Dla nikogo nie jest już tajemnicą, jak skomplikowana jest ludzka seksualność, a kobieca w szczególności. Każda kobieta jest inna, ma inny temperament, inne preferencje i potrzeby. Dlatego też nikogo nie powinno dziwić, że wśród nas znajduje się liczna grupa kobiet kochających… kobiety. Jak wyglądają ich związki? W jaki sposób realizują się w seksie? Aby przełamać stereotypy, skomentuję obiegowe opinie na temat miłości lesbijek.

Orientacja seksualna, to preferencja co do tego, która płeć pociąga nas seksualnie.

To jak najbardziej prawda, lecz nie cała. Obecnie powoli odchodzi się od pojęcia orientacji seksualnej, na rzecz tzw. orientacji psychoseksualnej. To drugie pojęcie jest o tyle trafniejsze, że nie redukuje opisu osoby tylko do jej zachowań seksualnych, lecz daje pełniejszy obraz człowieka. „Orientacja seksualna” powstała jako kategoria ściśle medyczna, choć oczywiście homoseksualność nie jest już od dawna uważana za jednostkę chorobową; w 1989 roku przestała być zaliczana do zaburzeń seksualnych w klasyfikacji psychiatrycznej DSM-III-R, zaś w roku 1991 Światowa Organizacja Zdrowia WHO wykreśliła ją z Międzynarodowej Klasyfikacji chorób i Zaburzeń.

Orientacja psychoseksualna jest pojęciem szerszym, zakładającym, że „Pociąg natury erotycznej i potrzeby seksualne stanowią u każdej osoby dopełnienie potrzeb o podłożu emocjonalnym, takich jak pragnienie miłości, bliskości, przynależności, czułości i poczucia bezpieczeństwa”. Określenie „związek lesbijski” oznacza więc, że dwie kobiety są dla siebie atrakcyjne pod względem psychologicznym oraz fizycznym i dlatego chcą być razem, tworząc parę” (Kiedy Kobieta Kocha Kobietę. Album Relacji, red. A. Długołęcka, A. Engel-Bernatowicz). Wiele kobiet identyfikujących się jako lesbijki miewa stosunki seksualne z mężczyznami z różnych powodów: od ciekawości po konformizm. Niektóre czerpią z tego fizyczną rozkosz. Jednak nie są one w stanie zakochać się w przedstawicielu płci przeciwnej, nie angażują się emocjonalnie i nie pragną być w związku z mężczyzną. „Orientacja psychoseksualna jest kompleksem zachowań, emocji, fantazji, zainteresowań seksualnych i życiowych preferencji” (Tamże).

 

W związku dwóch kobiet jedna zawsze odgrywa rolę mężczyzny, druga rolę kobiecą – również w seksie.

To mit! Gdyby „kobieca” lesbijka (tzw. „famie” w odróżnieniu od „butch” – „męskiej” lesbijki) chciała być z kimś kto zachowuje się, wygląda i myśli jak mężczyzna, to związałaby się z mężczyzną! Cały urok związków dwóch kobiet polega na tym, że gender, czyli płeć, jest w nich traktowany z przymrużeniem oka – jak gra, kultura – nie natura. Role dzielą się nie według stereotypowego „płciowego podziału pracy”, lecz według indywidualnych preferencji i predyspozycji. W jednym związku jedna kobieta woli zmywać, druga wieszać pranie, w innym obie mogą zarabiać i prowadzić samochód, a w kolejnym jedna zajmuje się wyłącznie domem, druga tylko pracą. Jak wynika z badań, spośród wszystkich rodzajów intymnych związków hetero- i homoseksualnych, to w tych tworzonych przez dwie kobiety najrzadziej dochodzi do kłótni o pieniądze, co świadczy o udanym partnerstwie.

