Tak brzmi wstęp do jednego z dziesiątek brytyjskich portali dla amatorów doggingu. W zależności od własnych preferencji można wybrać stronę w określonym klimacie. Niektóre przypominają portale z ostrym porno, inne kuszą elegancką, wolną od pikantnych fotografii, stylistyką. Zjawisko, o którym piszemy, powszechnie zwie się doggingiem.
O co właściwie chodzi?
W doggingu, jak twierdzą jego zwolennicy, chodzi przede wszystkim o adrenalinę, spontaniczne uniesienia i niespodziewane zwroty akcji. Brzmi kusząco, ale jak to zwykle bywa z tego typu ideami, i ta mieni się odcieniami szarości. Widać to już po zestawieniu ze sobą rozmaitych portali o podobnej tematyce. Jedni szukają tam zabawy, oderwania od rzeczywistości, dla innych to jedna z bardzo licznych form wyżycia seksualnego (często na granicy prawa). Dogging to uprawianie seksu w miejscach publicznych, takich jak parki czy nawet ulice. Socjologowie plasują go gdzieś obok ekshibicjonizmu i voyeuryzmu (czerpania satysfakcji z podglądania innych w trakcie intymnych zbliżeń). Niewątpliwie kluczową rolę w rozprzestrzenianiu się zjawiska odegrał Internet, bowiem to zazwyczaj za jego pośrednictwem odnajdują się doggingujący partnerzy. Spotkania są przypadkowe, szybkie i niezobowiązujące, gdyż kontynuacja tak rozpoczętej znajomości przeczy idei doggingu.
Jednak w miarę zgłębiania zjawiska, poszerza się i jego definicja. Znawcy tematu dodają bowiem, że nie ma doggingu bez udziału osób trzecich. Oznacza to, że osoby spotykające się w celu odbycia stosunku, zapraszają do udziału – czynnego lub biernego – dodatkowych uczestników. Mogą to być wcześniej umówieni obserwatorzy, ale także zupełnie przypadkowi przechodnie. Tak więc, w pełnej swej postaci, dogging można określić jako spontaniczne (choć zaaranżowane) spotkanie dwóch lub więcej anonimowych osób, między którymi, za zgodą wszystkich stron, dochodzi do intymnego zbliżenia. Dopuszcza się podział uczestników na aktywnych (uprawiających seks) oraz pasywnych (obserwujących).
Sławne doggingowanie
O doggingu zrobiło się głośno w 2004 roku za sprawą popularnego brytyjskiego piłkarza, Stana Collymore’a. Został on bowiem przyłapany przez dwóch reporterów dziennika „The Sun” na uprawianiu doggingu w parku miejskim. Sprawa szybko ujrzała światło dzienne i spotkała się z negatywną reakcją mediów. Piłkarz, który miał w tym czasie żonę i córkę, wielokrotnie musiał wygłaszać oświadczenia i publicznie przepraszać za swoje zachowanie. Przyznał, że wielokrotnie brał udział w schadzkach doggersów i bywał stroną aktywną. Podkreślał jednocześnie, że podobne praktyki pozwalają zapomnieć o problemach, odprężyć się i przez to bardzo uzależniają.
Jednak, jak łatwo się domyślić, ostrzeżenia gwiazdy brytyjskiego boiska postraszyły tylko na chwilę, aby później odnieść zupełnie odwrotny skutek. Nie tylko nie zniechęciły, a wręcz zaostrzyły apetyt Brytyjczyków na zdobywanie nowych doświadczeń seksualnych. Jednocześnie, gdy zjawisko stało się tematem publicznym, w siłę zaczęło rosnąć internetowe podziemie doggersów, a samo doggingowanie zyskało rozgłos i aprobatę zarówno amatorów mocnych wrażeń, jak i tych, którzy po prostu chcieli zademonstrować swój sprzeciw przeciwko narzucanym z góry normom społecznym.
Obecnie większość brytyjskich portali dla doggersów liczy od kilku do kilkudziesięciu tysięcy aktywnych użytkowników.
Doggersowe zasady
Istotnym, bardzo podkreślanym przez społeczność doggersów elementem spotkań jest dobrowolny udział w nich. Nie ma mowy o przymuszaniu nikogo do czynności, na które osoba nie wyraża chęci. Także potencjalni obserwatorzy, jeśli nie umówili się z uczestnikami wcześniej, nie mogą być narażeni na zgorszenie bądź jakiekolwiek straty moralne. Dlatego należy dbać o to, aby spotkanie, choć spontaniczne, przebiegło według ściśle określonych reguł. Na większości stron, które w sposób jawny i legalny zrzeszają społeczność doggersów, można znaleźć swoisty dekalog obowiązujących zasad.
