Giorgio Armani to jeden z ostatnich wielkich włoskich projektantów mody, który nadal osobiście steruje swoim imperium. Jednak niedawno przebyta choroba spowodowała, że i on musiał zwolnić tempo, a także zacząć rozglądać się za następcą. Tylko czy ktokolwiek jest w stanie zastąpić tego imperatora świata mody?

Doświadczony projektant mody, perfekcjonista, przewidujący biznesmen – tak mówią o swoim ‘maestro’ pracownicy Giorgia Armaniego, bez względu na to, czy przeprowadza się z nimi oficjalne wywiady, czy ucina pogawędkę w kuluarach.  Bo choć Armani to władca absolutny, jest obdarzony tak licznymi talentami, że trudno go nie cenić. Niełatwo też uwierzyć, że swoją firmę założył dopiero w wieku 40 lat.

Początki mistrza

„Nigdy, nawet w najśmielszych snach, nie przyszło mi do głowy, że zostanę projektantem mody” – wspominał Armani w jednym z wywiadów. Jako młody chłopak z Piacenzy wyjechał do Bolonii studiować medycynę. Musiał jednak przerwać naukę, bo powołano go do armii. Po odbyciu służby wojskowej postanowił zamieszkać w Mediolanie, gdzie znalazł pracę w domu towarowym „La Rinascente”. Zaczynał jako dekorator wystaw, potem kompletował sezonowe kolekcje. Dzięki temu dobrze poznał gust klientów i nie miał problemu ze zdobyciem posady u  Nina Ceruttiego, projektanta pochodzącego ze znanej rodziny doskonałych męskich krawców.  Pracował tam dziewięć lat; następne cztery spędził jako freelancer realizując projekty dla różnych marek. Dopiero w 1974 roku założył własną firmę.  Zaczął od tworzenia kolekcji męskich. Przełamał konwencje lat 70., proponując mężczyznom szerokie spodnie i luźne marynarki. Stworzony przez niego styl podbił serca Amerykanów; uwieczniono go potem w filmie „Amerykański Żigolo” z Richardem Gerem, do którego Armani zaprojektował kostiumy.

Jednak włoski projektant zrewolucjonizował nie tylko modę męską, ale także – a może nawet przede wszystkim – kobiecą.

Armani mówi „nie” sztuce dla sztuki

„Kiedy projektuję, zawsze pytam sam siebie: ‘Czy jakakolwiek kobieta chciałaby to włożyć?’. Nigdy nie uznawałem tworzenia dla samej sztuki tworzenia” – wyjaśnia kreator. Od połowy lat 70. aż do dzisiaj Armani wciąż projektuje według tych samych zasad. Przede wszystkich stawia na wysublimowaną elegancję; wykorzystuje proste kroje podkreślające kobiecą sylwetkę. Najważniejsze jest dla niego perfekcyjne wykonanie i dobranie doskonałych proporcji. Nie zapomina przy tym o praktycznej stronie mody; dba, by jego kreacje wygodnie się nosiło. Lubi neutralne, sprawdzone kolory – beże, biele, szarości, granaty, czernie, przełamane niebieskości. Kobietom radzi:  „Zrozum siebie i noś mniej. Nie pozwól, żeby ubranie, biżuteria czy makijaż przyćmiły ciebie”. Nic dziwnego, że do jego klientek należą Angelina Jolie, Hilary Swank, Katie Holmes, Jodie Foster, Beyonce, Cate Blanchett. Nie ma chyba gwiazdy, która nie pojawiłaby się kiedyś na czerwonym dywanie w kreacji sygnowanej jego nazwiskiem.

Oczywiście niepodążanie za trendami ma też swoje wady. Krytycy zarzucają Armaniemu ciągłe powielanie tych samych pomysłów. Jednak konsekwencja w kreowaniu stylu sprawia, że już na pierwszy rzut oka można rozpoznać projekty włoskiego ‘maestro’.

Król Midas

Mogłoby się wydawać, że Giorgio Armani posiadł dar króla Midasa – czego się nie dotknie, obraca w złoto. Kreator nie tylko sprawuje pieczę nad siedmioma markami odzieżowymi (Giorgio Armani, Emporio Armani, Armani Collezioni, Armani Jeans, Armani Junior, Armani Exchange, Armani Prive), ale także prowadzi firmę kosmetyczną (Armani Cosmetics) i sieć meblarską (Armani Casa). Posiada również kilkanaście restauracji i kawiarni, a w przyszłości zamierza otworzyć własny hotel.
Skąd taki sukces? Siedemdziesięciopięcioletni projektant wszystkiego pilnuje sam. Nie lubi zlecać zadań innym, a jeśli jest do tego zmuszony, zawsze dokładnie kontroluje pracowników. Nawet idąc rano do atelier specjalnie przechodzi koło swojego mediolańskiego butiku, by móc sprawdzić dekoracje na wystawie. „Jeśli nie podoba mi się aranżacja, na przykład torebki umieszczone są za wysoko (a kto będzie zadzierał głowę, żeby obejrzeć torebkę?), to po prostu krzyczę: ‘Obniżyć dodatki!’” – opowiada.

Jednak przebyte zapalenie wątroby zmusiło go do zwolnienia tempa. Armani nigdy nie ukrywał, że poświęcił życie prywatne pracy, ale teraz przyznaje, że nie było to najlepsze rozwiązanie. „Choroba uświadomiła mi, że nie można żartować ze swojego życia. Zorientowałem się, że muszę postępować ostrożniej. Trzeba kiedyś zapłacić za ten cały stres oraz umysłowy i fizyczny wysiłek” –  stwierdził w ostatnim wywiadzie dla WWD.com. Dlatego projektant stara się wychodzić z pracy przed osiemnastą, a w czasie dnia robi dwugodzinną przerwę. Lecz mimo zapewnień kreatora, że to na razie wystarczy, jego współpracownicy, a wraz z nimi cały świat mody, powoli przygotowują się do przejścia Armaniego na emeryturę. Problem polega na tym, że trudno wyobrazić sobie kogoś, kto byłby w stanie go zastąpić.

[galleryview id=180]

Jagna Jaworowska

12 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.