Układem nazywam związki oparte na wyłączności, kiedy partnerzy akceptują swoje życie seksualne takim, jakie ono jest, choć niezupełnie odpowiada ono ich życzeniom i wyobrażeniom.


Partnerzy żyjący w układzie, by utrzymać związek, rezygnują z bogactwa życia seksualnego i z erotycznej intensywności. Robią to przede wszystkim dlatego, że wierność i odpowiedzialność znajdują się bardzo wysoko na ich skali wartości, a oni sami z różnych powodów faworyzują bezpieczne partnerstwo życiowe. Ogólnie mówiąc, chodzi o pary, które przy wyborze: więź czy pożądanie, jednoznacznie opowiadają się za więzią. Pary takie uznają ograniczoną trwałość namiętnych doznań.

Dużo, jak sądzę, wskazuje na to, że znowu coraz więcej ludzi stawia na trwanie swojego życiowego związku. Jest to tendencja ożywiająca na nowo wyobrażenia miłości bez seksu. Ludzie ci nie oczekują od małżeństwa potwierdzenia namiętnego uczucia, a dokładniej mówiąc, nie oczekują już od małżeństwa i związków stworzonych na jego obraz trwałego potwierdzenia tego namiętnego uczucia.

Wyobrażenia miłości bez seksu wydają się zdrowe i rozsądne, gdy chodzi o długotrwałe związki. Kiedy znika oczekiwanie trwałego partnerstwa seksualnego, słabnie nasze cierpienie wywołane walką o seks i nadmiernymi oczekiwaniami. Wspólny seks może wtedy zjawiać się w związku i znikać zależnie od okoliczności; może nawet całkiem zaniknąć, nie pozbawiając przez to związku wartości.

Układanie się z erotyczną i seksualną rzeczywistością związku wynika z określonych okoliczności życiowych albo nawet jest przez nie częściowo wymuszane. Na przykład, gdy przychodzą na świat dzieci albo gdy zawikłania egzystencjalne, psychiczne lub materialne zagrażają związkowi i kompromis staje się niezbędny. Wewnątrz związku opartego na układzie można znaleźć całe spektrum takich kompromisów od zgody na uprawianie od czasu do czasu seksu w miarę udanego przez seks nieudany, seks ledwo tolerowany, aż po wspólne życie aseksualne.

Mamy tutaj niekiedy bardzo dziwaczne sposoby podejścia do spraw seksu. Na przykład pewna para mogła uprawiać seks, gdy umówili się na to kilka dni wcześniej. Innemu małżeństwu po latach współżycia udawało się to już tylko w „lakierowanej skórze”. Spotkałem wielu mężczyzn i wiele kobiet, którzy współżyli ze sobą przynajmniej od czasu do czasu nie z namiętności, lecz z poczucia obowiązku, aby nie ucierpiał związek: „Często myślałam, ach, tak, znowu czas przespać się z mężem.”
Pewien mężczyzna pisze: „To ciężka harówka doprowadzić moją żonę do orgazmu. Odbycie stosunku uzależniała przeważnie od spełnienia określonych warunków. Musiało być ciemno, musiała trochę wypić, czasami musiałem zgłaszać swoją ochotę dzień wcześniej”. Przez dziesiątki lat zgadzał się na taki układ, a i teraz, rad nierad, chce nadal utrzymać związek.

Niektóre układy dzieli tylko mały krok od aseksualnego związku. Związki takie twierdzą, że życie bez seksu jest ofiarę na rzecz związku. W zamian za to partnerzy są zwolnieni z   powinności. Pewna para twierdzi wręcz: „ten temat mamy dzięki Bogu już za sobą”. Seksualność może być przecież nie tylko piękna, lecz także przerażająca, jak przeczytałam w jednym z listów:  „Seks dręczył mnie przez całe życie i nawet dzisiaj jeszcze dręczy tym swoim dyktatorskim niezaspokojeniem. Często pragnę je przezwyciężyć, lecz jednocześnie boję się, że utracę namiętne przeżycia erotyczne.”

Umawianie się na życie bez seksu jest moim zdaniem bardziej powszechne, niż się uważa. Nawet eksperci nie zawsze traktują związki aseksualne jako „zaburzone”, co pokazuje wypowiedź psychoanalityka w tej kwestii.

Mary: Pisze pan: „Dylemat wielu związków polega na tym, że… muszą obejmować seksualność z powodu jej silnych fascynacji i namiętności – inaczej będzie ona stanowić stałe zagrożenie dla związku.” Czy abstynencja seksualna w długoletnim związku nie byłaby jedną z możliwości uniknięcia tego zagrożenia? Bo przecież obecnie para nieuprawiająca seksu musi się uważać niemal za chorą. Twierdzi się, że takie pary nie mogą być zdrowe. Schmidbauer: Jedna z niewielu obowiązujących obecnie prawd o związkach miłosnych powiada, że nie ma już żadnych obiektywnych sądów. Żyjemy w zindywidualizowanych związkach, co oznacza, że jeśli małżeństwo jest szczęśliwe żyjąc według własnego przekonania, ekspert musi to uszanować. Aseksualne małżeństwa mogą być dobrymi małżeństwami, jeśli tylko tak sądzi oboje partnerów. Jednakże tak samo trudno jest dogadać się co do aseksualności, jak co do seksualności.

