Wspomnienia, obok których nie da się przejść obojętnie. Budzą zachwyt, irytację, wściekłość, wesołość… Co obudzą w tobie?
Tekst: Sylwia Skorstad
Urodzony w wiosce opodal góry Olimp Nikos właśnie kończy służbę wojskową i zaczyna dorosłe życie. Nie wyobraża sobie pozostania w rodzinnych stronach i postanawia spełnić swoje wielkie marzenie, jakim jest ukończenie studiów medycznych. Nie ma szans dostać się na krajowe uczelnie, nie może się pochwalić dobrym świadectwem maturalnym, nie zna języków obcych, a w jego kieszenie święcą pustkami. Mimo wszystko oznajmia rodzicom, że wybiera się do RPA, by studiować pod okiem znanego kardiochirurga.
W Atenach Nikosowi udaje się cudem zdobyć wizę turystyczną do USA. Za sprawą kolejnego zrządzenia losu zyskuje tani bilet lotniczy. Chłopak rusza za ocean, a jego jedynym kapitałem jest wielkie marzenie.
To ja, Narcyz się nazywam
Snując wspomnienia Nikos Sikloglou przyrównuje swoje przygody do perypetii mitologicznych herosów, bohaterów oraz bogów. Przywołuje między innymi Apolla, Zeusa, nie waha się postawić siebie w jednym szeregu z Tezeuszem i Odyseuszem. Nie wspomina jednak Narcyza, choć to właśnie ten rozmiłowany w sobie młodzieniec pasuje do jego historii jak nikt inny.
Jak modelowy narcyz, Sikloglou żywi przekonanie że jest osobą wyjątkową, której należy się specjalne traktowanie. Nie widzi nic zdrożnego w opisywaniu, jak realizował swoje marzenie za pomocą manipulacji, przemilczeń, protekcji i nieustającej pomocy innych ludzi, których udało mu się na różne sposoby przekonać do siebie. Kolejne hojne kobiety, dostarczycielki funduszy, wiktu i opierunku, pojawiają się w tej historii i zaraz znikają zastąpione nowymi.
Bohater „Marzeń na miarę” prezentuje również typowy dla osób narcystycznych stosunek do wszystkiego, co cieszy się prestiżem. To pomieszanie nabożnego podziwu z udawaną nonszalancją oraz skrywaną pogardą. Nikos nieustannie zabiega o przychylność potężniejszych od siebie i nigdy nie przestaje się cieszyć z obcowania z wyznacznikami prestiżu – helikopterem, szybkim samochodem, rezerwacją w luksusowym hotelu, a także prestiżową uczelnią czy tytułem naukowym.
Tych, którzy nie akceptują jego metod osiągania celów, autor – co również znamienne – nazywa zawistnikami, ludźmi małostkowymi lub krótkowzrocznymi. I choć nigdzie nie mówi tego wprost, to między wierszami łatwo wyczytać, iż spełniając swój sen, narobił sobie więcej wrogów niż przyjaciół.
Co zrobisz, by to zdobyć?
Co najciekawsze, perypetie systematycznie realizującego swój cel Nikosa budzą w czytelnikach skrajnie różne reakcje. Ułańska fantazja i szalona wręcz odwaga zjednują śmiałemu Grekowi wielu sympatyków. Jego beztroska i przekonanie w swoją szczęśliwą gwiazdę zdają się być zaraźliwe. Nie sposób nie podziwiać jego determinacji, aby odmienić swój los i zrobić to w wielkim stylu, trudno też nie doceniać jego niegasnącego entuzjazmu. Wielu z nas tylko narzeka na swój los i brak perspektyw, ale nie robi wiele, by to zmienić. Tymczasem marzenia bohatera tej powieści oraz jego determinacja w realizowania ich są równie gigantyczne jak jego ego.
Pytaniem otwartym pozostaje to, czy Sikloglou, dziś rzymski dentysta, opowiedział nam prawdziwą historię swoich bez wątpienia pasjonujących zmagań z losem? Czy to możliwe, by przez trzy lata studiował jednocześnie we Włoszech i USA i to utrzymując się jedynie z pieniędzy oraz przysług przekazywanych przez ludzi dobrej woli? Trudno zgadnąć. Łatwo się jednak zorientować, że wiele rozdziałów swojej opowieści autor przemilczał. Nie wyjaśnił na przykład, co takiego naprawdę sprawiło, że ostatecznie zrezygnował z hematologii, bo w niejasną zmowę międzynarodowego środowiska lekarskiego naprawdę trudno uwierzyć.
Bez względu na proporcje prawdy, kłamstwa i przemilczenia „Marzenia na miarę” inspirują, by zadać sobie pytanie, jak wiele potrafimy zrobić, by odmienić swoje życie i zdobyć to, na czym nam zależy.
„Marzenia na miarę” Doktor Nikt (Nikos Sikloglou), Wydawnictwo Prószyński i S-ka