Temida niestety nie jest ślepa. Czy wiecie, jak bardzo różnią się wyroki sądowe osób uznawanych za piękne od wyroków otrzymywanych przez ludzi brzydkich?
Dobra prezencja ma znaczenie i to dużo większe niż podejrzewamy. Choć mało kto z nas przyznaje się do tego, że ocenia ludzi po wyglądzie, w rzeczywistości uroda i elegancja mogą w znaczący sposób zmienić sposób, w jaki ktoś jest odbierany. I to nawet tam, gdzie teoretycznie wygląd nie powinien mieć żadnego znaczenia, czyli w sądzie. Badania przeprowadzone na Uniwersytecie Cornella w stanie Nowy Jork pokazały, że problem jest o wiele poważniejszy, niż się z pozoru wydaje.
Doktor psychologii Stephen J. Ceci przy udziale doktora Justina Gunnela przeanalizował wyroki sądowe wydawane przez różnych sędziów i porównał je z prezencją osób stających przed sądem. Zauważył, że niektórzy sędziowie mają tendencje od innych do sympatyzowania z osobami o dobrej prezencji. Ta grupa przyznawała brzydkim oskarżonym średnio o 22 miesiące dłuższe wyroki niż oskarżonym charakteryzującym się urodą. Ładniejsi ludzie dostają zwykle w sądach większe odszkodowania, krótsze wyroki i mniejsze grzywny.
Dlaczego tak się dzieje? Wszyscy mamy mniejszą lub większą tendencję do ulegania efektowi aureoli, czyli przypisywania ludziom dobrych lub złych cech na podstawie jednej przesłanki. Ludziom ładnym przypisujemy zwykle łagodność, uczciwość i prawdomówność, a brzydkim cechy przeciwne.
Co najbardziej niepokojące, tendencja do oceniania po wyglądzie jest, jak wynika z badań naukowych, z dziesięciolecia na dziesięciolecie coraz silniejsza. W pozbyciu się stereotypów nie pomagają nam współczesne media, w tym szczególnie telewizja. Zauważcie, jak często pozytywni bohaterowie filmów są atrakcyjni fizycznie, a ich adwersarze brzydcy i ułomni. Kto będzie w danej historii czarnym charakterem, może bezbłędnie rozpoznawać już na początku kilkuletnie dziecko, bo osoby o mało harmonijnej fizjonomii są obsadzane w roli czarnych charakterów.
Efekt tego zjawiska jest alarmujący. Statystycznie ładniejsze dzieci otrzymują w szkole lepsze stopnie niż ich mniej atrakcyjni koledzy. Uroda daje statystycznie większą szansę na znalezienie pracy, a co jeszcze bardziej szokujące – lepsze zarobki.
Co możemy z tym zrobić? Po pierwsze, zacząć od siebie i uświadomić sobie problem. Czy tego chcemy, czy nie, oceniamy ludzi po wyglądzie, to głęboko zakodowany mechanizm. Kiedy przychodzi pora podjąć decyzję, która powinna bazować na racjonalnych przesłankach – o awansie, o zatrudnieniu, o pochwaleniu kogoś lub zganieniu go – zadajmy sobie trud samosprawdzenia, czy prezencja danej osoby wpłynęła na naszą ocenę. Czy tak samo potraktowalibyśmy ją, gdyby wyglądała inaczej?
Po drugie, uczmy tego samego innych. Zwracajmy im na to uwagę, zadawajmy pytania. Uczulajmy się nawzajem na problem. Owszem, to naturalne, że lubimy spoglądać na ludzi pięknych. Jednak dać uczniowi gorszą ocenę, bo estetycznie sprawia złe wrażenie? Zatrudnić praktykanta o pięknie wyrzeźbionym ciele zamiast kompetentnej praktykantki? To nie są mechanizmy, jakich chciałybyśmy doświadczyć na sobie!