Istotnie, także abstynenckie małżeństwo nie nadaje się na powszechny wzór do naśladowania i nie miałoby zbyt wiele sensu rozmyślne sterowanie nim. Potrzebuje ono własnej prawdy pary o związku i zgody obojga partnerów. Poza tym do takiego obustronnego porozumienia nie dochodzi bez konfliktów, ponieważ partnerzy rzadko tracą jednocześnie zainteresowanie seksem. Jak w większości przypadków będą mieli różne seksualne potrzeby, a droga od niegdyś namiętnej miłości do, być może aseksualnego związku pewnego dnia, będzie wieść przez zwątpienie i konflikty.

Dlaczego więc żyjący w abstynencji seksualnej partnerzy nie decydują się na zdradę lub partnerstwo na dystans? Ponieważ nadają wierności bardzo wysoką wartość i obawiają się konsekwencji zdrady. Partnerzy ci mają zazwyczaj dobre wyczucie tego, czy ich związek zniesie miłostkę na boku, czy nie. Niektórzy rozmawiali o tym i wiedzą o niebezpieczeństwie grożącym ich małżeństwu w przypadku cudzołóstwa, wiedzą, że przytłoczyłyby ich psychiczne skutki niewierności. Tak jak pewien młody autor jednego z listów, który w ostatniej chwili powstrzymał się od zdradzenia swojej żony, bo uświadomił sobie, że on sam nie potrafiłby jej czegoś takiego wybaczyć. Dom, rodzina, dobrobyt, krąg przyjaciół – cały styl i sposób życia ległby w gruzach, gdyby doszło do zdrady.

Aseksualnym parom wytyka się czasami, że rezygnując z seksu, ułatwiają sobie życie. Tym argumentem posłużył się jeden z czytelników, wskazując na możliwość takiej interpretacji moich wywodów. Pisze on, że kilka prywatnych rozmów utwierdziło go w podejrzeniu, że ludzie wykorzystują moje tezy do zdystansowania się wobec życia seksualnego, które stało się dla nich uciążliwe.

Całkiem możliwe. I cóż stąd? Dlaczego człowiek nie miałby się niekiedy – albo i na dobre – zdystansować do seksu, skoro stał się on dlań uciążliwy? Skoro jest dla niego nadmiernym obciążeniem? Czy od tego wypadną mu włosy? Czy będzie nieszczęśliwy? Inaczej mówiąc: czy ludzie muszą być aktywni seksualnie?

Często przecenia się znaczenie seksu. Przeciw dobrowolnie wybranej abstynencji seksualnej nie ma sensownych argumentów wytrzymujących krytykę. Abstynencji jednak raczej się nie ceni. Aseksualni partnerzy są zaledwie „przyjaciółmi”, „rodzeństwem”, „zespołem roboczym”. Pojęcia te zaspokajają wprawdzie potrzeby kategoryzacyjne psychologów, nie oddają jednak uczuć samych zainteresowanych, nawet jeśli z braku lepszych przejmują oni te wątpliwe określenia. Wskutek – zazwyczaj pośredniej – patologizacji związków aseksualnych, w cieniu ideału partnerstwa rodzi się obawa przed przyznaniem się do życia w związku aseksualnym lub w układzie.

Układ seksualny może być stały lub przejściowy, w każdym razie zrozumieć go można dopiero w kontekście życia i celów konkretnej pary. Tak więc małżeństwa oparte na układzie nie muszą się kryć ze swoimi kompromisami, przeciwnie – mogą się do nich przyznać. Ich hierarchia wartości jest jasna. Chcą partnerstwa życiowego – to dla nich najwyższa wartość. Jednocześnie wymagają bezwarunkowo wierności, ponieważ nie udźwignęliby konsekwencji cudzołóstwa.

Dlatego trwałe, a zarazem wierne małżeństwo płaci pewną cenę. Jest nią mniej lub bardziej wymuszona rezygnacja z przeżywania namiętności i erotycznego pożądania. Dla jednego partnera może to być łatwe, dla drugiego trudniejsze, lecz dla obojga związek ma tak wielką wartość, że płacą za to z lekkim lub ciężkim sercem.

 

 

Michael Mary, Pięć sposobów na miłość, wyd. Santorski &Co, Warszawa 2007
Skróty i podkreślenia pochodzą od redakcji.

3 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.