Zasady doggersa:
1. Nie zapomnij o zabezpieczeniu. Powinieneś odziać swój organ w piękną szatę z lateksu, celem zapobiegania przenoszonych drogą płciową chorób i niechcianej ciąży.
2. Nie powinieneś baraszkować na oczach nieletnich. Zadbaj o to, by oczy dzieci i niczego nie podejrzewających przechodniów nie natknęły się przypadkowo na ciebie i postaraj się nie zakłócać porządku oraz nie przyciągać sobą uwagi.
3. Nie zasłaniaj widoku swojemu sąsiadowi. Dbaj o to, by nie zasłonić widoku doggującemu obok towarzyszowi. Dostosuj się do tych, którzy przybyli na miejsce przed tobą.
4. Patrz spokojnie, zanim zostaniesz zaproszony. Nie dotykaj żadnej osoby, bez jej wyraźnego przyzwolenia i nie rób nic, czego inni by sobie nie życzyli.
5. Uszanuj świętość prawa kobiety do odmowy. Której części słowa „nie” nie rozumiesz, draniu?!
6. Szanuj anonimowość swojego sąsiada. Nie demaskuj, nie szantażuj ani w żaden inny sposób nie naruszaj prywatności innych osób.
7. Nie niszcz publicznego mienia ani mienia prywatnego innych. Parki narodowe, miejskie, piękne miejsca, zaułki dla zakochanych nie mogą być przez ciebie w żaden sposób zostać zbezczeszczone lub zdewastowane poprzez wandalizm czy bezmyślność.
8. Zainteresuj się żoną sąsiada. Powinieneś swingować i czerpać radość z doggującą koleżanką i całą resztą chętnego do zabawy towarzystwa.
9. Posprzątaj po sobie. Przed opuszczeniem miejsca pozbieraj wszystkie swoje zużyte prezerwatywy, opakowania, chusteczki i inne śmieci. Wyrzuć je do najbliższego kosza.
10. Baw się ostrożnie i szanuj prawo, także w trakcie jazdy samochodem i parkowania. Bądź ostrożny prowadząc samochód, parkuj zgodnie z przepisami i nie zapomnij zaciągnąć hamulca ręcznego.
Każdy portal tego typu zwykle tworzy własną, opartą o ogólnie przyjęty schemat, listę zasad. Powyższy przykład pokazuje, że choć treść ma charakter humorystyczny, to jednak wszelkie normy bezpieczeństwa są bardzo wyraźnie akcentowane. Brak tego rodzaju etykiety jest dobrym wyróżnikiem stron pseudo-doggersowych. Większość z nich nie stosuje się do żadnych reguł, a wręcz narusza wiele z ogólnie przyjętych norm prawnych.
My i Oni, czyli Polacy kontra Brytyjczycy
W Wielkiej Brytanii, gdzie dogging jest od lat tematem powszechnym, łatwo zauważyć, że został niejako wyodrębniony spośród innych form aktywności seksualnej i zyskał miano dość ekskluzywnego, elitarnego hobby. W Polsce zjawisko zestawia się na równi z innymi rozrywkami erotycznymi, a niszowy biznes dopiero zaczyna szukać wiernych odbiorców. Większość społeczeństwa tendencyjnie wrzuca wszystkie kojarzące się z seksem zachowania do jednego worka, a samo słowo dogging mało komu cokolwiek mówi. Na przykład bardzo ciężko znaleźć na portalach zrzeszających rzekomych miłośników takich praktyk ludzi, którzy są skoncentrowani na tej jednej aktywności. Większość z nich w rubryce „zainteresowania” ma także wpisane inne wymyślne preferencje intymnych zbliżeń, a dogging pojawia się tam jakby przypadkiem.
