Tak samo jak z ludźmi, również z jedzeniem można nawiązać relacje oparte na określonej formie komunikacji i myślenia. Często bywają one złożone, niezręczne i dziwne. Tracimy nad nimi kontrolę, złościmy się, że nie potrafimy ich przerwać, kochamy je i nie potrafimy bez nich żyć.
Tekst: Elżbieta Lange, psychodietetyk
Jedzenie wzbudza silne emocje, dlatego że jest ściśle powiązane z postrzeganiem własnego ciała. Ambiwalentne podejście do jedzenia, w którym uczucie przyjemności łączy się z poczuciem winy, sprawia, że trudno jest dostrzec, czym ono jest naprawdę.
Co kształtuje relacje z jedzeniem?
Warto zwrócić uwagę na nasze przekonania, z jakich korzystamy w celu zmotywowania samych siebie do nadmiernej konsumpcji jedzenia. Wiele przekonań, mitów, w tym także kulturowo przyjętych, powoduje negatywne konsekwencje. Wśród nich można odnaleźć takie sformułowania, jak: „Nie mam w ogóle silnej woli”, „Wszystko albo nic”, „ Odchudzanie jest drogie”, „ Skoro zjadłem już jedno ciastko, to będę się objadał cały dzień i jutro wrócę do zdrowego odżywiania się”, „Nie wolno marnować jedzenia”, „Zdrowa żywność ma mniej kalorii”.
To, co jemy, jest związane o wiele bardziej z nawykami niż zdroworozsądkowym myśleniem. Oglądając programy kuchenne, jemy więcej, podobnie, gdy nie skupiamy się podczas jedzenia na nim samym, ale wędrujemy myślami gdzie indziej. Zniekształcamy przekonaniami nie tylko smak jedzenia, ale także jego ilość, np. gdy uważamy jedzenie za zdrowe, jemy go o 35% więcej. Próba powstrzymywania się od jedzenia prowadzi do zwiększonej chęci jego konsumpcji, a negatywne samopoczucie motywuje do poszukiwania cukrów i jedzenia więcej. Głód zależy od sygnałów mózgu i rozmiaru talerza, sztućców, porcji. Smak jedzenia zależy od pory dnia, towarzystwa, miejsca.
Warto przyjrzeć się bliżej naszej relacji z jedzeniem, bo w niej możemy zobaczyć nasz stosunek do samych siebie. Na ile kochamy się i szanujemy, dbamy o swoje ciało i zdrowie. Czy dostarczamy naszemu organizmowi odpowiedniego paliwa, czyli składników odżywczych? Bo jeśli na pierwotnym podstawowym poziomie nie potrafimy o siebie zadbać, to jak będziemy realizować nasze wyższe potrzeby?
Idąc za radą Bena Franklina, powinno się jeść, by żyć, a nie żyć, by jeść.