Twórcza osobowość przekłada się na bogatsze życie erotyczne u przedstawicieli obojga płci –  tak wynika z badań brytyjskich naukowców. Psychologowie z Uniwersytetu Newcastle upon Tyne przebadali ponad 400 osób z branży artystycznej. Wyniki badań potwierdziły ich przypuszczenia: inwencja i wyobraźnia to podstawowe cnoty dobrego kochanka!

Jak podaje PAP, psychologowie ze Zjednoczonego Królestwa przeprowadzili szczegółową ankietę na temat kreatywności, życia seksualnego oraz kondycji psychicznej wśród 425 osób obojga płci. Wśród przebadanych osób znaleźli się  przedstawiciele różnych branży. Byli tam także ci, dla których kreatywność to po prostu część wykonywanego zawodu – czyli artyści i poeci. „Okazało się, że ludzie o zawodach artystycznych mieli dwukrotnie więcej partnerów niż pozostali, tzw. zwykli obywatele. Artyści, zarówno kobiety, jak i mężczyźni, wymieniali średnio między 4 a 10 partnerów, dla pozostałych średnia wynosiła 3. Kreatywność działa więc jak magnez” – stwierdzają naukowcy. I dodają, że bujne życie seksualne artystów, a więc osób bardziej kreatywnych niż „średnia krajowa”, spotyka się z większą tolerancją otoczenia i nie wzbudza takich kontrowersji, jak „ekscesy” osób uchodzących za nieco mniej twórcze. Warto odnotować, że tolerancja ta dotyczy także partnerów:  nie oczekują oni od swych kreatywnych towarzyszy i towarzyszek życia „przesadnej” wierności i lojalności, luźniej podchodzą do różnych występków w sferze erotyki. Prawdopodobnie dzieje się tak dlatego, że osoby kreatywne częściej wiążą się z… innymi osobami kreatywnymi.

 

Twórcze doradztwo

Kreatywność to, mówiąc najogólniej, twórcza postawa wobec życia, poszukiwanie nowych rozwiązań, innowacyjność, elastyczność i nie schematyczne myślenie. Stwierdzenie, że kreatywność przydaje się w seksie jest równie oczywiste, jak to, że nudny partner to nieciekawy partner. Nie ma chyba drugiej rzeczy w równym stopniu zabójczej dla związków intymnych jak rutyna. Pytanie brzmi: co możemy zrobić, by jej uniknąć i stać się bardziej kreatywną w seksie? Jaka postawa skutkuje zabiciem własnej kreatywności? Oto kilka prostych zasad, dzięki którym ożyje wasza wyobraźnia i sypialnia.

 

Co robić?

Ciekawość to pierwszy stopień do… sukcesu! Chodzi tu przede wszystkim o ciekawość partnera oraz własnego ciała i jego niewypróbowanych jeszcze możliwości. Jeśli pewnego dnia zaczynając się kochać dojdziesz do wniosku, że wiesz dokładnie punkt po punkcie, co się zaraz stanie i nic cię już nie zaskoczy – pora umierać! Albo wzbudzić w sobie ciekawość na nowo.

Baw się dwuznacznościami i nie dochodź do „sedna” najkrótszą drogą.  Liczy się proces, a nie tylko efekt finalny. Jeśli założyć, że erotyka jest rodzajem komunikacji, w którym porozumiewamy się za pomocą ciał (choć nie tylko), to pewna doza dwuznaczności może udoskonalić ten proces i w efekcie wzbogacić relację partnerów.

Myśl o sobie, jak o osobie kreatywnej. Ponieważ, jak wynika z badań, osoby, które uważają się za kreatywne, zazwyczaj nimi są. Działa to na zasadzie samospełniającej się przepowiedni. Ludzie przekonani o nikłej sile własnej wyobraźni i inwencji zazwyczaj nie zwracają uwagi na swoje pomysły, nie bawią się nimi, nie dzielą się nimi z innymi i nie starają się wcielać ich w życie. Poddają się więc inercji – może to dotyczyć intymnej sfery życia w tym samym stopniu, co np. pracy. Dlatego warto zwracać uwagę na własne intuicje i fantazje, a nie z góry zakładać, że na pewno nie zainteresują partnera/ki.

 

Czego unikać?

Praktyczności do bólu! Praktyczność uniemożliwia bycie spontaniczną! Postaraj się nie ograniczać w seksie z praktycznych powodów (w rodzaju: „Właśnie nałożyłam makijaż, nie teraz!”). Oczywiście nigdzie nie jest powiedziane, że seks musi być zawsze spontaniczny i szalony. Lecz jeśli kochasz się z partnerem tylko wtedy, kiedy jest to p r a k t y c z n e – albo co gorsza z tego tylko powodu, że akurat nadarza się p r a k t y c z n a ku temu okazja – to może być oznaka popadania w rutynę. Warto dodać, że p r a k t y c z n y i sprawdzony sposób na osiągnięcie orgazmu nie jest zwykle ani jedyny, ani najlepszy, ani też niezastąpiony. Seks nie ma być praktyczny, ma sprawiać przyjemność.

Nie przejmuj się zbytnio przestrzeganiem zasad. Zasady są w końcu po to, by je łamać, czyż nie? Tak długo, jak sprawia to przyjemność obojgu partnerom, w sypialni wszystko jest dozwolone. Zaś wymyślanie nowych zasad i opartych na nich miłosnych gier (np. wolno całować, ale nie wolno dotykać…), może okazać się całkiem – hmm – innowacyjne?

Nie podchodź do wszystkiego śmiertelnie poważnie. Odrobina, a w zasadzie nawet całkiem duża dawka humoru w łóżku nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Jest on warunkiem dystansu do siebie oraz akceptacji, a co za tym idzie – czerpania radości z seksu. Baw się z partnerem w tworzenie nowych, tylko wam znanych konfiguracji.

Nie warto rozpaczać z powodu błędów i niepowodzeń. Potraktuj je jako informację zwrotną, która cię rozwija i wzbogaca w nowe doświadczenia. Pozwala lepiej poznać siebie i partnera.

 

Kreatywni są wśród nas

A jeśli uznasz, że twój partner nie spełnia ani tych, ani innych twoich oczekiwań, może przyda ci się ostatnia moja rada – miej zawsze w swojej sypialni kreatywnego partnera! Ponieważ kreatywność to nie tylko cecha osobowości, ale także cecha relacji. Może czas poszukać kogoś, kto dorówna twojemu temperamentowi i wyobraźni? Powodzenia!

 

Tekst: Julia Żabowska

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.