Zupełnie inaczej sprawa wygląda w Wielkiej Brytanii, którą powszechnie uznaje się za bezkonkurencyjnego prekursora praktyk doggingu. Zjawisko narodziło się tam w latach 70., ale temat został na poważnie podjęty w mediach dopiero w 2003 roku przez BBC. Sprawa wpłynęła do dyskursu publicznego, ponieważ okazało się, że praktyki te coraz częściej prowadzą do zakażeń poważnymi chorobami, a także prowokują przestępstwa na tle seksualnym. To, co pierwotnie miało trzymać amatorów doggingu w ryzach, wymknęło się spod kontroli. Wielu amatorów tych praktyk wskazuje na ich podstawowe niebezpieczeństwo – wciągają tak, że trudno zrezygnować z kolejnych spotkań z nieznajomymi, uzależniają do tego stopnia, że z czasem uczestnicy przestają w ogóle dbać o normy bezpieczeństwa. Im dłużej oddają się praktykom, tym większe prawdopodobieństwo niebezpiecznych następstw. O ile w Polsce temat nie jest jeszcze omawiany publicznie, bo jego skala jest nadal znikoma, o tyle brytyjskie media podeszły do sprawy z powagą.
Brytyjski apetyt na seks
Gdy w pierwszych latach XXI wieku kwestia doggingu oficjalnie weszła do brytyjskiego dyskursu publicznego, badacze akademiccy z Harper Adams University College, pod przewodnictwem dr Richarda Byrne’a, przeprowadzili serię badań. Miały one na celu odkrycie sedna zjawiska i skłonienie władz do wprowadzenia zmian legislacyjnych, które ukrócą szkodliwe zachowania publiczne Brytyjczyków. Mimo że w kwestiach prawnych raport wiele nie zmienił, stał się on interesującym studium samego problemu. Naukowcy zaliczyli dogging w poczet innych publicznych zachowań seksualnych. Byrne wyraźnie wyróżnia dogging, jako połączenie kilku niezbędnych cech: voyeuryzmu (stan, w którym jedynym lub preferowanym sposobem osiągania satysfakcji seksualnej jest podglądanie praktyk seksualnych innych osób), seksu na świeżym powietrzu, obecność kilku lub więcej uczestników oraz specyficznej podniety, która jest nieodłącznym elementem takich zbliżeń.
Według badaczy wszystko zaczęło się od przysłowiowego Peeping Tom’a, zwykłego podglądacza, który czerpał przyjemność z podglądania innych podczas mniej lub bardziej intymnych czynności. Początkowo wiązało się to z obserwacją przebierających się kobiet w pobliskiej kamienicy, czy też patrzeniem lub podsłuchiwaniem intymnych zbliżeń sąsiadów. Następnie podglądactwo wymknęło się spod kontroli i podglądacze zaczęli działać w miejscach publicznych. Szukali chowających się w pożyczonych od rodziców samochodach nastolatków, zatrzymujących się na ustronnych parkingach. Śledzili prostytutki, które na miejsca schadzek z klientami wybierały miejskie parki. W końcu sami zaczęli aranżować spotkania z nieznajomymi.
Pierwsi doggersi
Pierwotnie dogging był uznawany za domenę środowisk homoseksualnych. Geje jako pierwsi zaczęli wykorzystywać parki, jako miejsca intymnych spotkań. Ponieważ homoseksualizm był na przełomie lat 70. i 80. mocno piętnowany, zachowania takie miały głęboki sens, ponieważ zapewniały uczestnikom schadzek anonimowość. Szybko jednak okazało się, że taka forma spędzania wolnych wieczorów bardzo spodobała się rzeszom ludzi heteroseksualnych, którzy przeniknęli do wirtualnego świata gejowskiego, adaptując go do swoich preferencji.
Raport wykazał, że osoby heteroseksualne, zanim zaczęły tworzyć własne społeczności internetowe, początkowo umawiały się na spotkania głównie przez portale dla homoseksualistów.
Badanie Byrne’a pokazało jeszcze jedną ciekawą zależność. Okazało się, że wielu mężczyznom heteroseksualnym, podczas tego typu spotkań, udało się zrealizować tłumione przez lata fantazje seksualne. I nie chodzi tu tylko o męsko-damskie eksperymenty, połączone z ryzykiem bycia złapanym. Badani przyznali, że wielu z nich zawsze skrycie marzyło o sprawdzeniu się w intymnej relacji z drugim mężczyzną, a anonimowość, zapewniona przez takie spotkanie, dawała przynajmniej częściowe poczucie bezpieczeństwa. Naukowcy wykazali także, że ogromna rzesza doggersów ma własne rodziny i aranżuje spotkania z nieznajomymi w tajemnicy przed stałym partnerem.
