Niepokojąco realistyczny thriller psychologiczny, który przeraża bardziej niż niejeden krwawy kryminał.
Tekst: Sylwia Skorstad
Kim i Jeff Sandersowie mają dwójkę dzieci – szesnastoletnią Hannah i trzynastoletniego Aidana. Można powiedzieć, że są przeciętną amerykańską rodziną, gdyby nie fakt, iż są nieco bardziej zamożni od reszty i nieco bardziej porządni. Rodzice nigdy się nie awanturują, dbają o dzieci, uczciwie płacą podatki i nikomu nie zazdroszczą, zaś dzieci uczęszczają pilnie na zajęcia pozalekcyjne, szanują starszych i nie grają nałogowo w gry komputerowe.
Okazuje się jednak, że wystarczy jedna przewrócona kostka domina, aby los ich wszystkich odmienił się diametralnie. I co łatwo wyczytać między wierszami, to samo mogłoby się przydarzyć każdemu z nas.
Tragiczne urodziny
Podczas przyjęcia urodzinowego Hannah dochodzi do nieszczęśliwego wypadku – jedna z zaproszonych dziewcząt upada na szklany stół i poważnie się rani. Nagle wszystkie drobiazgi, które jeszcze dzień wcześniej nie miałyby żadnego znaczenia, zaczynają świadczyć na niekorzyść Sandersów. Kieliszek wina wypity do kolacji, tabletka nasenna połknięta w sypialni na górze, choć na dole bawiły się nastolatki, niewinna butelka szampana kupiona dla dziewcząt w przypływie dobrego humoru. Rodziców solenizantki czeka proces, który może kosztować ich wszystko.
Najmocniejszą stroną pisarstwa Robyn Harding jest jej znajomość ludzkiej natury. Kanadyjka potrafi celnie opisać rysy charakteru bohaterów za pomocą mało oczywistych szczegółów. Dobrym przykładem jest reakcja Jeffa na wypowiedzi żony na temat gry na pianinie, która doskonale oddaje etap ich relacji. Klimat tego, co dzieje się między bohaterami powieści Harding, wyczuwa się wszystkimi zmysłami.
Nic nie jest na zawsze
W wywiadzie dla „Better Reading” pisarka zadeklarowała, że pomysł na „Złe towarzystwo” zaczerpnęła z własnych doświadczeń. Jako matka dwojga nastolatków wielokrotnie zastanawiała się, jak reagować na pierwsze eksperymenty dzieci z używkami. Przed rozpoczęciem pracy nad powieścią zapytała o opinie znanych sobie rodziców i odkryła, że właściwie każda rodzina radzi sobie z dorastaniem nastolatków w inny sposób.
Harding deklaruje, że to nagła śmierć ojca, który doznał udaru jako stosunkowo młody człowiek, uzmysłowiła jej, iż życie może stanąć na głowie w jednej chwili. Wszystko, na co pracowaliśmy przez lata, może zniknąć w oka mgnieniu lub zupełnie stracić znaczenie. I nieważne, jak dobrze wcześniej nam szło, na ile jesteśmy mądrzy, bogaci czy uczciwi. Stabilizacja i spokój nie są nam dane na zawsze. Dokąd mamy kogoś, na kim nam zależy, to nie możemy czuć się w stu procentach bezpieczni.
W ciemnych, domowych kątach
W „Złym towarzystwie” autorka ukazuje rozpad rzeczywistości Sandersów z perspektywy wszystkich zaangażowanych osób. Uważnie studiuje ich emocje i różnice charakterów i dzięki temu wiarygodnie opisuje ich punkty widzenia. Jak mówi, fakt, iż kilka osób patrząc na to samo, widzi co innego, od zawsze ją fascynował.
Tym samym Harding dowodzi, iż nawet w porządnej, w miarę kochającej się rodzinie, nigdy nie ma pełnej zgody. Zbyt dużo rozbieżnych interesów, potrzeb i pragnień powoduje, że każdy dzień jest w rzeczywistości kolejną próbą osiągnięcia kompromisu.
Nie zapominajcie o tym – szepcze Robyn Harding do ucha czytelnikom. – Cieszcie się piękną chwilą, dopóki trwa, bo jutro szczęście może zniknąć jak zdmuchnięty płomień świecy.
„Złe towarzystwo”, Robyn Harding, Wydawnictwo Prószyński i S-ka.