Czy zakończenie związku jest jednoznaczne z zaprzestaniem życia seksualnego z byłym partnerem? Choć wydaje się to oczywiste, często jest inaczej! Statystyki udowadniają, że sypianie z ekskochankiem to dosyć częsty precedens. Dlaczego wracamy do łóżka byłych mężczyzn? Poznajcie trzy różne historie Republikanek, które opowiedziały, dlaczego nie potrafiły odmówić swoim ekspartnerom.

Niełatwo zapomnieć o przeszłości, zwłaszcza jeśli nie wywołuje traumatycznych wspomnień. Samotność bywa bolesna, a dla niektórych – zupełnie wbrew zdrowemu rozsądkowi – nawet wstydliwa. Szukanie nowego towarzysza życia jest ciężką pracą. Niektóre kobiety z obawy przed rozczarowaniem idealizują swoich ekspartnerów i łudzą się, że można odbudować związek z nimi, odnawiając więzi intymne. Nie zawsze się to udaje, gdyż często jednej stronie zależy na uczuciu, a drugiej na seksie bez zobowiązań. Zdarza się jednak też i taki układ, w którym oboje zadowalają się jedynie erotyczną przyjemnością. Budują w ten sposób nietypową przyjaźń.

 

Zuza, 26 lat, pracuje w mediach. Uprawiała seks z byłym partnerem, bo nikt inny nie mógł jej zadowolić.

Poznaliśmy się w pracy. Nasz związek trwał cztery lata, przez rok mieszkaliśmy razem. Nie myśleliśmy o założeniu rodziny, byliśmy wtedy za młodzi. Nawet nie zaręczyliśmy się, chociaż znali się nasi rodzice i żyliśmy jak narzeczeni. Przez dwa lata układało się między nami super, ale z czasem mięliśmy dla siebie coraz mniej czasu. Zbyt dużo pracy i zbyt mało rozmów. Zaczęliśmy się od siebie oddalalać, problemy nawarstwiały się i najmniejsza kłótnia zamieniała się w wybuch bomby atomowej. On coraz bardziej skupiał się na sobie, a ja na sobie. W końcu wyprowadziłam się od niego, bo nie mogłam znieść tego, że się mną nie interesuje. Tak naprawdę nie byliśmy ze sobą, tylko obok siebie. Po miesiącu od rozstania odezwał się do mnie z okazji moich urodzin. Potem utrzymywaliśmy ze sobą kontakt raz na miesiąc. Trudno zerwać związek, który trwał cztery lata. Po czterech miesiącach od rozłąki zaczęliśmy się spotykać dwa razy w miesiącu. Lubiliśmy się, mieliśmy to samo poczucie humoru, doskonale się rozumieliśmy. Pewnie też tęskniliśmy za sobą. Nie pamiętam, kiedy pierwszy raz od zerwania poszliśmy do łóżka. Dla mnie spanie z byłym facetem było czymś normalnym. Umawialiśmy się na piwo lub winko. Po alkoholu wszystko jest prostsze, choć nie zawsze kochaliśmy się po alkoholu. Przespaliśmy się ze sobą kilka razy. Nie czuliśmy się dziwnie, bo pamiętaliśmy, że nasz seks zawsze był wyśmienity. Najbardziej lubiliśmy się kochać na tzw. śpiocha, czyli o czwartej rano. Po rozstaniu przez długi czas żaden inny facet nie mógł się równać z moim czułym, delikatnym i namiętnym kochankiem, który doskonale znał mapę mojego ciała. Każdy rozczarowywał mnie w łóżku. Oboje spotykaliśmy się z nowymi partnerami, ale były to przelotne znajomości. Nikt z nas nie liczył na to, że seks nas do siebie zbliży. Po prostu świetnie czuliśmy się w łóżku. Zaufanie i przyjaźń, które wcześniej nas połączyły, nie wróciły. Pewnie dlatego w pewnym momencie zrozumieliśmy, że nie można tego ciągnąć w nieskończoność i postanowiliśmy z tym skończyć. Spotykaliśmy się coraz rzadziej, aż w końcu przestaliśmy.

