Drogie Panie – muszę pozbawić Was złudzeń. Oczekiwanie od partnera życiowego, że ulży Wam w codziennych obowiązkach musi być obliczone na pokolenia. Nic się nie zmieni, przynajmniej globalnie, jeśli od małego chłopcy nie będą wdrażani do współodpowiedzialności za dom, bowiem bardzo wygodnie rozsiadła się i wciąż siedzi w naszych mieszkaniach i – co gorsza głowach – Tradycja, a wraz z nią stereotypowe postrzeganie kobiety jako Pani Domu.


W stereotypach tych utwierdzają nas i panów jeszcze przekazy reklamowe, w których pani jest szczęśliwa z powodu liczby naczyń pozmywanych jedną kropelką odpowiedniego płynu albo dlatego, że jej proszek jest inteligentny i ze wszystkimi plamami da sobie radę.

Niby wielu współczesnych mężczyzn deklaruje partnerski model związku, a wiec podział obowiązków, wsparcie i pomoc, ale niestety nie potwierdzają tego statystyki.

Z danych CBOS pn. KOBIETY I MĘŻCZYŹNI O PODZIALE OBOWIĄZKÓW DOMOWYCH (grudzień 2006 r.) wynika, że panowie prawie w ogóle nie robią prania (czynność tę wykonuje zaledwie 4% badanych mężczyzn żyjących we wspólnym gospodarstwie z partnerką), raczej nie prasują (tylko 5% z nich tym się zajmuje), a także nie sprzątają (6%), nie gotują (7%), za to są świetni w zlecaniu usług do wykonania typu wezwanie hydraulika (59%). Radzą sobie także z wyrzucaniem śmieci i załatwianiem spraw urzędowych (w obu przypadkach robi to 32% badanych mężczyzn).

Role domowe i społeczne, jak wynika z literatury przedmiotu, znajdują swoje uzasadnienie raczej w tradycji kulturowej niż w uwarunkowaniach naturalnych – czytamy w raporcie CBOS – są też w pewnym stopniu dziedziczone. Od odebranego w domu rodziców wychowania i obserwowanych wzorów zależy późniejsze ułożenie relacji we własnym związku.

 
On ma misję ty masz… rodzinę

– Czy mógłbyś przyjść do domu o normalnej porze? Czemu to ja zawsze muszę być na czas, odebrać dzieci z przedszkola, zrobić zakupy, a Ty wciąż jesteś w pracy?!
– Kotku, ale ja przecież to robię dla nas, pracuję tyle, byśmy mogli normalnie żyć!
– Ale kiedy mamy żyć, jak Ciebie wciąż nie ma!

Znacie te scenki? On ma ważne spotkanie, musi przygotować prezentację, trzeba skończyć pilne zlecenie, wyjechać służbowo,  po pracy jest zmęczony i chciałby odpocząć. Podział prac w domu w większości związków jest fikcją, choć oczywiście zdarzają się i takie, w których partnerzy starają się dzielić obowiązkami.

Marta: – Zazwyczaj muszę poprosić mojego męża, bo choć jest pomocny, to raczej sam z siebie nie wpadnie na pomysł, by coś zrobić. Więc proszę: „Kochanie, możesz to zrobić?”, on odpowiada: „Oczywiście, że mogę” i bez żadnych grymasów robi. Nie mamy sztywnego podziału, bo oboje jesteśmy zapracowani, więc po powrocie do domu staramy się wszystko robić wspólnie, by było szybciej.

Kasia: – Mój mąż ma nienormowany czas pracy, zatem dzielenie się obowiązkami domowymi jest u nas bardzo płynne. Nie ma ścisłych podziałów – ja gotuję, ty zmywasz podłogi. Ja zawsze jestem na czas w domu, czyli koło 17.30, żeby móc zmienić opiekunkę, a ponieważ nie umiem funkcjonować w domu, kiedy jest bałagan, zazwyczaj po przyjściu nieco ogarniam, raczej pobieżnie, gdyż dwa potwory nie pozwalają mi na dłuższe pozostawienie ich samych. Kąpiel, kolacja, czytanie bajek, usypianie naprzemiennie, raz ja, raz mój ukochany. Mąż gotuje obiady, ja nie bardzo, jeśli on wyjeżdża kupuję gotowe. Ja robię zakupy dla dzieci i do domu, bo mojego męża pieniądze się jakoś nie trzymają – kupuje książki, albumy, płyty – dba o duchową stronę naszego związku. Ja jestem od lekkiej pracy, on od cięższej – szoruje gary, podłogi i kibelek, ja lusterko i kurze. Hmm, nie jest tak źle, kiedy na to patrzę.

