Czyż istnieje miejsce ważniejsze w życiu każdego człowieka, niż jego własny dom? Co dzieje się, jeśli ten dom zaczyna „chorować”? Czy pozostaje to bez wpływu na jego właściciela?
Każdy z nas poszukuje
Jakże cudowne przeżywamy olśnienie, kiedy okazuje się, że chaotyczny świat materii, energii i ducha (dla tych, którzy wierzą) ma swój porządek. Tysiącletnie poszukiwania reguł i recept trwają do dzisiaj. Nie tylko cała ludzkość, ale i każdy z nas przechodzi przez fazy doskonalenia wiedzy i umiejętności. Odkrywamy ten porządek sami dla siebie i sami w sobie, najczęściej korzystając ze wskazówek poczynionych przez naszych mądrych przodków. O wiele łatwiej i bezpieczniej uczyć się na błędach innych ludzi niż własnych. Ciągle poszukujemy prawd i rozwiązań, innych wariantów, potem odkrywamy następne i tak toczy się nieskończona misja badania naszego otoczenia.
Jednym ze sposobów porządkowania przestrzeni i wyjaśniania jej wpływu na nasze życie, który wywarł na mnie duże wrażenie jest feng shui. Feng shui to starożytna chińska sztuka wykorzystania sił niebios i sił Ziemi, dla uzyskania dobrobytu, harmonii i szczęścia. Dzięki feng shui dowiadujemy się, w jaki sposób zmieniać swoje otoczenie i jak wykorzystać naturalne walory otaczającej nas przyrody, jak aranżować przestrzeń, w której żyjemy, aby uzyskać jak największą równowagę pomiędzy wszystkimi sferami życia. Starożytny taoistyczny Mistrz, Ola Tys. w swoim wierszu przekazał nam taką oto prawdę:
A żyjące istoty są dla niego zwierzyną ofiarną?
Czy nieuprzejmy jest Mędrzec
Wobec ludzkiego drobiazgu?
Przestrzeń między ziemią a niebem
Jest jak miech:
Pusty, choć nie wyczerpany –
Kiedy się porusza,
Jego dary są szczodre.”
Miejsce, w którym żyjemy
Wielokrotnie obserwowałem szereg silnych zależności pomiędzy domem, a jego użytkownikiem. Nasze miejsce zamieszkania ma ogromny wpływ na naszą świadomość, zachowanie, relacje międzyludzkie i wszystko, co kryje się pod pojęciem szczęścia. Kreując najbliższe otoczenie mamy nadzieję mieć również wpływ na własne życie. Czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo świat przedmiotów i przyrody, który nas otacza wpływa na nasze życie i nastawienie wobec codziennych spraw.
Stąd też człowiek od dawien dawna usilnie stara się kreować otoczenie, aby wywołać jednocześnie odpowiedni wpływ na samego siebie. Niestety nasza omylność, a często nawet zakłócenie intuicji, nie mówiąc już o brakach znajomości podstawowych zasad regulujących pozytywny wpływ otoczenia na ludzkie istoty, powoduje niekorzystne i często wręcz nieodwracalne konsekwencje popełnionych błędów. O wiele bardziej trafne decyzje podejmują nasze zwierzęta domowe, których intuicja jest na tyle niezakłócona, że np. psy nie wybierają legowisk nad żyłami, a koty właśnie najchętniej kładą się na ich skrzyżowaniu. Wpływ naszych domostw na nasze codzienne życie oraz nasz los jest niesamowity, a często wręcz dramatyczny. Trudno jest nieraz wytłumaczyć ludziom znaczenie tego wpływu na jakość życia oraz stan zdrowia. Zauważyłem, że wielu z nas z większym przejęciem reaguje na problemy w dziedzinie materialnej, na przykład dba o samochód i jego serwis, niż włoży tyle samo energii w poprawę swojego życia. Czy coś robimy, jeśli przyczyną naszym problemów jest chory dom? Czy wiemy, co trzeba zrobić?
Lekarze domów
W obserwacjach relacji człowiek – dom pomagało mi niezwykle moje osobiste doświadczenie związane z praktyką zawodową rzeczoznawcy majątkowego, tudzież „lekarza domów” (ang. building surveyor). Wielokrotnie uczestniczyłem w przywracaniu starych domów „do życia” i dla ludzi, oraz stwarzania w nich warunków, które sprzyjałyby ich właścicielom. Bardzo ważna okazywała się wtedy wiedza z dziedziny feng shui, radiestezji i ekologii.
