Jeszcze więcej i więcej… Ponieważ przeciętny facet jest przekonany, że wywołanie pojedynczego orgazmu u kobiety i tak już zakrawa na cud, idea orgazmu wielokrotnego wydaje się zagadką Sfinksa.
Znacznie łatwiej jest kobiecie przeżyć drugi orgazm, kiedy jej genitalia wciąż napełnione są krwią, a w ciele nadal krąży chemia seksu. Jak napisała o tym Natalie Angier: „Może to zająć parę minut, zanim osiągnie pierwszy szczyt, ale tam, w nagrodę za wytrwałą wspinaczkę, czekają na nią skrzydła. Nie musi już złazić z powrotem na dół, żeby stamtąd gramolić się na kolejny szczyt, ale może szybować niczym ptak, unosząc się na prądach rozkoszy”.
Łatwiej powiedzieć niż zrobić. Ponieważ przeciętny facet jest przekonany, że wywołanie pojedynczego orgazmu u kobiety i tak już zakrawa na cud, idea orgazmu wielokrotnego wydaje się zagadką Sfinksa. Mężczyźni na ogół myślą, że zdolność kobiet do przeżywania wielokrotnych orgazmów ma coś wspólnego z ich ewentualnymi „specjalnymi właściwościami” czy „wyjątkowymi zdolnościami”. Sobie samym nie przypisują jednak żadnego w tym udziału, niezależnie, czy partnerka doświadcza tego, czy też nie.
No cóż, prawda jest taka, że większość kobiet może przeżywać wielokrotne orgazmy i jest to regułą a nie wyjątkiem, a wszystko zależy tu od ciebie. Możesz być jednak pewien, że jeśli uda ci się doprowadzić ją do ekstazy po raz pierwszy, nie powinieneś mieć większych kłopotów z kolejnym razem. Wiele kobiet nie doświadcza swego drugiego czy trzeciego orgazmu podczas zbliżenia z mężczyzną z tego samego powodu, dla którego nie zaznaje pierwszego. Brak im mianowicie należytej stymulacji łechtaczki, zaś ich partnerzy nie odkładają na potem swojej przyjemności.
To jednak, że twoja partnerka nie zaznaje wielokrotnych orgazmów w zbliżeniu z tobą nie oznacza wcale, że nie może ich mieć w ogóle. Większość kobiet osiąga je z łatwością podczas masturbacji. Rzeczywiście, Masters i Johnson odkryli, że niektóre kobiety są w stanie doprowadzić się przy pomocy wibratora do pięćdziesięciu następujących po sobie orgazmów! I nie ma w tym nic nadzwyczajnego, poza zapewnianiem sobie po prostu konsekwentnej stymulacji łechtaczki, której potrzebują.
Wrodzona biologiczna skłonność do wielokrotnego orgazmu ma spory wpływ na to, w jaki sposób kobiety po przeżyciu ekstazy przechodzą do fazy rozluźnienia, a potem wracają do punktu wyjścia. U mężczyzn wzwód ustępuje szybko i zaczyna się tak zwany okres bezczynności, czyli czas potrzebny do ponownego osiągnięcia erekcji. Genitalia kobiety o wiele dłużej wracają do swojego zwykłego stanu, i trwa to przynajmniej pięć do dziesięciu minut. Ponadto w łechtaczce nie ma w splotu żylnego (venous plexus), który w penisie odpowiada za utrzymywanie krwi podczas erekcji i wywiera zasadniczy wpływ na wybuchowy charakter męskiego orgazmu oraz proces zapłodnienia.
Jeśli chcesz doprowadzić kobietę do drugiego orgazmu i jeszcze dalej, przede wszystkim wróć do czynności związanych z grą wstępną – pocałunków, pieszczot i delikatnego dotyku. Podtrzymuj jej ciepło, podtrzymuj jej podniecenie, ale odczekaj chwilę, zanim wrócisz do bardziej intensywnej stymulacji genitaliów. Nie zapominaj, że w przeciwieństwie do innych części ciała, łechtaczka, a szczególnie jej żołądź, po orgazmie jest niezwykle wrażliwa. Daj również sobie trochę czasu, by ochłonąć z podniecenia tym, co już minęło. Kiedy obydwoje będziecie ponownie gotowi do stymulacji genitalnej, możesz użyć w tym celu nie tylko języka, ale także rąk a nawet penisa. Tak, to czas i miejsce na wszystko. Pora na tradycyjny stosunek przychodzi po tym, jak kobieta zazna już swego pierwszego orgazmu i to nie dlatego, że została już raz zaspokojona, ale dlatego, że w tym „cieplejszym” stanie pobudzenia łatwiej będzie jej dojść powtórnie.
Ian Kerner, Jej orgazm najpierw. Jak zadowolić kobietę, wyd. Santorski & Co, Warszawa
*Skróty i podkreślenia pochodzą od redakcji.