Pokojową Nagrodę Nobla przyznaje się między innymi po to, byśmy o niej rozmawiali. Jej zadaniem nie jest zmienić świat, tylko nas. Bo to na jedno wychodzi.
Tekst: Sylwia Skorstad
Przewodniczący Norweskiego Komitetu Noblowskiego, Thorbjørn Jagland, napisał niedawno w felietonie dla norweskiego dziennika „Aftenposten”, że Pokojowa Nagroda Nobla zawsze będzie wzbudzała kontrowersje. Co roku będzie ktoś, kto powie: „Niemożliwe, przecież ten człowiek wcale na nią nie zasłużył, są godniejsi od niego!”. Nagroda trafia bowiem do ludzi, którzy nie boją się iść pod prąd. Ludzi, który wierzą, że każdy z nas, obywateli, ma prawo publicznie wyrazić krytykę. Krytykę rządu swojego kraju, jego polityki zagranicznej lub wewnętrznej, religii, tradycji, tak samo jak krytykę zbyt powolnych działań na rzecz ekologii lub rozwoju praw człowieka. Nagroda, którą swego czasu komitet przyznał Lechowi Wałęsie, jest i ma być tematem rozmów na świecie.
W ostatnich latach wielu laureatów Pokojowej Nagrody Nobla wzbudzało kontrowersje. Komitet Noblowski krytykowano między innymi za przyznanie nagrody prezydentowi Barackowi Obamie oraz uhonorowanie Unii Europejskiej. Nobel na zachętę? Nobel dla organizacji? To opinii publicznej było trudno zrozumieć. Wiele z kontrargumentów członków komitetu noblowskiego nie trafia do Polski, ale w Skandynawii toczy się na ten temat ciekawa dyskusja.
Thorbjørn Jagland argumentuje między innymi, że kierowany przez niego komitet ma dostęp do danych, których próżno szukać w mediach. Eksperci nie bazują na artykułach prasowych, ale opiniach naukowców, ekspertyzach, wywiadach zebranych od współpracowników kandydatów, członków ich rodzin oraz… wrogów. Niekiedy trzeba brać pod uwagę bardzo skomplikowane procesy międzynarodowe i ich implikacje. Komisja korzysta z danych dostępnych na dziś i nie może przewidzieć, co stanie się za 5-10 lat, stąd czasem nagrodę otrzymuje ktoś, kto potem okazuje się jej niegodny.
Członkowie komitetu tłumaczą też, że przede wszystkim muszą się trzymać zapisów testamentu fundatora nagrody, Afreda Nobla. Ten życzył sobie by nagroda pokojowa trafiała do osoby, jaka odznaczyła się „najlepszą pracą na rzecz braterstwa między narodami, likwidacją lub redukcją stałych armii oraz za udziałem i promocją stowarzyszeń pokojowych”. W dzisiejszych czasach najgroźniejszym aspektem „armii” jest posiadanie broni masowego rażenia, stąd wysiłki komitetu, by docenić działania tych, którzy mają odwagę nawoływać do jej ograniczenia.
Komentując tegoroczny wybór Malali Yousafzai (najmłodszej laureatki w historii nagrody) oraz orędownika zakazania wykorzystywania pracy dzieci w Azji oraz na świecie, Kailasha Satyarthi, przewodniczący Norweskiego Komitetu Noblowskiego powiedział dziennikowi „VG”:
„Ten wybór ma być czytelnym sygnałem dla wszystkich. Dla firm, które korzystają bezpośrednio i pośrednio z pracy dzieci, ale też dla konsumentów. Dzieci powinny chodzić do szkoły, by potem móc podjąć pracę, a nie odwrotnie. Wszędzie na świecie powinny być chronione od przymusu pracy, która służy temu, byśmy my mogli sobie kupować tanie towary. Bo wszędzie tam, gdzie dzieci mogą bez przeszkód chodzić do szkoły, pokój zastępuje wojnę.”
Czytasz to teraz i myślisz, że to cię nie dotyczy. Ale powiedz, czy wiesz, kto zrobił bluzkę, którą masz teraz na sobie? Spodnie, spinki, bieliznę? Rozejrzyj się po domu, a okaże się, że wokół ciebie jest przynajmniej kilka przedmiotów wykonanych rękami dzieci. To między innymi zabawki, meble, elektronika. ONZ szacuje, że obecnie na świecie do niewolniczej pracy wykorzystuje się około 150-250 mln dzieci, które zarabiają tygodniowo po 2-3 dolary. Jeśli mają szczęście.
Historia pokazała, że Pokojowa Nagroda Nobla zawsze wywoływała efekt lawiny w dyplomacji. Czasem dalekosiężne skutki były dobre (jako przykład można podać rozwój i nieprzerwaną pracę Amnesty International po otrzymaniu nagrody), czasem wręcz odwrotnie (w wyniku przyznania nagrody chińskiemu dysydentowi Chiny trwale zamroziły kontakty handlowe i dyplomatyczne z Norwegią). Zawsze jednak zwracała uwagę na istotny dla pokoju problem.
Malala Yousafzai siedziała na lekcji chemii w liceum w Wielkiej Brytanii, gdy powiadomiono ją, że otrzymała Nagrodę Nobla. „Nie zasłużyłam” – powiedziała i od tego czasu powtórzyła to w wielu mediach z całego świata, podkreślając jednocześnie, że jest zaszczycona.
Czy przyznana dziewczynie nagroda poruszy sumienia w jej rodzinnym Pakistanie i zmieni nastawienie tradycjonalistów do edukacji dziewcząt? Nie. Nie dzisiaj, ani nie jutro. Ale nie chodzi tylko o to. Chodzi o to, co MY z tym tematem zrobimy. Jeśli dzięki tegorocznej Pokojowej Narodzie Nobla zechcemy się dowiedzieć więcej o problemach edukacji dziewcząt oraz niewolniczej pracy dzieci, to już będzie wielka rzecz. Więcej świadomości, mniej niewiedzy. Więcej pokoju, mniej wojny. O to chodzi.