 

Marianna, 35 lat, menedżerka. Sypiała z ekschłopakiem, który po rozstaniu okazał się jeszcze lepszym kochankiem.

Rozeszliśmy się po pięciu latach wspólnego mieszkania. Akurat skończyliśmy studia. Szybko zaczęłam pracować, a Krzysiek ociągał się z szukaniem zajęcia. Całymi dniami siedział w domu przed komputerem, a wieczorami bawił się z kolegami w klubach. Twierdził, że czeka na dobrą propozycję pracy, ale tak naprawdę chciał sobie przedłużyć życie studenckie. Pieniądze na balangi brał od mamy i nie wstydził się tego. Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Zamiast dojrzałego faceta miałam pod dachem studencika. Przestaliśmy cokolwiek razem robić. Nie chodziliśmy do kina, nie jedliśmy razem kolacji. Coraz rzadziej uprawialiśmy seks, bo Krzysiek wracał do domu nad ranem i spał do popołudnia. W takim układzie tkwiliśmy przez rok, aż w końcu wyprowadziłam się. Krzysiek dzwonił prawie codziennie, ale spławiałam go. Umawiałam się już wtedy na randki z facetem z pracy, sądziłam, że wyjdzie z tego coś poważnego. Niestety, po sześciu miesiącach fajnego związku gość mnie zdradził. W dodatku wszyscy w naszym biurze o tym wiedzieli. Miałam żal do znajomych, bo mi nie powiedzieli. Poczułam się bardzo samotna, dlatego gdy spotkałam u znajomej na urodzinach Krzyśka, zwierzyłam mu się. Potem zaczął mnie odwiedzać. Przychodził z kwiatami i prezentami tak, jakby znów się o mnie starał. Nie pamiętam, kto pierwszy wysłał erotyczny sygnał. Pewnie zrobiliśmy to równolegle. Bardzo szybko – zupełnie jakbyśmy się bali, że ktoś z nas się w trakcie rozmyśli – rozebraliśmy się. Nie była to najlepsza nasza noc. Krępowaliśmy się. Te kilka miesięcy przerwy swoje zrobiło. Przez następne pół roku kochaliśmy się przeważnie raz w tygodniu. Staraliśmy się, żeby było nam przyjemnie. Nawet trochę eksperymentowaliśmy. Gdy byliśmy parą, nigdy tego nie robiliśmy. Właściwie trudno określić, co nas łączyło. Nie rozmawialiśmy o uczuciach, ani o przeszłości. To było coś w rodzaju koleżeństwa z dobrym seksem. Jakbyśmy chcieli wypełnić czymś swoją samotność. Przestaliśmy to robić w momencie, gdy Krzysiek poznał nową dziewczynę. Chciał być jej wierny. Co ciekawe, wcale mnie to nie zabolało.

 

Krystyna, 45 lat, architekt wnętrz. Łudziła się, że eksmąż do niej wróci, dlatego godziła się na seks.

