Żadna z nas nie jest samotną wyspą. Czasem wystarczy jedno lato, jedna rozmowa, jedna przygoda, by znowu to poczuć.
Tekst: Sylwia Skorstad
Marietta Muir ma wkrótce skończyć 80 lat. Jej największym zmartwieniem jest fakt, iż wnuczki – dorosłe kobiety żyjące w różnych częściach kraju – straciły ze sobą bliski kontakt. Żeby przypomnieć im o korzeniach i zjednoczyć na nowo, starsza pani zaprasza je na lato do swojego uroczego domu na plaży. Obiecuje, iż każda z wnuczek będzie mogła otrzymać jedną wymarzoną rzecz z Morskiej Bryzy, o ile zdecyduje się spędzić kilka tygodni z siostrami.
Nie wszystko jednak idzie po myśli starszej pani. Przyrodnie siostry, wychowane w różnych środowiskach i mające różne temperamenty, przybywają do Karoliny Południowej obarczone własnymi problemami. Carson właśnie straciła pracę i reputację z powodu skłonności do kieliszka. Dorę opuścił mąż po tym, jak poświęciła całą swoją uwagę cierpiącemu na autyzm synowi. Harper przy boku apodyktycznej matki zmieniła się z wesołej dziewczyny w zasadniczą arystokratkę. Trudno im znaleźć wspólny język.
Podejdź bliżej
Co sprawia, że czujemy z kimś bliskość? Ta sama krew nie wystarczy. Potrzeba jeszcze wspólnych doświadczeń, otwartości i wzajemnej sympatii. Przydaje się też zdolność spojrzenia na rzeczywistość z perspektywy innej niż własna. Żeby pielęgnować więź, nie wystarczy od czasu do czasu zadzwonić albo skomentować posty na Facebooku. Trzeba się razem nagadać, pośmiać, napić, pokłócić, zrobić ucztę, pozmywać naczynia, innymi słowy zjeść razem beczkę soli. Choć to zadanie czasochłonne, warto je podjąć, bo nie ma lepszego leku na samotność niż poczucie przynależności.
Choć we współczesnym świecie mamy bardzo szerokie możliwości komunikacji, a liczebność naszej populacji rośnie tak szybko, jak nigdy wcześniej, jednocześnie czujemy się coraz bardziej samotni. Miewamy wrażenie, że nasz los mało kogo interesuje, a problemy, z jakimi się borykamy, są wyjątkowe i nazbyt skomplikowane, by się nimi podzielić. W odnalezieniu utraconej bliskości z rodziną mogą pomóc miejsca, które budzą wspomnienia. Łatwiej jest poczuć się częścią wspólnoty, gdy istnieje dom, z którym cała grupa czuje się związana. I tak jak w „Siostrach na lato” plan babci ma szansę powodzenia, gdy istnieje miejsce, z którym wszystkie jej wnuki wiążą dobre wspomnienia.
Taniec z delfinami
W powieści Monroe jest też szczypta letniej magii. Są skarby ukryte w szafach, rodzinne legendy i tajemnice oraz zbiegi okoliczności. „Magia” daje o sobie znać, gdy na scenę wkracza niespodziewany gość, czyli delfin, który ratuje życie Carson podczas jej spotkania z rekinem. Zwierzę z czasem zaprzyjaźnia się z kobietą i staje pomostem między nią i jej autystycznym siostrzeńcem. Delfin powraca do Morskiej Bryzy zaciekawiony nowymi przyjaciółmi. I choć nie wszystko będzie w tej opowieści jak z bajki, to „Siostry na lato” przypominają, że życie jest pełne drobnych cudów i nigdy nie jest za późno, by poszukać drugiej szansy.
I na koniec ostrzeżenie – jest coś, czego tej książce nie wybaczycie. Jeśli dacie się jej porwać i zaczytacie na dobre, to w końcu tupniecie nogą. Co to takiego? Odkryjcie same.
Mary Alice Monroe „Siostry na lato”, Wydawnictwo Prószyński i S-ka