Emerytowana nauczycielka walczy o przetrwanie w postapokaliptycznej Polsce.
Nie przypomina Alice z „Resident Evil”, nie ma spluwy ani kuszy, ale jest godna uwagi, bo niewiele jest w polskiej fantastyce takich postaci jak ona.
Tekst: Sylwia Skorstad
Sześćdziesięcioczteroletnia Teresa Szulc, była nauczycielka, mieszka całkiem sama. Sama w domu po rodzicach, sama w swojej dzielnicy, sama w całym mieście S.,
może w całym regionie, może na całej planecie. Jakiś czas wcześniej rodzaj ludzki ucierpiał na skutek dziwnego wirusa, który usypiał świadomość, ciało pozostawiając w spokoju. W konsekwencji wszędzie pojawili się Bierni, na podobieństwo zombie włóczący się po coraz bardziej zaniedbanych miastach.
Teresa nie wie, dlaczego jej akurat choroba oszczędziła. Nie potrafi być wdzięczna losowi. Nie ma na to czasu, bo każdy jej dzień jest walką o przetrwanie.
Starsza pani w akcji
Paweł Paliński odważył się na niekonwencjonalne rozwiązanie. Główną bohaterką powieści uczynił kobietę po sześćdziesiątce. To tym bardziej niezwykłe, że chodzi
o powieść postapokaliptyczną. Światy tego typu uwiecznione w wielu różnych tekstach kultury, zaludnione są przez wytrenowanych facetów z dużymi spluwami, kuszami, granatnikami i maczetami. Starsze panie giną w nich jako pierwsze. Oczywiście jest kilka wyjątków, jak choćby jedna z bohaterek serialu „Walking Dead”, Carol Peletier, ale zwykle są to wyjątkowo twarde sztuki. Potrafią coś niezwykłego, na przykład świetnie strzelać albo walczyć jak kolejne wcielenie Bruce’a Lee. Teresa nic takiego nie umie, może tylko dobrze się schować.
Starsza pani może być
za mało aktywna dla miłośników szybkiej akcji, ale jest autentyczna.
Bo gdy idzie
o apokaliptyczne wizje, wszyscy lubimy myśleć,
że bylibyśmy w grupie nielicznych spryciarzy zdolnych dostosować się
do nowych warunków
i przetrwać. Prawda jest taka, że większość z nas
w nowych, trudnych warunkach, wiodłaby taką egzystencję, jak Teresa – niewiele bohaterstwa,
dużo wątpliwości.
Pociągająca globalna katastrofa
Powieści ukazujące krajobraz po globalnej katastrofie mają w sobie pociągający element, bo oferują wymazanie błędów i obiecują nowy początek. Za jednym zamachem likwidują problem przeludnienia, smogu, drożyzny, głupoty polityków
i wycinki lasów deszczowych. Ten, kto przeżył katastrofę, może już nie chodzić
do biura, nie musi dbać o modę i myć zębów. Ma za to dużo przygód, wiele mieszkań do wyboru i dużo czasu na buszowanie po pustych sklepach. Nie ma się zatem
co dziwić, że postapokaliptycznej krajobrazy nieustannie pobudzają wyobraźnię
i cieszą popularnością.
„Polaroidy z zagłady” to interesująca propozycja dla miłośników gatunku. Jest inna niż wszystkie i potrafi zaskoczyć. Pewnego zimowego dnia Teresa Szulc słyszy
w swoim pustym, zimnym domu niespodziewany dźwięk znany z dawnego życia.
To dzwoni telefon. Odbierzesz razem z nią?
Książka „Polaroidy z zagłady” jest dostępna również w formie e-booka.
„Polaroidy z zagłady”, Paweł Paliński, Wydawnictwo Powergraph