Dla tych, którzy chcą świecić jak gwiazda i marzą o kosmicznym makijażu, znaleźliśmy ekologiczny brokat, bo ten plastikowy zagraża ekosystemowi.
Tekst: Joanna Zaguła
Być może myślicie już o kostiumach na Halloween, może po prostu lubicie błyszczeć na co dzień, bo czemu nie, a może – w związku z tym, że w tym tygodniu piszemy o kosmosie – macie ochotę przeistoczyć się w gwiazdę. Niezależnie od waszych intencji, mamy nadzieję, że gdzieś pośród nich znajdziemy też troskę o środowisko. Bo jakkolwiek kochamy brokat, to musimy was ostrzec – nie jest to materiał przyjazny ekosystemowi.
Małe świecące drobinki zrobione są najczęściej z plastiku. A ich niewielki rozmiar powoduje, że z łatwością przedostają się przez sito w oczyszczalni i nie jesteśmy w stanie ich „odłowić”, by nie zanieczyszczały wody. Trafiają więc do wodnego obiegu, zjadają je ryby, co oczywiście nie jest dla nich zdrowe, a potem te ryby jemy my, co chyba jeszcze bardziej powinno nas przekonać, że plastik w wodzie to niepożądana sytuacja.
Na szczęście ludzi, którzy rozumieją ten problem, jest więcej. Znaleźliśmy miłośników błysku, którzy troszczą się o środowisko i stworzyli ekologiczny brokat! Pierwszy raz usłyszałam o nim, kiedy dostałam w prezencie od kuzynki z Francji brokatową kulę do kąpieli z Lush z zastrzeżeniem, że brokat w niej zawarty zrobiony jest z alg i moja hedonistyczna przyjemność w żaden sposób nie zaszkodzi rybom. Niestety Lush nie sprzedaje swoich kosmetyków w naszym kraju (polecam przywożenie ich z wycieczek!). Postanowiłam więc znaleźć alternatywę.
Przede wszystkim zrozumiałam, że więcej znajdę produktów do makijażu niż mydeł i kul jak z Lush. Ale jeśli mogę zabłysnąć na imprezie, pozostając w zgodzie z moim ekologicznym sumieniem, to też super. Widzę tutaj dwie opcje. Pierwsza to mineralny rozświetlacz, który nie zawiera dużych błyszczących drobinek, ale jest jak gwiezdny pył na skórze. Wytwarza się go z naturalnych składników mineralnych, więc to samo zdrowie. Możemy też kupić połyskujący proszek do włosów i ciała. Producent nie mówi wiele o jego pochodzeniu, ale zapewnia, że jest w 100% naturalny. Można więc śmiało się nim posypywać bez trwogi o naszą planetę i naszą cerę.
Brakuje mi jednak na polskim rynku typowego brokatu, który pozwoli na stworzenie szałowego dyskotekowego makijażu. Znalazłam go na szczęście na stronie producenta EcoStardust. To brokat w pełnej chwale – kolorowy, świecący, mielony albo z większymi drobinkami. W pełni biodegradowalny, wytwarzany z roślinnej celulozy. Można szaleć do woli, bo firma wysyła zamówienia także do Polski.