Powyższe przykłady są potwierdzeniem badań CBOS, które wskazują, że wśród badanych, osoby z wyższym wykształceniem, dobrze oceniające swoją sytuację materialną, przedstawiciele kadry kierowniczej i inteligencji chętniej dzielą się obowiązkami lub wykonują je wspólnie. Gorzej jest w mniejszych miejscowościach i na wsi, a także u osób z niższym wykształceniem, tam wciąż króluje tzw…

…tradycja
W Polsce wciąż mocno trzymają się tradycyjne wzorce, według których to na kobiecie spoczywa dbanie o sprawy domowe. Pranie, prasowanie, przygotowanie posiłków, zmywanie naczyń i sprzątanie wciąż są domeną pań. Na wsi tradycyjny podział ról jest najmocniej ugruntowany.  Tam też wciąż pokutuje model pracującego i zarabiającego ojca – głowy rodziny, podczas gdy kobieta ma zajmować się wychowaniem dzieci i pracami w domu.

Na taki podział ról nie godzą się kobiety, które pracują także zawodowo – obowiązki domowe spoczywające wyłącznie  na jej barkach odbierane są przez nie jako praca na drugi etat. Często zresztą niezauważana, niedoceniana. W dodatku – bez wynagrodzenia.

Teresa: – Podział obowiązków w moim domu jest taki, że mój pan 8 godzin przerobi, wraca i odpoczywa. Ja sprzątam, zmywam, gotuję, piorę, robię zakupy, zajmuję się trójką rozkosznych maluchów, które wcale nie bałaganią, nie biją się co chwilę, nie krzyczą jeden przez drugiego. No istny raj! Ale czy ja narzekam? Gdzieżbym śmiała! „Jak chcesz to się zamieńmy” – to stały tekst ślubnego, gdy proszę, żeby w czymś pomógł.

Krzysiek: – Bałagan w domu i sterta naczyń –  mnie to nie przeszkadza. Uważam, że facet jest od zarabiania pieniędzy, a kobieta od zajmowania się domem. Jeśli jest w nim bałagan, to jej powinno być wstyd, gdy goście przychodzą, nie mnie!

Piotr: –  Z tych tradycyjnie damskich (sic!) rzeczy nie robię tylko prania, sprzątania (przychodzi pani sprzątająca) i prasowania. Natomiast z gotowaniem nie ma problemu, bo to lubię, zakupy też wolę robić (raz w tygodniu w markecie), wyrzucam śmieci, bawię się z dzieckiem i czasem zmywam (bo jest zmywarka). Natomiast żona ostatnio organizowała remont mieszkania.

Ania: – Mam męża zbieracza! Mam dość ścierania kurzu z tych pierdółek, które poustawiał na półkach. Moje próby namówienia go, by się tego pozbył, spełzły na niczym. Poza tym, to jego nieodkładanie wszystkiego na miejsce… Koszmar! Ostatnio znalazłam folię po parówce na biblioteczce. Mało mnie szlag nie trafił! Najgorsze, ze w jego oczach jest porządek w domu… A ja przestaje nad tym panować. Bo co drugi dzień chodzę do pracy na 12 godzin, a w wolny dzień jeżdżę w domu na szmacie, bo mimo sprzątania i tak po kilku godzinach wygląda jakby przez mieszkanie przeszło tornado. Zaczyna mi brakować motywacji do sprzątana. Została mi tylko jedna – żeby dziecko nie wychowywało się w brudnym domu.

Hanna Bakuła, malarka, pisarka, osoba kontrowersyjna jak sama o sobie mówi, znana jest także z tego, że rozwiodła się cztery razy. Za każdym razem, jak przyznaje, chodziło o drobiazgi – o niesprzątnięty talerz po sobie, o zostawianie bałaganu, o dorzucanie jej pracy. Bakuła nie rozumie, słusznie przecież, dlaczego miałaby po kimś dorosłym sprzątać – nie po to wiążemy się z kimś, by mieć więcej pracy.


