O inspiracjach smakowych, dekoracjach z kwiatów, własnym biznesie i owocowej miłości rozmawiamy z Anią Ferlak, właścicielką pracowni Ciastko z dziurką.
Rozmawiała: Joanna Zaguła
Czym jest ciastko z dziurką?
To głównie pracownia cukiernicza. Pieczemy torty na zmówienia – okazjonalne, firmowe i na specjalne okazje. Robimy wszystko, co związane ze słodkościami. Nasze wypieki są śmietankowe, maślane, prawdziwe. To, co możemy, robimy sami – dżemy, karmele, nie używamy gotowych mieszanek ze sklepu. Nasi klienci bardzo doceniają to, że każdy tort jest naładowany owocową miłością. Malin czy innych owoców nie trzeba w nich szukać z lupą, jest ich naprawdę dużo, słodycz wręcz się z nich wylewa.
A oprócz zamówień…
Otworzyliśmy kawiarnię. Początkowo jednodniową (niedzielną) w formie pop-up’u, teraz weekendową. Zrobiliśmy to, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom klientów. Goście czekają cały tydzień na jej otwarcie i ekscytuje ich to bardziej niż zwykła wizyta w cukierni. Poza tym organizujemy też słodkie warsztaty.
Czy już od dziecka marzyłaś o tym, żeby piec torty zawodowo?
Nie. Ale od dziecka piekłam z mamą i babcią. Potem na każdą imprezę przynosiłam ciasta. Znajomi zaczęli się już obrażać, jak czegoś nie przyniosłam. Jak to możliwe, że przyszłam z chipsami?! Same torty zaczęłam jednak piec dopiero, kiedy założyłam Ciastko z dziurką, 6 lat temu. Wcześniej robiłam ciasta, ciasteczka, tarty i babeczki. Aż do czasu, gdy przyjaciółka zamówiła u mnie tort dla swojego mężczyzny. Wyszedł lukrowy, lepiony, dziś nikt by nie uwierzył, że to ja go zrobiłam. Potem wszystkiego uczyłam się sama, nie byłam na żadnym kursie. Usprawniałam techniki podpatrzone w Internecie. I tego uczę dziś na warsztatach. Zanim otworzyłam Ciastko, nigdy nie chciałam iść do szkoły cukierniczej, nie myślałam, żeby się tym zajmować zawodowo. Zawsze jednak miałam zdolności plastyczne. Chciałam rysować, malować. Poszłam mimo to torem ekonomicznym, żeby mieć w przyszłości dobrą pracę. Skończyłam SGH, dostałam pracę w agencji reklamowej.
To kiedy zdecydowałaś, że zmieniasz profesję?
Żeby spróbować z tortami – namówili mnie po latach znajomi. Nie było tak, że wstałam jednego pięknego dnia, rzuciłam wszystko i postanowiłam oddać się pieczeniu. Najpierw założyłam fanpage, długo łączyłam pieczenie z pracą na etat, wszystko małymi krokami. Wyłącznie tortami zajmuje się dopiero od 2 lat.
Czy doświadczenie z agencji reklamowej pomogło ci wypromować nowy biznes?
Najlepszą reklamą była oczywiście poczta pantoflowa, polecenie prywatne. Ale to wiedziałam już z pracy w agencji. Jedyną formą promocji, którą stosuję, jest udział w targach weselnych dwa razy w roku. Innych reklam nie mam i nie narzekam na brak pracy.
Jakie techniki musiałaś opanować, żeby twoje torty wyglądały tak pięknie?
To nie tylko technika, ale też zmysł, umiejętność kompozycji. Kiedy dekoruję torty kwiatami, muszę często zdobyć je z 10 miejsc, by były dokładnie takie, jak chcę. Czasami dzwonię do mamy i pytam, czy u niej przy metrze pani będzie sprzedawała dekoracyjny groszek, bo nie znalazłam go w kwiaciarniach. Trzeba się nagimnastykować, żeby to się udało. Kompozycji można się nauczyć, a zdolności plastyczne, kreatywność, wizja pomagają, ale też pozwalają wyrobić swój indywidualny styl, który jest nie do podrobienia.
Ale, jak mówisz, 90% sukcesu to smak. Skąd bierzesz inspiracje do smaku.
Nasze torty są raczej klasyczne, nie lubię udziwnionych smaków. Najprostszy tort to śmietankowy z malinami. Mamy też tort z machą, czarną porzeczką i białą czekoladą czy red velvet z dżemem truskawkowym z balsamico. Ale generalnie jest prosto – świeże sezonowe owoce, domowe dżemy. Inspiruję się książkami, sezonowymi nowościami. Na większą swobodę pozwalam sobie przy słodyczach kawiarnianych. Mamy np. tartaletkę z earl grayem i czarną porzeczką. Nie wiem, czy zrobiłabym, taki tort. Nie lubię rzeczy zbyt skomplikowanych. Nie zgadzam się też na przetwarzanie smaków pod klienta. Czasem tylko robię wyjątek dla tortów dla dzieciaków. Pieczemy torty glutenowe, nie używamy zamienników dla jajek i masła. Po prostu nie robimy wszystkiego, tylko to, na czym się znamy. W ofercie kawiarni mamy czasem wegańskie brownie. Planujemy piec torty glutenowe i wegańskie, ale to w przyszłości, jak dobrze przygotujemy przepisy, pod którymi będę mogła z czystym sumieniem się podpisać.
Dużo czasu spędzasz na pieczeniu?
Piekę dużo, ale też uciekam z kuchni, bo mam sporo papierkowej roboty. Niemało czasu zajmuje też kontakt z klientami. W kuchni wtedy odciąża mnie Hania.