Jej nazwisko widnieje w rankingu The Hot List prestiżowego portalu models.com. Karierę rozpoczęła na pokazach Prady, następnie pojawiała się u Dolce & Gabbana, Miu Miu, Lanvin. Ostatnio prezentowała kolekcje haute couture Schiaparelli, Chanel i Louis Vuitton, dla którego na przymiarki wyjeżdżała prosto z sesji zdjęciowej dla Solar. Poznajcie Olę Rudnicką, kolejną Polkę, która podbija świat mody.
Ola pracowała już z takimi sławami, jak: Patrick Demarchelie, Tim Walker, Steven Meisel, Craig McDean czy Paolo Roversi, a rezultaty tego można było podziwiać m.in. w kilku edycjach „Vogue’a”, „i-D”, „Self Service”, „Interview” oraz „Numero”.
Jej kariera potoczyła się w błyskawicznym tempie. Uroda, determinacja i pracowitość Oli zostały docenione przez największych znawców w branży. Ciągłe podróże, zmiany wizerunku, niepewność do ostatniego momentu, czy dostanie pracę, są aspektami z którymi modelki spotykają się na co dzień. Jednakże profesjonalizm Oli i jej ponadprzeciętna uroda sprawiają, iż chcą z nią pracować najwięksi projektanci na świecie. A jak to się zaczęło? Oto fragment rozmowy z Olą:
Patrycja Toczyńska: Pamiętasz pierwszy telefon z ofertą od wielkich projektantów?
Ola Rudnicka: To było dość zabawne. Moja paryska agencja nie do końca była przekonana, czy nadaję się na pokazy. Odbyliśmy wiele rozmów na ten temat, ja sama chciałam spróbować, bo nigdy wcześniej nie byłam na fashion weeku. I w ten sposób znalazłam się na castingu Miu Miu. Oczywiście nie obyło się bez wpadek: przyszłam bez butów na wysokim obcasie, za co przeprosiłam ze świadomością, że to może przekreślić moje szanse.
P.T.: Ale na szczęście nie przekreśliło. A tydzień później dostałaś informację o tym, że masz szansę na exclusive Prady.
O.R.: Tak, byłam bardzo zaskoczona, ale taka informacja niczego nie gwarantowała. Prada znana jest z tego, że dopóki twoja noga nie postanie na wybiegu, nie masz pewności, że weźmiesz udział w pokazie. Znam przypadki, kiedy dziewczyny po zrobieniu make upu dostawały informację, że odpadają. Pojechałam do siedziby Prady, odbyłam przymiarki i zmieniono mi kolor włosów na platynowy. Wtedy dopiero tak naprawdę uwierzyłam, że pójdę w tym pokazie. Podobnie u Celine – przymiarki miałam na 30 minut przed pokazem i do końca nie byłam pewna udziału.
P.T.: Jak wspominasz pracę z Marc’em Jacobsem? Brałaś udział w pokazie, który był wielkim wydarzeniem w świecie mody.
O.R.: Na pokazie panowała rodzinna atmosfera. Wiele czasu spędziłam z Jacobsem, Pat McGrath, Katie Grant, czyli największymi nazwiskami w branży modowej. Panuje powszechne wyobrażenie, że projektanci to wielkie gwiazdy, a tak naprawdę to ludzie o zupełnie normalnym podejściu. Gdy w pewnym momencie zaczęli tańczyć do muzyki z „Chicago”, warstwa „sacrum” całkiem z nich opadła Marc Jacobs jest bardzo wykształconym człowiekiem, mówi w paru językach. Do krawcowych, Francuzek zwracał się po francusku, do stylisty butów po włosku, w jego pracy widać, że dużo czerpie ze sztuki. Bardzo mi imponowało, że był nie tylko twarzą tej kolekcji, ale brał czynny udział w jej tworzeniu. Sam pokaz inspirowany był musicalami, stąd jego piękna oprawa.
P.T.: Czy jest coś, co zaskoczyło cię w pracy przy zagranicznych pokazach?
O.R.: Rola stylisty w tworzeniu kolekcji. W Polsce jego zadania są ograniczone, to projektant czuwa nad kolekcją. A za granicą stylista jest częścią procesu twórczego. To on dobiera dodatki, decyduje o zestawieniach kolorystycznych. Pamiętam, że u Prady leżało mnóstwo akcesoriów. Sportowe paski – emblemat najnowszej kolekcji – były doszywane tuż przed pokazem do eleganckich sukienek. Miuccia Prada dobierała je według tego, co zaproponował stylista. Poza tym, zagraniczne kolekcje i pokazy są bardzo przemyślane, mają głębsze przesłanie niż tylko wytyczanie nowych trendów. Są to uwarunkowania społeczne, czy wyraźne nawiązania do sztuki. (…) Modelka musi tu zagrać określoną rolę, pasować do wizji projektanta.
Czy subtelna uroda Oli pasuje do najnowszej wizji artystycznej marki Solar i kampanii realizowanej w Szkocji? Oceńcie sami.