Doktor seksuologii Justin Lehmiller przeanalizował przypadek opisany w „50 twarzach Greya”, tak, jakby chodziło o pacjentów. Diagnoza? W tej historii nic się nie zgadza.

Jeden z najpopularniejszych w USA propagatorów wiedzy o seksuologii zajął się prozą E.L. James ze względu na jej popularność. Zdaniem doktora Lehmillera ten cykl powieściowy utrwala nieprawdziwe stereotypy na temat seksu. W jednym z najnowszych felietonów Amerykanin wylicza punkty, w których fantazja autorki rozmija się z wiedzą z dziedziny seksuologii.

50 nieporozumień Greya

BDSM a trauma

Bohater powieści James, Christian Grey to bogaty biznesmen mający ściśle określone preferencje seksualne. Podnieca go dominacja nad partnerką, związywanie jej, wymuszanie uległości, sadyzm oraz masochizm. Autorka cyklu powieściowego tłumaczy te upodobania trudnym dzieciństwem bohatera – Christian został odrzucony przez matkę, a w życie seksualne wprowadziła go dużo starsza kobieta, typ pani Robinson. Te doświadczenia miały sprawić, że rozwinęły się u niego seksualne upodobania sadystyczne. Tymczasem jedno z drugim nie ma nic wspólnego.

Skłonność do praktyk BDSM nie powstaje po traumie z dzieciństwa. Badania seksuologów zaprzeczają, że osoby lubiące taki rodzaj seksu cierpią na zaburzenia psychiczne. W 2013 roku holenderska grupa badawcza pod kierownictwem A. Wismeijer i M. Assen przebadała blisko tysiąc mężczyzn deklarujących, że w sypialni praktykują techniki BDSM. Okazało się, iż nie różnią się oni specjalnie od osób nie posiadających takich skłonności. Są tak samo zdrowi psychicznie, nieco bardziej od przeciętnej ekstrawertyczni i odrobinę mniej od przeciętnej pewni siebie, gdy chodzi o lęk przed opuszczeniem. Ich upodobanie do ostrych praktyk w sypialni nie przekłada się na życie codzienne – zwykle nie mają skłonności do przemocy i nie czerpią satysfakcji z dominowania nad kimś, np. w pracy lub w domu.

50 nieporozumień Greya

Sadyzm i masochizm mogą być rodzajami zaburzenia psychicznego, ale wtedy mamy do czynienia z inną grupą objawów oraz przyczyn. Zabawy w sypialni w ostry seks u 99% ludzi nie przekształcą się w skłonność do przemocy w życiu codziennym.

Maski, bicze, kajdanki

50 nieporozumień GreyaSeksualne gadżety, które pojawiają się w książce E.L. James oraz filmie zrealizowanym na jej podstawie, faktycznie są dobrze znane miłośnikom praktyk BDSM. Zdaniem doktora Lehmillera autorka dobrała odpowiednie do akcji rekwizyty, ale nie miała wiedzy, co z nimi zrobić. Praktyki z kart powieści znowu bowiem rozmijają się z rzeczywistością.

Kilka tysięcy osób, które wzięły udział w badaniach ankietowych Lehmillera, zadeklarowało, że w sypialni próbowało seksualnych zabaw z dziedziny BDSM. 9 na 10 z nich nie traktowało ich poważnie – nie chodziło o zadanie fizycznego bólu, żaden z partnerów nie odniósł obrażeń, granice bezpieczeństwa nie zostały przekroczone. Wbrew temu, co czytamy w książkach, większość z nas nie traci w sypialni głowy. Wiemy, jak daleko możemy się posunąć, skutecznie oddzielamy fantazje seksualne od praktyki z kochankiem z krwi i kości. Na 1000 osób, które choć raz fantazjowały o gwałcie, 999 nie wcieli ich w życie nawet z zaufanym seksualnym partnerem. W prawdziwym życiu owszem, niektórzy z nas bawią się kajdankami, ale ze świadomością, że to tylko gadżet.

„50 twarzy Greya” może wywoływać rumieńce. Nie trzeba jednak traktować tej opowieści jako źródła wiedzy o seksie, bo autorka nie bazowała na znajomości seksuologii. W rzeczywistości Christian Grey ma inne oblicze niż te 50, które opisała E.L. James.

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.