Kończy się dzieciństwo, zaczyna dorosłe życie. Ten etap może być kluczowy dla rozwoju naszego „ja”. Prawdziwi przyjaciele, z którymi można konie kraść, mają moc zmiany naszych losów.
Tekst: Sylwia Skorstad
Pochodzący z Florydy Miles Halter nie ma kumpli, nie ma nawet dobrych znajomych. Jego przyjęcie urodzinowe to katastrofa, bo dysproporcja pomiędzy listą zaproszonym, a listą obecnych jest tak znacząca, że nawet największy optymista nie może jej przeoczyć. Chłopak nie spodziewa się zmiany swojego statusu społecznego po wyjeździe do nowego liceum z internatem mieszczącego się w Alabamie, ale jednocześnie żywi nadzieję, że na nowym miejscu spotka go coś niesamowitego. Już pierwszy dzień w kampusie daje mu odczuć, iż w jednej ze spraw grubo się pomylił.
Green rządzi
W Stanach Zjednoczonych książki Johna Greena sprzedają się jak świeże bułeczki. Każda nowa powieść jest szeroko komentowaną sensacją. Oszałamiająca kariera trzydziestosiedmioletniego dziś pisarza z Indianapolis rozpoczęła się od wydanej w 2005 roku powieści „Szukając Alaski”. Emocjonalna, wnikliwa psychologicznie proza Greena od razu przypadła do gustu czytelnikom i krytykom literackim. Autor otrzymał za debiutancką powieść nagrodę Michael L. Printz Award. Teraz „Alaska” trafia do rąk polskiego czytelnika.
Warto do niej zajrzeć, zanim pojawi się ekranizacja. Wytwórnia Paramount Pictures podjęła już decyzję o nakręceniu filmu na podstawie powieści. Jednak język książek Johna Greena nie jest łatwo przełożyć na język filmu. Trzeba do tego grupy ludzi o podobnej wrażliwości, poczuciu humoru i wyczuciu, jakie cechują autora. Wielką zaletą amerykańskiego powieściopisarza jest to, że potrafi mówić o rzeczach najważniejszych bez nadmiernego patosu. Miłość po grób czy wielka przyjaźń brzmią u niego tak samo, jak w codziennym życiu – czasem zwyczajnie, bez fajerwerków, a czasem z mocą, która zagłusza wszystko inne. Green wie, jak grać nam na emocjach w ten sposób, byśmy nawet nie zorientowali się, iż bierzemy udział w jego koncercie uczuć. Warto mu na to pozwolić, nawet, jeśli ceną za to jest kilka łez.
Miles Halter, wbrew swoim obawom, spotyka ludzi, którzy znajdują w nim materiał na przyjaciela. Wśród nich jest Alaska Young, spontaniczna i mająca mroczne tajemnice dziewczyna. Nowa znajoma jest zabawna, zwariowana na punkcie seksu, a jednym z jej nieodłącznych atrybutów jest zapalony papieros. „Nie palę dla zgrywy, palę, żeby umrzeć” – mawia zagadkowo.
Miles, Chip zwany „Pułkownikiem” oraz Alaska spędzą niejedną noc na łamaniu szkolnych przepisów, filozoficznych dyskusjach i sprawdzaniu, jak dalece da się nagiąć normy, by ich nie złamać. Klimat ich rozmów, zwierzeń oraz wygłupów potrafi budzić wspomnienia. Pamiętacie, jak mocno kochało się w liceum i jak głęboko cierpiało? Jeśli już zapomnieliście, ta powieść odświeża pamięć.
Green obdarza swoich nastoletnich bohaterów dojrzałością dorosłych. Tym samym pozwala dorosłym czytelnikom wrócić do czasów młodości i spojrzeć na nie raz jeszcze z innej perspektywy. Wyobraźcie sobie – znaleźć się tam ponownie, mając dzisiejszą wiedzę o ludziach, mądrość i doświadczenie. Czy wszystko zrobilibyśmy jeszcze raz tak samo?
John Green, Szukając Alaski, Wydawnictwo Bukowy Las