Prawdą jest natomiast to, że w monopłciowych związkach w szczególny sposób widoczny staje się performatywny aspekt płci (gender), polegający na tym, że role „męskie” i „kobiece” są odgrywane w oderwaniu od biologicznej płci. Rolami tymi można się jednak swobodnie wymieniać i grać – zarówno w organizacji życia codziennego, jak i w seksie. Jeśli chodzi o sferę intymności, w relacjach dwóch kobiet podstawowe znaczenie ma ciągła „zmiana miejsc” (zwykle kilka razy podczas każdej sesji seksu) oraz wzajemność („zrób mi, zrobię tobie” od angielskiego „do me, do you”) – to dwie główne zasady. Partnerki przyjmują na zmianę aktywną i pasywną rolę, by w pełni zrealizować pragnienia obu stron. Dodajmy, że zarówno dawanie, jak otrzymywanie rozkoszy, może być jednakowo ekscytujące i prowadzić do spełnienia…

 

W związkach dwóch kobiet chodzi o czułość, bliskość i emocje – nie o orgazm.

To stereotyp, mający prawdopodobnie swoje źródło w nieaktualnej teorii psychoanalitycznej mówiącej, że lesbijki, to kobiety „zafiksowane na matce”. Jest też zakorzeniony w stereotypach na temat kobiet w ogóle, mówiących, że mają one mniejsze i „łagodniejsze” potrzeby seksualne niż mężczyźni. Według koncepcji „fiksacji”, lesbijki szukają związku z drugą kobietą, by stworzyć relację przypominającą tę z matką, zaspokajającą analogiczne potrzeby, takie jak poczucie bezpieczeństwa, czułość, bezwarunkowa miłość itd. Nie byłoby tu więc miejsca na pragnienia seksualne, jakich raczej nie żywimy w stosunku do matki. Teoria ta ma się nijak do rzeczywistości, w której kobiety pożądają innych kobiet, często do szaleństwa!

 

Seks lesbijek polega na imitacji heteroseksualnego stosunku waginalnego.


Może tak być, ale nie musi. Symulowanie penetracji „a`la hetero”, to tylko jeden z setek rodzajów miłosnych gier między kobietami. Faktem jest, że wiele lesbijek ma opory przed stosowaniem dildo, postrzegają je jako nienaturalne, sztuczne lub „robiące z nich mężczyzn”, którymi nie są i być nie zamierzają. Techniką najbardziej zbliżoną do „tradycyjnego” stosunku waginalnego jest posłużenie się strap-on (dildo na paskach przypięte do bioder) – to jedna z popularnych technik chętnie stosowanych przez kobiety nieheteroseksualne. Główną zaletą owego gadżetu są… wolne ręce, a tego lesbijkom często brakuje. Lecz poza tą techniką istnieją przecież setki innych rodzajów pieszczot – seks oralny, stymulacja łechtaczki ręką lub językiem, penetracja palcem lub palcami, użycie dildo lub wibratora „z ręki”, rubbing, feasting, seks analny… Jedynymi ograniczeniami są obopólna zgoda oraz wyobraźnia. Zakładanie, że seks jest „prawdziwy” tylko wtedy, jeśli w jego trakcie dochodzi do penetracji czymś, co w kształcie i rozmiarze przypomina penis, jest doprawdy naiwnym fallocentrycznym myśleniem życzeniowym. Dokładnie tak, jak twierdzenie, że orgazm pochwowy jest „lepszy” od łechtaczkaowego.

 

Kobiety znają własne ciała lepiej niż mężczyźni, więc potrafią lepiej zaspokajać nawzajem swoje seksualne pragnienia i potrzeby.

Jest w tym stwierdzeniu trochę prawdy i trochę fałszu. Zakładanie, że kobieta od razu będzie wiedzieć, jak pieścić ciało innej kobiety, ponieważ dysponuje „takim samym” ciałem, może prowadzić na manowce. Każda jednostka jest przecież inna, jej ciało inaczej reaguje, ma inne fantazje, inną wrażliwość, sfery erogenne, przeżywa inny rodzaj orgazmu itd. Dlatego nie wystarczy być specjalistką od własnego ciała, by wiedzieć, jak uszczęśliwić partnerkę. Dodatkowym problemem jest fakt, że istnieje bardzo mało przedstawień miłosnych zbliżeń z udziałem dwóch kobiet. Seks lesbijek jest zdecydowanie niedoreprezentowany w publicznej ikonosferze. Z tego powodu wiele młodych dziewczyn, a także dojrzałych kobiet, które uświadamiają sobie swoje homoseksualne pragnienia, ma poważne problemy z wyobrażeniem sobie, jak powinien wyglądać pierwszy raz i „jak to się robi”. Trudno jest im przełamać barierę wstydu, szczególnie, jeśli brakuje im doświadczenia i wyobrażeń.

