Służąca bystrzejsza od chlebodawców szuka prawdy o swoim pochodzeniu.
„W cieniu tajemnic” to powieść o końcu epoki z perspektywy augsburskiej
rodziny.
Tekst: Sylwia Skorstad
„Tak naprawdę wcale nie chciała
tu pracować. Gdy spoglądała
w chmury snujące
się nad fabryką, wydawało
się jej, że wraz z nimi wszystkie
te wysokie budynki przesuwają
się w jej kierunku, żeby
ją zmiażdżyć. To była jednak
jej ostatnia szansa.”
Marie, sierota wychowana
w przytułku, trafia na służbę
do posiadłości państwa Melzerów.
Po raz pierwszy w życiu może
najeść się do syta, po raz pierwszy zasypia z głową na poduszce,
po raz pierwszy ma okazję
obserwować egzystencję ludzi, którym niczego nie brakuje. Nie jest jednak
szczęśliwa. Inni służący chcą ją zepchnąć na sam dół hierarchii i próbują zlecać
nielubiane zadania. Marie jednak nie daje sobą pomiatać. Gdy trzeba, wyraża
głośno swoje zdanie i protestuje, gdy dzieje się niesprawiedliwość.
Życie pomocy kuchennej wkracza na nowe tory, gdy panna Melzer dostrzega
jej wdzięk i zaprasza do pozowania. W pracowni okazuje się, że Marie ma talent
malarski.
Tak niedawno temu
„Twoje nerwy? – wtrąciła
szyderczo panienka Elisabeth.
„Nie wiedziałam nawet,
że pomoce kuchenne mają
nerwy.”
Augsburg na kilka miesięcy
przed wybuchem pierwszej
wojny światowej to ani miejsce kulturowo od nas odległe,
ani zamierzchłe czasy.
Mimo to zdaje się, jakby
rzeczywistość opisaną
przez Annę Jacobs dzieliło
od współczesności kilka epok. Urodzenie, płeć oraz stan
posiadania determinowały
egzystencję w zatrważającym
stopniu. Dla Europejki pochodzącej z niezamożnej rodziny szczytem marzeń
było zamążpójście i znalezienie zajęcia, za jakie ktoś gotów był zapłacić,
a gorącym życzeniem, by ani w domu, ani w pracy za mocno nie bito.
Los dziewcząt wychowywanych w bogatych domach był znacznie lżejszy,
ale z dzisiejszej perspektywy też nie do pozazdroszczenia. Edukacja pozostawiała
wiele do życzenia i skupiała na „typowo kobiecych” aspektach życia, takich jak gra
na instrumentach, śpiew i szycie. Ambicje oraz przejawy wolnej woli zwykle
tłumiono z całą surowością, przygotowując córki do roli posłusznych żon.
Egzystencja pełna krępujących i wydumanych konwenansów była ogłupiająco
nudna i z czasem ulubionym zajęciem dobrze urodzonych dam stawały się plotki.
Anne Jacobs oddała tamtą atmosferę tak, jakby miała wehikuł czasu (może znalazła sekretne przejście do przeszłości na tyłach niepozornej budki z hamburgerami?). Przeniknęła tamtą mieszczańską moralność i wprowadziła czytelnika „na salony”,
by potem skonfrontować je z pomieszczeniami dla służby.
Bajka dla kobiet
„Dla mnie jesteś panienką.
Z tym się człowiek rodzi.
Niektóre są córkami
szlachetnie urodzonych
panów, a zachowują
jak wiejskie półgłówki
i nigdy nie będą damami.
A inne przychodzą pracować
jako pomoce kuchenne,
ale tak naprawdę
są młodymi paniami.”
„W cieniu tajemnic” to bajka
dla dorosłych napisana
tak pięknie, że wierzymy
w nią z całą mocą. Trochę
jak „Kopciuszek”, a trochę
jak wiktoriański
„David Copperfield” Dickensa w kobiecym wydaniu. Jacobs apeluje do naszego
świeżo (w perspektywie historycznej) wykształconego poczucia sprawiedliwości
społecznej i sprawia, że kibicujemy Marie w jej poszukiwaniu prawdy oraz budowaniu
pozycji w domu Melzerów. Bystra i utalentowana służąca stopniowo zyskuje szacunek
wszystkich domowników, podbija serce młodego dziedzica i wyrusza w misję
ratowania swojej niesfornej podopiecznej. Daleko poza domem znajdzie odpowiedzi
na pytania związane z jej egzystencją wśród jaśnie państwa.
Powieść Anne Jacobs jest dla każdego, kto wierzy w marzenia, kto szuka w życiu
odrobiny magii i wreszcie dla tych, którzy z różnych powodów narzekają
na dzisiejsze czasy. To ostatnie przechodzi jak ręką odjął.
„W cieniu tajemnic”, Anne Jacobs, Wydawnictwo Prószyński i S-ka