Agentki, żołnierki, femme fatale, zdrajczynie, bojowniczki, aniołki i diablice. Teraz ich losy zebrano w jednej książce. Bo James Bond był kobietą!

Tekst: Sylwia Skorstad 

kobiety szpiedzy„Pamiętaj, że jesteś żołnierzem. Nie zapominaj o przysiędze. Zaprzeczaj wszystkiemu.” Taką zaszyfrowaną wiadomość wysłał przez księdza szef organizacji wywiadowczej do agentki Jeanne Delwaide z siatki wywiadowczej La Dame Blanche. Siatka była główną organizacją belgijskiego ruchu oporu podczas pierwszej wojny światowej. Rekrutowała głównie kobiety, emerytów i nastolatków, czyli tych, których najmniej podejrzewano o działalność wywrotową. Od zawsze do tajnych operacji idealnie nadawali się nie ci najsilniejszy, najbardziej charyzmatyczni i budzący grozę, ale ci, u których heroizm szedł w parze z niepozorną fizjonomią. Historia Jamesów Bondów tego świata to w dużej mierze historia kobiet.

 

Tajne kody z męskich gaci

shutterstock_39014683

Kobiety szpiedzy działały z różnych pobudek. Dla ratowania czyjegoś życia, z powodów patriotycznych, z miłości, z zemsty, dla pieniędzy. Używały wyrafinowanych technik i sprytu. Jedna z agentek przekazywała informacje o ruchach statków nieprzyjaciela, używając prostego kodu… wieszania prania. Sposób ułożenia ciemnych i jasnych ubrań na sznurze był umówionym znakiem, a „szyfru bieliźnianego” nigdy nie udało się przejrzeć. Inna wchodziła w intymne relacje z ważnymi oficerami, a meldunki z uzyskanymi od nich informacjami zapisywała atramentem sympatycznym. Australijka Nancy Wake podczas drugiej wojny światowej kierowała grupą 7000 członków ruchu oporu. Przewoziła meldunki, gdy było trzeba, potrafiła przejechać na rowerze 500 kilometrów, mijając po drodze kilka niemieckich posterunków. Kiedy podjeżdżała do strażników, lubiła mawiać:

– To jak, chcesz mnie przeszukać? Ale z ciebie flirciarz!

Hiszpańska autorka Laura Manzanera zebrała historie kobiet żyjących w różnych czasach i różnych krajach. Udało się jej dowieść, że Mata Hari, najbardziej znana z kobiet szpiegów, to tylko igraszka, legenda rozdmuchana przez pop kulturę. Rzeczywistość kobiet szpiegów była bardziej atrakcyjna, niebezpieczna i fascynująca.

shutterstock_248204659Odważne

Kobiety podczas wojen i konfliktów garnęły się do wykonywania tajnych zadań, bo choć były one niebezpieczne, a wykrycie konspiracji zwykle groziło torturami i śmiercią, to dawały szansę na działanie, na innych polach wykluczone ze względu na normy społeczne. Powszechnie uważano, że kobiety nie nadają się na żołnierki i podczas wojny ich rola powinna ograniczać się do czekania na powrót mężczyzn, ewentualnie pogłębiania wiedzy o pielęgniarstwie. Jednocześnie dopuszczano je do tajnych misji, właśnie dlatego, że mało kto podejrzewał je o konieczną do tego odwagę.

Komendant Leopold Blanjean mówił o kobietach pracujących w wywiadzie, że są bardziej dyspozycyjne i stanowcze od mężczyzn, a w momencie rekrutacji mają mniej wątpliwości. „Dla nich wstąpienie do organizacji było jedyną możliwością walki ramię w ramię z mężczyznami” – twierdził.

shutterstock_256463617

Złe i dobre zakończenia

Niewielu bohaterkom książki Laury Manzenery udało się dożyć spokojnej starości. To dlatego że w historii zapisały się głównie przykłady tragiczne – raporty ze straceń, dokumentacja sądowa, relacje prasowe z procesów. Większości konspiratorek nikt nigdy nie zdemaskował. Tak jak wykonywały swoje zdania w milczeniu i bez rozgłosu, tak potem cicho powracały do tradycyjnych kobiecych ról, zostając gospodyniami, pracownicami urzędów, nauczycielkami, żonami i matkami. Niektóre odznaczono, o roli innych szybko zapomniano. Nie to się jednak liczyło. Miarą sukcesu agentek była liczba wykonanych misji.

Laura Manzanera dobrze wypełniła swoje zadanie. Historia szpiegostwa to również historia kobiet.

 „Kobiety szpiedzy”, Laura Manzanera, Wydawnictwo Świat Książki

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.