Zasady to nie wszystko
Choć większość społeczności doggersów stanowią mężczyźni, w doggingu biorą też udział kobiety, które często nie zdają sobie sprawy z tego, na jakie narażają się niebezpieczeństwo. Badania pokazały, że wiele z nich jest przez nieznajomych narkotyzowana, często dochodzi do napadów, a w najgorszym przypadku do gwałtów. Naukowcy odkryli także, że znaczny odsetek kobiet, dobrowolnie przychodzących na spotkania, i tak zmuszana jest do czynności, których wcześniej nie planowały. Zdarza się również, że podczas intymnych zbliżeń kobiety są filmowane i fotografowane, a materiały z ich udziałem służą do wyłudzeń pieniężnych lub publikowane są na ogólnodostępnych portalach.
Poza tego typu ryzykiem istnieje także – równie groźne i niezależnie od płci – niebezpieczeństwo zarażenia się różnego rodzaju chorobami. Wśród najbardziej zakaźnych wymienia się syfilis, żółtaczkę i oczywiście HIV. Niestety, choć zabezpieczenie podczas tego typu praktyk może wydawać się sprawą wagi pierwszorzędnej, badania pokazały, że prezerwatywy są nadal używane przez doggersów zbyt rzadko.
Nieoficjalna strefa tolerancji
O ile w Polsce temat doggingu nadal jest rzadkością, o tyle w Anglii sprawa została już dawno potraktowana jako poważny problem społeczny. Znawcy tematu twierdzą, że większość podmiejskich parków została całkowicie przejęta przez amatorów doggingu, co przeczy idei tych miejsc, mającym służyć publicznej rekreacji. Obecnie funkcja ta prawie całkiem zanika, ponieważ nocne spotkania często kończą się mniejszym lub większym wandalizmem i parki nie mogą w dzień działać, jako miejsca pożytku publicznego. Do tego dochodzą oczywiście straty moralne, na które potencjalnie narażone są wszystkie osoby (w dużej mierze dzieci), które przebywają w parku.
Wspomniany wyżej raport Byrne’a wskazał bardzo ciekawą tendencję w polityce brytyjskich władz samorządowych. Większość z nich przestała interesować się tematem w momencie, gdy amatorzy doggingu przenieśli spotkania poza miasto. Większość schadzek zaczęła być organizowana w parkach przy terenach wiejskich lub tuż poza granicami pobliskich miast. Władze uznały to za dopuszczalne, ponieważ „oczyściło” miasta i skumulowało się w bardzo konkretnych lokalizacjach, mniej uczęszczanych przez obywateli. Byrne, w swoim raporcie, nazwał takie miejskie obrzeża „nieoficjalną strefą tolerancji”, ponieważ doggersi, którzy tam się spotykają, mogą czuć się zupełnie swobodnie. Obecnie ponad 60 proc. brytyjskich parków podmiejskich używana jest przez doggersów do intymnych schadzek.
Pokusa Polaka
Choć wydaje się, w Polsce dogging jeszcze raczkuje, wystarczy wpisać hasło do wyszukiwarki, aby wyskoczyło prawie 20 000 zindeksowanych stron. Czy Polacy będą chcieli doścignąć Anglików?
Naprzeciw temu pytaniu wychodzą nowo powstałe polskie portale dla doggersów, będące próbą powielenia brytyjskiego wzoru stworzenia elitarnej platformy dla amatorów takich rozrywek. Aby zostać członkiem jednego z „naszych” klubów, należy jednak spełnić szereg wymagań. Pierwszym jest wiek – klub zrzesza ludzi między 23 a 43 rokiem życia. Regulamin tłumaczy, że ma to zniwelować zbyt wielką różnicę wieku między klubowiczami. Należy także posiadać „odpowiednią aparycję”. Przyjmowane są osoby zadbane i atrakcyjne, ale nie ma mowy o dyskryminacji ze względu na kolor skóry, czy tuszę. Klubowicze powinni także być dyskretni, posiadać odpowiedni status społeczny (dobre maniery, poziom materialny i intelektualny) oraz samochód (niezbędny do dojazdu w ustronne miejsca spotkań).
Aby stać się Klubowiczem, należy więc najpierw przejść proces selekcji. W tym celu chętni wypełniają formularz zgłoszeniowy, określając nie tylko miejsce zamieszkania, wiek i płeć, ale także dokładnie precyzując preferencje seksualne. Do formularza wymagane jest także dołączenie zdjęcia. Po skończeniu procedury rekrutacyjnej pozostaje nam tylko uzbroić się w cierpliwość i czekać na sygnał. A jeśli się uda – stajemy się „wybrańcami”.
tekst: Julia Ożóg,
socjolog