Co kraj, to obyczaj?

W Polsce ogromne zdziwienie i niedowierzanie budzą badania angielskie – okazuje się, że w Anglii, skąd zresztą pochodzi PERFEKCYJNA PANI DOMU, kultowy program telewizyjny poświęcony porządkom domowym, dla wielu kobiet sprzątanie jest swoistą terapią psychiczną (60% badanych). Część angielskich kobiet woli sprzątać niż uprawiać seks! Na sprzątanie poświęcają codziennie dwie godziny 23 minuty, podczas gdy na własną pielęgnację tylko 52 minuty. W badaniu – przeprowadzonym na zlecenie Discovery Home and Health TV – wzięło udział 2 tys. kobiet. Często przyznawały (58%), że czują się przygnębione, gdy w domu jest nieposprzątane.

Polscy psychologowie poddają w wątpliwość brytyjskie dane – wg nich za patologiczną skłonnością do sprzątania może się kryć potrzeba uporządkowania swojego życia i nieumiejętność panowania nad nim. Posprzątany dom może dawać poczucie sprawowania kontroli nad życiem własnym i rodziny. Innym powodem może być społeczna presja i nieustanne porównywanie się z innymi – 8 na 10 Angielek zamartwia się, że zostaną uznane za leniwe, jeśli w domu będzie nieporządek.


Perfekcyjna pani domu

Ciekawe, że emitowany pod tym tytułem program telewizyjny, w którym Anthea Turner gani panie domu za nie dość perfekcyjny porządek, święci triumfy zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w Polsce. Niestety, sprzyja on szerzeniu się stereotypom, że to kobieta odpowiedzialna jest za prace domowe. Ta, która najlepiej posprząta, dostaję miotełkę jako trofeum.

Od małego wychowywane jesteśmy w taki sposób, by uczestniczyć w sprawach domowych, pomagać matce, a z czasem przejąć część jej obowiązków. Jeśli kobieta nie sprząta, to albo jest leniwa, albo fleja. Od chłopców głównie się wymaga, by byli grzeczni, to już i tak wiele. Wkładanie im żelazka do ręki czy proszenie, by zajęli się praniem, w ogóle nie wchodzi w rachubę, bo jest „niemęskie”. Z czasem, co najwyżej, chłopcy mogą wynieść śmieci.

Dziś jednak dla wielu kobiet to, czy mężczyzna chętnie dzieli się z nimi domowymi obowiązkami,  jest barometrem jego uczuć do niej. Kobieta chce być partnerką, nie służącą. Za partnerskim modelem w związku opowiada się 41% panów [wg Pentoru], ale praktyka tego nie potwierdza. Większość kobiet czuje się wykorzystywana i przytłoczona wielością prac do wykonania. Tak jest nie tylko w Polsce, także np. w Hiszpanii, gdzie z opublikowanych w 2003 roku danych wynika, że Hiszpanki poświęcają na prace w domu średnio 5 razy więcej czasu niż mężczyźni. Aż 69% hiszpańskich mężczyzn przyznało, że nie podejmują żadnych prac domowych. Na wniosek deputowanej Margarity Urii zmieniono kodeks cywilny i przysięgę małżeńską – małżonkowie deklarują przed urzędnikiem stanu cywilnego nie tylko miłość, ale także podział obowiązków domowych i opiekę nad dziećmi i seniorami rodu. Ten zapis zabezpiecza sprawiedliwy wkład prac przy ewentualnym podziale majątku w procesie rozwodowym.

Jakie partnerstwo? Jakie równouprawnienie?