Po dziesięciu latach małżeństwa mąż zakochał się w koleżance z pracy. Pewnego dnia powiedział mi o tym i przeprowadził się do niej. Była trochę młodsza od niego i bezdzietna. My mieliśmy sześcioletniego synka. Po rozwodzie odwiedzał go – w moim mieszkaniu – co tydzień. Po pewnym czasie zaczął mi opowiadać o swoim nowym życiu – nie wszystko układało mu się tak, jak sobie to wyobrażał. Ja nie miałam partnera, więc przez chwilę zastanawiałam się, czy on aby nie stara się wrócić do domu. Pewnego sobotniego wieczoru pojawił się u mnie z butelką wina. Powiedział, że czuje się samotny i przyszedł pogadać. Udawaliśmy zwykłych znajomych do chwili, w której on mnie pocałował. Najdziwniejsze było to, że zamiast się rzucić na siebie i tarzać po podłodze – jak zazwyczaj robią pary, które się dawno nie widziały – złapaliśmy się za rękę i przeszliśmy do sypialni jak stare dobre małżeństwo. Gdy skończyliśmy się kochać, on zasnął, a ja się głowiłam: „Wybaczyć mu, czy nie?”. Chyba pragnęłam, aby mnie o to poprosił. Nie zrobił tego, tylko wyszedł o szóstej rano, bo nie chciał, żeby nasz syn go zobaczył. Podobny przebieg miało parę kolejnych nocy. Byłam cierpliwa i przez kilka tygodni nie zapytałam go: „Co my robimy?”. Pocieszałam się takimi myślami: „Pewnie tęskni, skoro wciąż chce ze mną sypiać”. W końcu nie wytrzymałam i zagadnęłam go. Speszył się. Nie wiedział, co odpowiedzieć. Mamrotał coś o przyjaźni i przyzwyczajeniu. Zapytałam: „Co na to jego nowa partnerka?”. Pomilczał chwilę i wyszedł. Nigdy więcej nie wróciliśmy do tematu. Jakiś czas potem dowiedziałam się o ciąży jego ukochanej. Zrozumiałam swoją naiwność. Przez cały czas łudziłam się, że chce do mnie wrócić, tylko się waha, tymczasem byłam „starą zabawką”, do której się wraca w chwilach słabości.

 

Dlaczego kobiety decydują się na seks z ekskochankiem?
O opinię zapytaliśmy Radosława Jerzego Utnika, psychologa-seksuologa.

Ludzie mają skłonność do szybszego zapominania chwil przykrych niż przyjemnych. Dzięki nadwyżce miłych wspomnień nad przykrymi zapewniamy sobie poczucie zadowolenia z życia. Niestety, ten mechanizm działa niekiedy wbrew nam. Jeśli rozstaliśmy się z partnerem, to najczęściej istniały ku temu istotne powody. Przynajmniej jedna ze stron musiała oszacować, że korzyści z rozejścia się będą wyższe od kosztów związanych z tym wydarzeniem. Seks z byłym partnerem można wytłumaczyć próbą powrotu do miłych chwil, ciągle istniejących we wspomnieniach i marzeniach. Zapominamy jednak, że zarówno my, jak i nasz były partner, mamy swoje mniej przyjemne strony, a relacja, jaka się między nami wytworzyła, daleka była od tej wymarzonej. Trudno więc oczekiwać, że wspólna sypialnia załatwi za nas to, czego nie umieliśmy zrobić osobiście, mając na to dużo więcej czasu niż jeden wieczór. Prędzej czy później nadziejemy się na dobrze znane pułapki – wzory zachowań wyzwalające takie reakcje emocjonalne, z którymi nie umieliśmy sobie poradzić. Jeśli zaś nasza przygoda skończy się, zanim przeżyjemy rozczarowanie – to tym gorzej dla nas: odżyją stare, miłe wspomnienia i zamiast inwestować energię w poszukiwanie innego partnera i zawiązanie nowego związku, kolejne miesiące będziemy żyć złudzeniem, że może warto byłoby jednak spróbować z tym starym. Pragnącym na serio podjąć próbę odbudowy więzi, proponuję zacząć nie od sypialni, ale od poznania partnera na nowo i spędzenia z nim trochę czasu – jak gdyby była to zupełnie nowa postać i całkiem nowy, dopiero rodzący się związek.

 

Tekst: Grażyna Kuryłło

7 komentarzy
  1. Nie mogłabym się na coś takego zdecydować. To byłoby dla mnie jak trwanie w jakimś dziwnym zawieszeniu… Po rozstaniu mój facet przysłał na urodziny prezent w postaci seksownej bielizny z Kris line i dał do zrozumienia, że jeszcze raz chcałby mnie w niej zobaczyć. Rzeczywiście mówiłam mu, że chciałabym mieć ten komplet, ale to było przed rozstaniem. Po nie ma już powrotu.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.