W dzieciństwie bywają wyśmiewani przez rówieśników. Jako dorośli nie lubią swojej nakrapianej skóry. Szkoda, ponieważ – niezależnie od wieku – wypielęgnowane piegi dodają każdemu mnóstwo wdzięku.

Czasy, gdy biała, nieskazitelna płeć była obowiązującym kanonem wśród lepszej części społeczeństwa, na szczęście nieodwołalnie należą do przeszłości. Dziś ważna jest naturalność i indywidualny koloryt. Piegi mogą być tym atrybutem, który pomoże nam wyróżnić się z tłumu. Są ważnym elementem urody. Odpowiednio wyeksponowane decydują o indywidualnym wdzięku, podobnie jak kolor oczu, włosów czy kształt nosa. Dlatego pora przestać się ich wstydzić i kamuflować pod grubą warstwą makijażu. Porzućmy kompleksy, zamieniając je w swój atut. Zamiast piegi ukrywać, zacznijmy na nie chuchać i dmuchać, by nie dać im się zamienić w nieładne, rozległe brązowe plamy. Szczególną opieką należy otoczyć je latem, bo pod wpływem ostrego słońca produkcja melaniny, barwnika odpowiedzialnego za powstawanie piegów, może wymknąć się poza codzienny dotąd standard.

Skąd się biorą?

Piegi pojawiają się na odsłoniętych partiach skóry, do których bezpośrednio docierają promienie słoneczne, a skłonność do ich powstawania to cecha dziedziczna. Sprawcą tych drobnych zmian jest nadprodukcja barwnika, zwanego melaniną, a wytwarzanego przez melanocyty, czyli komórki barwnikowe. Mniej więcej co dziesiątą komórkę warstwy podstawowej naskórka stanowi właśnie melanocyt. Niektóre z nich, odpowiednio genetycznie zaprogramowane, produkują melaniny tak dużo, że ujawnia się ona w postaci piegów.

Czasami na pierwszy rzut oka ciężko jest odróżnić nie wadzące niczemu piegi od znamion, które powstają wskutek rozmnażania się melanocytów, a nie wskutek zwiększonego wydzielania przez melanocyty melaniny – takie zmiany noszą w sobie zalążek niebezpieczeństwa, ponieważ rozrost komórek czasami wymyka się spod kontroli i może prowadzić do powstania zmian nowotworowych, zwłaszcza jeśli znamię coś nieustannie drażni. Bywa, że znamiona od piegów odróżni tylko lekarz dermatolog.

Klasyczne piegi najczęściej układają się symetrycznie w środkowej partii twarzy, na szyi, na ramionach, w górnej części klatki piersiowej i na plecach. Pojawiają się jako reakcja obronna na promienie słoneczne, często w większej liczbie po intensywnym opalaniu zakończonym poparzeniem. Piegusem może być osoba o każdej właściwie karnacji i kolorze włosów, choć szczególnie predestynowani są ludzie młodzi, o jasnej cerze i rudych czuprynach.

Piegi wymuskane

Nakrapiana skóra będzie wyglądać świetnie, jeśli odpowiednio o nią zadbamy. Piegusy muszą wykazać na słońcu większą czujność, ponieważ ich skóra, bardziej niz innych osób, narażona jest na powstawanie mało wdzięcznych plam. Ich drobne, urocze piegi mogą zlać się w mało estetyczne przebarwienia.

Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele. Zazwyczaj poza indywidualnymi predyspozycjami należą do nich plamotwórcze interakcje promieni słonecznych z niektórymi komponentami kosmetyków (zwłaszcza kompozycjami zapachowymi, lekami lub ziołami). Czasami powstawanie przebarwień pod wpływem słońca wiąże się też z zaburzeniami hormonalnymi organizmu. Zasada podstawowa, której podporządkować powinni się wszyscy piegowaci, łącznie z tymi entuzjastycznie nastawionymi do swego nakrapianego bogactwa, brzmi: nie wystawiać się nadmiernie na działanie słońca.

Produktami pierwszej potrzeby powinny stać się hipoalergiczne kremy z filtrami przeciwsłonecznymi, ale takimi, które chronią także przed promieniami UVA, bo to właśnie te promienie odpowiadają za pojawianie się licznych piegów i tworzenie z nich większych przebarwień. Choć preparaty z takimi filtrami muszą być podstawowym wyposażeniem kosmetyczki każdego świadomego piegusa, nie dają one jednak stuprocentowej gwarancji ochrony. Efektywność działania filtrów, skierowanych na zatrzymanie promieni UVB, łatwo daje się sprawdzić, bo kiedy przestają działać, na skórze powstaje wszystkim nam dobrze znany rumień.

Trudniej jest natomiast ocenić skuteczność protektorów chroniących przed promieniowaniem UVA, skóra bowiem nie daje nam natychmiastowego znaku, że w starciu z nimi czuje się bezbronna. Dopiero później możemy dostrzec efekty bezkarnego działania tych promieni w postaci plam i zmarszczek. Lepiej jest więc nie opalać się w nadmiarze i postawić na samoopalacze, które sprawią, że piegi staną się bardziej widoczne, ale w praktyce ich liczba i wielkość nie powiększa się w najmniejszym stopniu.

