Niedługo w kinach islandzki film o tym, że matki mogą wszystko. Kiedy więc pojawia się zagrożenie – kobieta idzie na wojnę!
Tekst: Joanna Zaguła
Zdjęcia: Materiały prasowe dystrybutora, M2 Films
Film Benedikta Erlingssona stawia bardzo nieprzyjemne – przynajmniej moim zdaniem – pytanie. Pytanie o to, gdzie znajdują się granice naszej tolerancji na status quo. Bo jeśli wszyscy wiemy, że dzieje się źle, to dlaczego nikt z nas nie działa, ale nie działa tak naprawdę? Samo segregowanie śmieci nie wystarczy. Kiedy zdamy sobie sprawę z tego, w jakim stanie jest nasza planeta, to wydaje się, że wypadałoby sięgnąć po jakieś radykalne środki. Pójść na wojnę ze światem. Jak bohaterka filmu, Halla.
Film zaczyna się od sceny, w której w pojedynkę Halla obala wielki słup wysokiego napięcia, pozbawiając prądu dużą część kraju (niewielkiego kraju, ale jednak!). Następnie obserwujemy jej ucieczkę przed poszukującym jej helikopterem. Halla staje się w kraju wrogiem numer jeden. Mówi się o niej jak o przestępcy. Postanawia więc podzielić się ze społeczeństwem swoim manifestem, w którym opisuje cele, jakie jej przyświecają. A celem jej jest ochrona unikalnej, dzikiej islandzkiej przyrody przed zniszczeniem przez przemysł. Jednak władze, chętne raczej do czerpania zysków z umów z zagranicznymi inwestorami, kierują medialnym przekazem, przedstawiając ją jak zagrażającą krajowi terrorystkę. Przez większość czasu oglądamy więc jej walkę o to, by zostać wysłuchaną i ucieczkę przed organami władzy. Podczas szalonego biegu przez islandzkie odludzia natura stawia jej opór – jest jej zimno i mokro. Ale też jest jej wybawieniem. Widzimy na przykład w zbliżeniu jej twarz, kiedy leży płasko na ziemi. Policzek dotyka miękkiego mchu, widać, że wciąga zapach ziemi, na niej czuje się bezpieczna, z nią jest związana i jej ufa. I dla niej idzie na wojnę.
Halla ma też rodzinę – siostrę bliźniaczkę, domniemanego kuzyna i córkę. I z nimi łączą ją podobne naturalne więzi. I w ramach rodziny można liczyć na wszystko – pomoc, która ima się najbardziej radykalnych środków.
Idźcie się na ten film, bo jest piękny i ważny. Mówi nie tylko o tym, że kobiety mogą wszystko, ale też każe myśleć o tym, że być może wszyscy powinniśmy być bardziej radykalni. Jeśli chcemy uratować nasz ekosystem.