Marcin: – Rycerskie traktowanie kobiet było elementem rzeczywistości, która po prostu przemija. System polegający na podziale ról społecznych dawał każdej ze stron odgórnie prawa i obowiązki. Równouprawnienie zmieniło obowiązki, kobieta może wybierać, co chce w życiu robić i nie musi się biernie godzić na pełnienie przypisanej jej roli społecznej, obawiając się krytyki otoczenia. Niestety prawa, które miała też uległy zmianie. Starsi mężczyźni z trudem akceptują obecność kobiet na wyższych stanowiskach, przestrzegają jednak dobrych zwyczajów. Młodsi, często traktują równouprawnienie dosłownie. Kobieta na wyższym stanowisku nie jest dla nich czymś niezwykłym. Niestety jest konkurentem w wyścigu, takim samym jak inni jego koledzy, i bierze w nim udział z własnej woli, więc dlaczego by stosować jakieś taryfy ulgowe? Ja nie podzielam takiego sposobu myślenia. Potrafię je jednak zrozumieć, bo nie raz koleżanki podkładały mi „świnie”, podobnie jak koledzy, z tą różnicą, że oni niczego nie wymagali.

Klarysa: – A ja jestem przeciwniczką równouprawnienia. Chciałabym, żeby mężczyzna klęknął przede mną. Do niego też należy noszenie ciężkich rzeczy i opieka nad samochodem. Płynna jest granica między obowiązkami domowymi a służbowymi. Uważam, że powinny być dzielone dynamicznie, w zależności od predyspozycji stron i partnerów.

Może sama się wpędzam w kozi róg?
Często na początku związku czy małżeństwa, chcąc dogodzić wybrankowi i okazać mu swoją miłość, w dobrej wierze gotowałyśmy mu obiadki, prasowałyśmy koszule, sprzątałyśmy, by było miło, co zarówno nam jak i jemu weszło z czasem w nawyk i stało się przyzwyczajeniem. Po latach on może nie rozumieć, dlaczego nagle jesteśmy zmęczone i skarżymy się na niego, stawiając cały dotychczasowy  – nomen omen porządek na głowie! W nas rośnie poczucie krzywdy, a on nie rozumie, dlaczego.

Blanka: – Znam dziewczyny, które traktują swoich mężów jak sułtanów i którym po prostu usługują. Facet wstawia tylko talerz do zlewu, ale już po sobie nie umyje, a te latają od rana do wieczora, podczas gdy jego jedynym zajęciem jest obsługa pilota!

Agata: – Kobiety wielokrotnie same są sobie winne. Współczuję im takich leni-śmierdzieli, ale skoro na to pozwalają, to nic dziwnego, że nic się nie zmienia. Jeśli nie zrobią nic, by facet mógł im pomóc, to niech się nie spodziewają, że sam się domyśli. Po co, skoro w domu ma służącą? Nagle go oświeci, skoro uprane, ugotowane, pozmywane?

Prośbą? Groźbą? Sposobem?

Kasia: Nie pomaga w kuchni? Nie zmywaj, tyle co dla siebie i malucha. Zabraknie mu widelca, to nie będzie jadł. Nie gotuj, nie umrzesz z głodu, a pan i władca schudnie najwyżej. Nie pierz, zacznie brakować skarpet, to może ze wstydu się zorientuje do czego służy pralka. Jestem w ciąży i od razu uświadomiłam mojego rozpieszczonego przez mamuśkę faceta, że dziecko nie jest i nie będzie tylko moje. Że praca zawodowa jest lżejsza w porównaniu z pracą w domu z niemowlakiem i nie wyobrażam sobie, żebym miała sama robić wszystko. Może będziemy drzeć koty, ale nie zamierzam zostać styraną Matką Polką która biegnie z siatami do domu, bo mężulo na obiad czeka. I jeszcze te teksty, że przecież pralka sama pierze, a zmywarka zmywa… Nic, tylko patelnia żeliwną walnąć w główkę!

Joanna: – Jak mój był głodny, a obiadu nie było, to nawet zakupy potrafił zrobić, Jak mu się wydawało, że z obiadem długo mi zejdzie (karmiłam piersią co 15 minut), to ziemniaki obrał, a jak go zostawiłam na rok z dzieckiem w domu, bo wróciłam do pracy, to ledwo wytrzymał i też do pracy poszedł. A teraz walczę o to, że oboje pracujemy i dziecko tez mamy razem!

