Powieść z aż nazbyt widocznym morałem, czyli historia o Polce, która zakochała się w Arabie.

Tekst: Sylwia Skorstad

Na Klaudię spada cios za ciosem. Najpierw rozstaje się z chłopakiem, bo trudno im jest ustalić wspólne życiowe cele – on chciałby ślubu i dzieci, a ona więcej czasu, by realizować się zawodowo. Potem nadchodzi niespodziewane wypowiedzenie z pracy i kłopoty ze znalezieniem kolejnej. Kobieta postanawia odpocząć od wszystkiego i wyjeżdża na urlop do Maroka. Tam, dzięki znajomej Polce, poznaje przystojnego Raszida. Romantyczna wyprawa po najpiękniejszych zakątkach kraju staje się początkiem nowego, dramatycznego rozdziału w życiu Klaudii.

Jak one to robią?

Laila Shukri, a raczej pisarka ukrywająca się pod tym pseudonimem, mieszka w jednym z krajów arabskich. Z jej skąpych wypowiedzi dla polskich mediów wynika, iż w sensie materialnym powodzi się jej dobrze, a w sensie emocjonalnym raz lepiej, raz gorzej, więc pustkę wypełnia pisaniem powieści.

Odnoszę wrażenie, że w „Jestem żoną terrorysty” Shukri próbuje wyjaśnić czytelnikom, jak to w ogóle możliwe, by Polka zakochała się w Arabie. Pierwszej części powieści, czyli romansowi Klaudii i Raszida, poświęca najwięcej energii. I przyznać trzeba, że te fragmenty, choć przewidywalne i nieco pensjonarskie, są najbardziej wciągające oraz wiarygodne. Dwoje atrakcyjnych singli, atmosfera wakacji, przygoda, romantyczne okoliczności przyrody – jak tu się nie zakochać? W Klaudii rodzi się uczucie do Raszida, choć nie nosi on koszulki z symbolem husarii ani nie wie, czego to Jan III Sobieski dokonał pod Wiedniem.

Potem robi się niestety gorzej. Psychologiczne prawdopodobieństwo ustępuje miejsca dramatycznej akcji. Nie do końca wiadomo, jak kobieta niegdyś samodzielna, zdecydowana i umiejąca znaleźć swoje miejsce w świecie, wikła się w coraz bardziej niepokojącą historię. Czyżby Klaudia nie czytała nigdy książek ani gazet, by aż tak bardzo nie zdawać sobie sprawy z tego, że szybki ślub w nieznanym sobie obrządku i to bez jakiejkolwiek dyskusji o wyobrażeniach na temat przyszłego życia, to nienajlepszy pomysł? Cóż, może przez lata czytywała tylko korporacyjny biuletyn.

Powieść z tezą

Czy to możliwe, by naiwna Europejka wychowana w duchu kultury zachodniej wyszła z miłości za przystojnego muzułmanina i tym samym wpakowała się w groźną pułapkę i stała żywym inkubatorem dla przyszłego terrorysty? Tak, zapewne tak. Takie historie zdarzyły się i będą zdarzać. Problem w tym, że opowieść zaprezentowana przez Lailę Shukri jest zbyt grubymi nićmi szyta.

Po co Raszid decyduje się na niepokorną cudzoziemkę, z którą wiadomo, że będzie sporo kłopotów? Jeśli miał w planie spłodzenie grupy terrorystycznej, to o wiele bardziej pasowałaby mu jakaś mało wyedukowana krajanka, najlepiej z rodziny dotkniętą niesprawiedliwością społeczną, aby łatwiej mu było przekonać ją do swoich skrajnych tez. A jeśli już zakochał się w Klaudii, to czemu nagle diametralnie zmienia swoje zachowanie z dnia na dzień, nie dbając ani odrobinę o to, jak ona go widzi? I jak kobieta, która zna już smak niezależności finansowej, może nagle uznać, iż utrzymywanie się z pieniędzy czerpanych przez narzeczonego z nieznanych źródeł, to pomysł na życie? Jeśli znacie odpowiedzi na te pytania, możliwe, że nowa powieść Laili Shukri się wam spodoba.

„Jestem żoną terrorysty” zdaje się być powieścią z tezą, w której morał napisano tak dużymi literami, że aż trudno je odczytać.

„Jestem żoną terrorysty”, Laila Shukri, Wydawnictwo Prószyński i S-ka.

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.