Parę lat temu prowadziłem warsztaty z rzeczoznawcami dotyczące obiektów zabytkowych. Podczas prezentacji jednego z nich ustaliliśmy bezsprzecznie, że wzdłuż fundamentów na środku starego modrzewiowego dworu przebiegała „żyła wodna”, która jak się okazało mogła powodować choroby jego mieszkańców. Z danych historycznych wynikało, że jego pierwotni właściciele wcześnie umarli w odstępach kilkuletnich. My rzeczoznawcy zadawaliśmy sobie wówczas pytanie, jaki wpływ na wartość nieruchomości szacowanej wstępnie na poziomie ok. 2 mln dolarów może mieć fakt tak niekorzystnego położenia dworu. O ile należy zredukować jej wartość, aby pozostała suma reprezentowała rozsądny poziom. A jeżeli chodzi o rozsądek, to, np. ile powinno się dopłacić komuś, kto odważyłby się zamieszkać w takim dworze. Jaka jest cena lub ekwiwalent ryzyka utraty zdrowia lub nawet życia? Właśnie wtedy, gdy zadawaliśmy sobie te pytania, zauważyliśmy, że wpływ takich niekorzystnych zjawisk i konfiguracji jest bardzo znaczący. Równie ważne jest, więc nie tylko określenie ewentualnych cieków wodnych przebiegających pod budynkiem, ale również takie zaplanowanie przestrzeni, by przepływ życiowej energii (chińskie „chi”) nie był zakłócony.
Oddech kosmosu
Czym jest „chi”? Chi” to siła życia, lub jak mówią inni „oddech kosmosu”. To podstawowa energia mobilizowania do życia i działania, nasze ciała, przyrodę i cały nasz świat. Energia ta powinna bez żadnych zakłóceń cyrkulować w naszym otoczeniu i naszym domu. Feng shui to właśnie sztuka wykorzystania jej w jak najlepszy sposób. Jeśli dochodzi do zakłóceń jej przepływu w naszym domu, zaczynają się najczęściej kłopoty. Czasem całkiem nieświadomie dążymy do zmian w naszym otoczeniu, które intuicyjnie pozwalają nam poprawić przepływ „chi”. Lepiej jednak wcześniej zapoznać się ze sztuką feng shui, która daje nam fantastyczne narzędzie, aby osiągnąć jak najlepszy poziom wykorzystania życiodajnego chi.
Problem podejmowania korzystnych decyzji, które potem mają wpływ na jakość naszego życia w nowym, bądź remontowanym budynku zaczyna się już na etapie wyznaczania miejsca dla domu na działce, a także ewentualnych zmian wprowadzanych w układzie domu. Zarówno w mieszkaniu jak i w domu istotne jest rozważne określenie funkcji użytkowych kolejnych pomieszczeń, ponieważ według feng shui nie każda część domu nadaje się na sypialnie, miejsce do pracy bądź też kącik przeznaczony dla dzieci. W kolejnej części naszych rozważań zajmiemy się uwarunkowaniami naturalnymi położenia domu na działce oraz wpływu, jaki możemy mieć na polepszenie zaistniałej sytuacji.
Dosyć często w mojej praktyce zawodowej spotykam się z sytuacją, kiedy już na początku wizji lokalnej w domu, mieszkaniu lub biurze relacjonuję właścicielowi niepokojący brak „chi”, czyli brak przepływu energii. Najczęstszym powodem tej niefortunnej okoliczności jest problem z wentylacją. Może to być niedrożna kratka wentylacyjna lub nawet jej brak. Czasami architekci zapominają o niej przy projektowaniu, zdarza się też, że wykonawcy blokują ją gruzem i resztkami zaprawy. Ostatnio stosuje się coraz częściej rewelacyjne na pozór okna PCV, które są szczelne jak słoiki z gumowymi uszczelkami (nawet robaki zamknięte w takim słoiku szybko zdychają). Pamiętajmy, że jakość oddychania jest dla nas ludzi niesamowicie istotna. Bez oddechu wytrzymujemy zaledwie 5 minut, tymczasem bez jedzenia 14 dni. Można, zatem wnioskować, że oddychanie jest około 4000 razy ważniejsze niż jedzenie! Tymczasem często wychodzimy z błędnego założenia, że to właśnie schabowy lub kartoflanka postawią nas na nogi. Może utkwił Państwu w pamięci obrazek wschodnich mistrzów walki dodających sobie energii przed walką poprzez głębokie oddechy na poziomie przepony. Oddychanie jest dla nas najważniejszą czynnością życiową i dlatego powinna przyświecać nam zasada, że nie ma żadnego uduchowienia bez oddychania – w końcu słowo dusza ma swoją genezę w słowie oddychać. Podobnie jak my, prawidłowo oddychać powinny nasze domy.
Na koniec oddajmy jeszcze raz głos Mistrzowi Ola, Tys., który przekazuje nam myśl przewodnią, że „wartość jest tam, gdzie nie ma nic!” Proszę zresztą we własnym zakresie odczytać sens jego wiersza:
W środku koła,
Lecz użyteczność wozu
Jest w pustym środku piasty.
Wypalona skorupa tworzy
Kształt glinianej misy,
Ale użyteczność
Jest w jej pustce.
By wznieść dom, budujesz ściany,
Wstawiasz w nie drzwi i okna,
Ale użyteczność domu
Jest w pustej przestrzeni.
Dlatego korzyść wynika
Z wszystkiego, co istnieje,
Lecz użyteczność – z tego,
Czego nie ma.”