Jasne ciuchy, dym z ogniska, pachnące kwiatki i olejki eteryczne – sposoby na komary to nie tylko repelenty.
Tekst: Joanna Zaguła
Był taki moment w tym roku, kiedy po wielu dniach deszczu zrobiło się bardzo ciepło. I to było piekło, jeśli chodzi o komary. Nie było mowy o tym, żeby czekać na przystanku na autobus albo w umówionym miejscu na koleżankę przed koncertem. Każda sekunda spędzona nieruchowo oznaczała około dwudziestu komarów, które obsiadła każdy wyeksponowany fragment skóry. Teraz jest trochę lepiej, ale nad jeziorem, rzeką czy w lesie nadal te owady są nadal utrapieniem. Podajemy więc sposoby na komary.
Najbardziej popularny sposób to oczywiście repelenty. Ale nie każdy chce stosować chemię. Szukajcie więc takich na bazie naturalnych składników, ja to. Podobno skuteczne są także olejki eteryczne: anyżkowy, bergamotowy, goździkowy, eukaliptusowy. Ale koniecznie przed nałożeniem na skórę, muszą zostać rozpuszczone w innym oleju, np. słonecznikowym czy migdałowym, bo działają zbyt mocno. Warto też podczas leśnej wycieczki ubrać się na biało, bo ciemne kolory przyciągają komary i nie perfumować się zapachami kwiatowymi, które należą do ich ulubionych.
Jeśli spotykacie się na grilla, zajmijcie miejsca blisko ognia, bo dym odstrasza owady. Nie jedzcie potraw zbyt słonych, bo zwiększona ilość potasu w organizmie stymuluje wytwarzanie kwasu mlekowego, który uwielbiają komary. Jeśli zaś spędzacie wieczory w ogrodzie, zasadźcie w nim lawendę, bazylię, geranium i miętę. Ich zapach też jest im niemiły. A jak już was pokąsają, spryskujcie bąble hydrolatem lawendowym, a będą mniej swędzieć.