Naukowcy z Norwegii i USA połączyli siły, by sprawdzić, jak światopogląd oraz stosunek do religii wpływają na życie seksualne.

Tekst: Iza Kołodziej

Norwegowie i Amerykanie mają odmienny stosunek do religii oraz generalnie nieco odmienną wizję moralności. Ci pierwsi podchodzą obojętnie do spraw wiary – zaledwie co dziesiąta osoba uczęszcza regularnie na msze, a tylko 37% społeczeństwa określa się jako wierzące. Dwie trzecie Norwegów deklaruje, że religia nie ma żadnego wpływu na ich życie codzienne, sposób myślenia o świecie oraz seksie.

Mieszkańcy USA natomiast deklarują się generalnie jako osoby wierzące lub głęboko wierzące. W 2016 roku 9 osób na 10 zaliczyło się do praktykujących wiernych któregoś z kościołów. Dwie trzecie Amerykanów twierdzi, że religia ma wpływ na ich życie codzienne, światopogląd oraz sposób myślenia o seksie.

Te różnice sprawiły, że badacze z uniwersytetu NTNU w Trondheim oraz Uniwersytetu Texasu w Austin postanowili porównać obie nacje zadając ich przedstawicielom te same pytania o seks.

Poczucie winy a płeć

Okazało się, że Amerykanie rzadziej od Norwegów decydują się na przypadkowe kontakty seksualne, są bardziej konserwatywni w podejściu do nagości oraz rozmów o sprawach intymnych. W świadomości przeciętnej Norweżki pokazanie gołego biustu na przykład w przebieralni, saunie lub na plaży, nie musi mieć nic wspólnego z seksem lub uwodzeniem. Amerykanka traktuje odsłonięte piersi jako złamanie tabu, na które można się zdecydować tylko w sytuacji erotycznej.

Obu nacjom towarzyszy jednak to samo poczucie winy, jeśli zdecydują się na przygodny seks. Zażenowanie związane z seksem nie zależy zatem od poglądów religijnych lub kultury, ale od… płci. Generalnie mężczyźni żałują zmarnowanych okazji do uprawiania przygodnego seksu, zaś kobiety żałują, że się na taki zgodziły. Naukowcy są już pewni, że jest to wynik mechanizmów ewolucyjnych, a nie wpływu kulturowego. Z punktu widzenia przetrwania gatunku mężczyzna może na przygodnym seksie zyskać, a kobieta stracić.

Działanie a fantazjowanie

Chociaż Amerykanie decydują się na przygodny seks o wiele rzadziej od Norwegów, to dużo częściej o nim fantazjują. Wyobrażają sobie siebie w sytuacji erotycznej z napotkanymi osobami niemal dwa razy częściej! Fantazjowaniu towarzyszy poczucie winy, ale nie zawsze. Wiele osób znajduje na to skuteczne usprawiedliwienie, tłumacząc sobie, iż jest to naturalna potrzeba, na którą nie da się wpłynąć. „Dokąd marzenia nie zmieniają się w czyny, wszystko jest w porządku.”

Z tych badań międzykulturowych wynika też jeszcze jeden wniosek. Dwie badane nacje wydają różne oceny moralne zachowań związanych z seksem. Norweżki są o wiele bardziej liberalne w ocenie na przykład: antykoncepcji hormonalnej, usuwania ciąży, samotnego macierzyństwa czy inicjowania seksu przez kobietę. Dla wielu z nich kwestia stosowania antykoncepcji w ogóle nie powinna być poddawana ocenie moralnej. Przeciętna Amerykanka ma na ten temat inne zdanie i ocenia tego rodzaju zachowania w kategoriach dobra i zła.

Artkuł „Poczucie winy związane z seksem” został opublikowany w czasopiśmie naukowym „Personality and Individual Differences”

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.