie napięcie, ostrożność i lęk. Wytrawny doradca potrafi doprowadzić do takiej utraty orientacji, że wjedzie się nawet pod pociąg, by wreszcie zrobić jak trzeba. Oczywiście nie od razu.

Katalog dobrych rad, czyli ona za kierownicą, on obok
•     no wyprzedź go wreszcie
•     zmieścisz się spokojnie
•     nie zdążysz
•     wrzućże tę piątkę wreszcie
•     zahaczysz
•     nie zmieścisz się w życiu
•     puść go!
•     nie puszczaj go, jedź!
•     widzisz go?
•     nie ścinaj zakrętów
•     hamuj..!
•     zmień pas na prawy. Ale PRAWY!
•     Jezus Maria!
•     no i czego ty się tak boisz?

 

Fazy pilotażu

Z początku kierująca reaguje na pojazd i sytuację na drodze. Po chwili wchodzi w fazę drugą, w której zwraca uwagę nie tylko na pojazd i drogę, ale i na komentarz z bocznego siedzenia. Faza trzecia – to takie działanie wobec sytuacji na drodze, by uniknąć pewnych reakcji osoby siedzącej po prawej. Wreszcie etap czwarty. Droga i pojazd zupełnie już usuwają się z pola uwagi. Zostaje tylko głos z boku wydający kolejne polecenia, plus oszołomienie, zawstydzenie, lęk i bezskuteczne próby unikania reprymendy. Osoba w czwartej fazie jest już absolutnie niezdolna do jakichkolwiek własnych sensownych reakcji. Jest napięta. Nie reaguje spontanicznie. Myśli zamiast robić. Zastanawia się za długo i jedzie zbyt asekuracyjnie. Paradoksalnie właśnie to staje się obiektem największej krytyki. Wiele prowadzących samochody pań słyszy, że prowadzą zbyt ostrożnie. Czemu tak jest? Spróbujmy krytyka z bocznego siedzenia potraktować nie jak konkretną osobę, ale trochę jak symbol. Można powiedzieć, że ta postać mówi do kobiety kilka rzeczy. Jej symboliczny, uogólniony przekaz możemy opisać w postaci koła:

to nie twoja dziedzina = > ja wiem lepiej = > rób jak ja mówię => pomyśl, zanim zareagujesz = > jesteś zbyt spięta = > nie reagujesz spontanicznie, tu trzeba zdecydowania = > tobie brak zdecydowania = > to nie twoja dziedzina = > ja wiem lepiej = > rób jak mówię = > pomyśl, zanim zareagujesz = > jesteś zbyt spięta… i tak bez końca.

 

Flow za kierownicą

Spontaniczność bez żadnej kontroli? Reagowanie tak, jak sama chcę? Niesłuchanie mądrzejszego? Do czego by to doprowadziło? Kobiety od urodzenia szkoli się w hamowaniu pewnych instynktownych zachowań. Zastępcze, nie fizyczne wyrażanie złości, ukrywanie zapędów rywalizacyjnych, kontrola impulsów seksualnych, słuchanie zamiast mówienia, nacisk na dokładność wykonania, a nie na twórczość – to  podstawowe kierunki wychowawczego treningu. Efekty takiego warunkowania pojawiają się w wielu dziedzinach. Jeśli spytasz rajdowego kierowcę, jak się czuje, kiedy jazda idzie mu dobrze, opisze stan umysłu będący połączeniem swobody, dynamizmu i skupienia. W psychologii nazywa się to stanem Flow. Stan Flow – swobodnego, spontanicznego i dynamicznego reagowania jednocześnie z zaangażowaniem, ale bez blokującego napięcia – uważany jest za najlepszy stan do wykonywania czynności związanych z szybko zmieniającymi się sytuacjami. O ile próby układnego odtwarzania tego, czego się wyuczyliśmy, oddalają od tego zamiast przybliżać, to już ślepe wykonywanie poleceń i słuchanie rad absolutnie uniemożliwiają osiągnięcie tego, co jest istotą stanu Flow. Kiedy „chwycimy Flow” nie koncentrujemy się już na sposobie wykonania czynności, ale wykonujemy te czynności instynktownie. Mamy wówczas wrażenie, że w pewnym sensie wykonują się one same. Nie tyle sterujemy „tym”, ile pozwalamy „temu” przez nas swobodnie przepływać. Taki stan jest zupełnie czymś innym niż podporządkowanie osobie, której standardy i polecenia mamy posłusznie wypełniać. Wyrzucenie „krytyka z bocznego siedzenia” z własnej głowy to pierwszy, niezbędny krok.

Paweł Droździak
9 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.