Grażyna: – Szlag mnie trafił, gdy mały skończył 5 miesięcy, a ja nie mogłam się doprosić żadnej pomocy od męża! Wprowadziłam środki drastyczne, nie ukrywam. Jak nie wyniósł pampersów do kosza na dwór, to na drugi dzień miał je w torbie zamiast drugiego śniadania w pracy. Gdy pokazał się jakiś jego znajomy u nas w domu, to SPECJALNIE prosiłam tego znajomego o zmianę żarówki albo uszczelki, opowiadałam wkoło jaki z mego męża obibok i to pomogło! Syn ma 8 lat i mąż jest mi naprawdę pomocny w domowych pracach, teraz z kolei chwalę go pod niebiosa, co mu się strasznie podoba!


Jest nadzieja

Zwłaszcza w nas, kobietach, jeśli będziemy wychowywać swoich synów w duchu prawdziwego partnerstwa, od najmłodszych lat zapraszając ich do udziału w pracach domowych, by ich przyszłe zaangażowanie nie było tylko kwestią dobrych chęci, ale czymś najbardziej oczywistym na świecie.
A co z naszymi dorosłymi już partnerami?
Tylko negocjacje, rozmowy i żelazna konsekwencja w realizowaniu ustalonych zasad. Najlepiej już na samym początku związku, bo przyzwyczajenie, jak wiemy, jest naszą drugą naturą…


Delegowanie zadań – cała rodzina sprząta!

Każda osoba w rodzinie/związku to dodatkowe dwie ręce. Wspólnymi siłami można zdziałać i szybciej, i więcej.

1. Zrób listę działań do wykonania (zakupy codzienne, zakupy tygodniowe, sprzatnie w kuchni, w pokoju, w łazience, gotowanie, pranie, prasowanie, opieka nad dzieckiem, spacery z psem itd.).

2. Usiądź z partnerem i spokojnie z nim ustal, jakie prace byłby skłonny najchętniej wykonywać, powiedz mu też, co Tobie sprawia największą trudność i zapytaj, czy mógłby Ci jakoś pomóc?

3. Podzielcie prace między siebie, może niektóre obowiązki będą wymienne albo możecie je wykonywać wspólnie?

4. Spiszcie podział prac na liście i powieś ją w widocznym miejscu, za każdym razem powołując się na nią, gdy partner czy inny członek rodziny nie będzie się wywiązywał ze swoich zobowiązań. Ty sama też musisz trzymać się tej listy.

5. Lista nie musi być stała, możecie wprowadzać do niej zmiany, zamieniać się pracami, negocjować czas, jaki na to poświęcicie – ważne, by za każdym razem było to porozumienie wszystkich stron.

6. Wykazuj radość i wdzięczność, to bardziej motywuje niż nagana.

7. Spróbujcie większość obowiązków spełniać razem – to wasz wspólny dodatkowy czas.

8. Dodaj element zabawy do sprzątania – miłą muzykę, którą wszyscy lubicie, może porcja lodów na zakończenie prac, jakaś nagroda.

9. Dzieci w wieku przedszkolnym bardzo lubią uczestniczyć w pracach domowych – bez przeszkód mogą zbierać zabawki, sprzątać ze stołu.

10. Dzieci w wieku szkolnym dodatkowo mogą już robić drobne zakupy, wyprowadzać psa, układać swoje rzeczy w szafie. Nastolatki mogą nastawić pranie czy pozmywać naczynia, o odkurzaniu nie wspominając.

11. Przedstaw jasno wszystkim domownikom, jakie płyną korzyści z podziału prac: milsza atmosfera w domu, zaoszczędzony czas, drobne przyjemności itd.

12. Możesz też spisać wszystkie czynności na małych kartkach, wrzucić je do pojemnika i urządzać co jakiś czas losowanie – to tez jest jakiś element zabawy i pozwala uniknąć rutyny, za którą mało kto przepada.

13. Nie przesadzaj z nagrodami, bo od nich będzie w przyszłości uzależniane wykonywanie tych prac.

14. Jeśli Twój mąż/partner nie chce jednak uczestniczyć w pracach domowych (nie umie, nie ma czasu, ty lepiej się na tym znasz itd.), to zaproponuj, by opłacał panią sprzątającą, a jeśli i to nie wchodzi w rachubę – pozbądź się go natychmiast!

15. Czasem odpuść – i jemu, i sobie.

16. Poczucie humoru i pozytywne nastawienie – wskazane.

 

Renata Mazurowska
www.wpelnidnia.pl
http://bliskoniezablisko.pl


1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.