Następną ważną właściwością kosmetyków godnych polecenia piegusom wydaje się  ich hipoalergiczność. Preparaty takie są zazwyczaj bezzapachowe, nie zawierają silnie uczulających substancji roślinnych, np. wyciągów z rumianku (choć udało się już wyhodować jego nieuczulającą odmianę, a nawet wyekstrahować tylko łagodząco działającą substancję, zwaną alfa-bisabololem), arniki, słonecznika itp., które pod wpływem słońca stają się czasami sprawcami przebarwień. Warto wiedzieć, że spośród 25 000 roślin kwitnących ponad 200 z nich może powodować fotoalergie.

Właściwy krem to podstawa

Jeśli więc chcemy, aby nasza piegowata skóra dodawała nam seksapilu, a nie stanowiła tylko przyczyny kompleksów, ukrywanych pod grubą warstwą podkładu, postawmy na bezzapachowe formuły kremów z bezpiecznymi pod kątem fotoalergii komponentami.

Nakrapiany makijaż

To taki, który eksponuje, a nie maskuje piegi. Latem dla piegusów szczególnie godne polecenia są kremy-podkłady. Poprawiają koloryt skóry, pielęgnują ją, jednocześnie nie ukrywając nakrapianej cery. Wybierając kosmetyk o konsystencji transparentnej, sprawimy, że lekka emulsja wręcz wtopi się w skórę, tworząc na niej delikatną poświatę. Sięgając po kosmetyk o konsystencji naturalnej, zamaskujemy drobne niedoskonałości cery, nie pozwalając jednocześnie zniknąć z pola widzenia hołubionym piegom. Lekkie, jasne barwy położone dla kontrastu na powiekach i ustach sprawią, że piegi staną się subtelnie wyraziste. Szlachetność cery można na koniec podkreślić, rozjaśniając kości policzkowe, brodę, skronie i łuki brwiowe, kosmetykami rozświetlającymi. W zależności od kolorytu skóry można sięgnąć po kosmetyki ciepłe, opalizujące złotem, lub zimne, mieniące się srebrem czy błękitem.

Pogotowie ratunkowe

Czasami, na skutek zaniedbań lub mimo wszelkich starań, bezpretensjonalne piegi zbijają się w jednolite, nie dodające uroku plamy. Ale nawet wtedy nie wolno załamywać rąk, bo przecież plam tych można się ich pozbyć. Rozjaśniającym przebojem jest witamina C, która nałożona na skórę w odpowiedniej dawce, blokuje syntezę melaniny.

Jedną z popularniejszych w kosmetyce substancji wybielających jest hydrochinon, który podobnie jak witamina C, ale radykalniej, blokuje syntezę melaniny. Najlepsze efekty można jednak uzyskać łącząc wybielanie skóry kwasami owocowymi w gabinecie kosmetycznym z kuracją domową. Kwasy o wysokim stężeniu, a więc o silnych właściwościach wybielających, powinny być aplikowane przez lekarza dermatologa.
Poza przeprowadzeniem samego zabiegu, ogromne znaczenie ma także właściwa identyfikacja przebarwień: zwykłe piegi można usuwać w ten sposób bez żadnych ograniczeń, inne zmiany skórne lepiej pozostawić w spokoju. Tylko lekarz może ustalić ewentualne wewnętrzne przyczyny powstawania przebarwień i zabrać się do ich wyeliminowania. Gdy pojawiające się na skórze plamy mają swe źródło w wewnętrznym funkcjonowaniu organizmu, zewnętrzne ich wywabienie nie przyniesie długotrwałych efektów. Rozjaśniającą kurację można rozpocząć także latem – z tym zastrzeżeniem, że nie będziemy spędzać większości wolnego czasu na rozpalonej słońcem plaży, a delikatną skórę obowiązkowo ochronimy kremami z filtrami przeciwsłonecznymi.

Kilka przykazań dla piegusa

  • Unikaj ostrego słońca.
  • Latem zapomnij o silnie pachnących kosmetykach.
  • Zachowaj rezerwę w stosunku do naturalnych preparatów roślinnych.
  • Jeśli bierzesz stale jakieś lekarstwa lub przeprowadzasz kurację ziołową, zapytaj lekarza, czy przyjmowane preparaty mogą być sprawcami fotouczuleń.
  • Będąc w ciąży, nie wystawiaj się na słońce: hormonalna rewolucja, jaką przechodzi wtedy twój organizm, oraz promienie słoneczne nie przysłużą się twoim piegom.
  • Stosuj kremy z filtrami przeciwsłonecznymi, chroniącymi zarówno przed promieniami UVB, jak i UVA.
  • Polub samoopalacze.

Sprawcy fotouczuleń

  • Antyseptyki, czyli substancje przeciwbakteryjne i konserwujące, znajdujące się w mydłach i środkach czystości.
  • Substancje zapachowe w kosmetykach.
  • Liczne wyciągi roślinne, np. z dziurawca czy melisy.
  • Lekarstwa, np.: niektóre antybiotyki, leki przeciwbakteryjne (sulfonamidy), przeciwbólowe, stosowane w cukrzycy, moczopędne, obniżające ciśnienie i poziom cholesterolu, pigułki antykoncepcyjne.
  • Zaburzenia hormonalne.

Tekst: Ewa Stasiuk

32 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.