Poważnym błędem w lesbijskiej, i nie tylko zresztą, sztuce kochania, jest przenoszenie identycznych technik seksualnych z partnerki na partnerkę. Jeśli jakiś rodzaj pieszczot sprawdza się u jednej kobiety, nie oznacza to, że wszystkie pozostałe także będą w równym stopniu za nim szalały. Każda kolejna partnerka powinna być jak przysłowiowa biała kartka. Najpierw trzeba dogłębnie poznać jej osobowość i ciało, by wiedzieć, co przyniesie jej najwięcej satysfakcji.

Warto wspomnieć tu również o zjawisku tzw. „fuzji”, która jest bodaj najpoważniejszym problemem stałych związków dwóch kobiet. Polega ona na „zlaniu się” osobowości i „rozpuszczeniu” indywidualności w związku. Początkowo takie zjawisko jest pożądane i pozytywne: poczucie bezpieczeństwa, miłosna relacja zastępuje cały świat i partnerkom wydaje się, że nic więcej poza sobą nawzajem nie jest im potrzebne do szczęścia. Lecz wraz z upływem czasu taki układ przestaje wystarczać, kobiety chcą na nowo zaznaczyć własną odrębność i autonomię. „Fuzja” wiąże się często z osłabieniem (albo wręcz zanikiem) pożądania, ponieważ paradoksalnie to, co jest doskonale znane, przestaje być atrakcyjne. A zatem nawet poznanie ciała partnerki „na pamięć” nie daje gwarancji udanego życia intymnego.

 

Lesbijki nie muszą się przejmować HIV i innymi chorobami przenoszonymi drogą płciową.


Powyższe stwierdzenie jest oczywiście fałszywe. Poza wirusem HIV istnieje cała gama rozmaitych chorób przenoszonych drogą płciową, które łatwo przekazać podczas stosunku innego rodzaju niż waginalno-genitalny (czyli „heretycki”). Np. uprawiając seks oralny lub oralno-analny możemy zarazić siebie lub kogoś opryszczką narządów płciowych, grzybicą, świerzbem, rzęsistkiem, chlamydią, rzeżączką, kiłą itp. Aby zabezpieczyć się przed zakażeniami, lesbijki uprawiające seks z osobą, której zdrowia nie są pewne, powinny zabezpieczać się przy użyciu rękawiczek silikonowych oraz lateksowych chusteczek (tzw. koferdam) przy stosunkach oralnych. W przypadku kochania się tylko ze stałą partnerką nie jest to konieczne. Co się zaś tyczy wirusa HIV, lesbijki najczęściej zarażają się nim poprzez dildo lub wibrator, jeśli używają go na zmianę. Należy więc pamiętać o stosowaniu i wymienianiu prezerwatyw na ulubione zabawki. Najlepszą zaś gwarancją, analogicznie do innych związków, jest stała partnerka.

 

Każda z nas jest inna

Próbując zrozumieć, co dzieje się w związku dwóch kobiet, należy kierować się tą samą zasadą, co przy wszystkich związkach: każda z nas jest inna! Zarówno w życiu pozaertotycznym, jak i w sypialni. Każda z nas marzy o tym, by być sobą, by móc swobodnie się realizować, by pokazać swoją osobowość i swój temperament. Dotyczy to tak samo kobiet o orientacji hetero, jak i lesbijek. Warto dostrzec, że pary dwóch kobiet nie są ani lepsze ani gorsze od par damsko-męskich. Dlatego i w seksie króluje zasada indywidualnych upodobań.

tekst: Julia Żabowska

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.