Nie trzeba się bać ciemności. Trzeba się bać ludzi, ich żądzy, chciwości, ich strachu i szaleństwa.

Tekst: Sylwia Skorstad

stian-andersen
Stian Andersen

W Norwegii ktoś w brutalny sposób morduje policjantów. Robi to na miejscach, które niegdyś były scenami zbrodni – na odosobnionym wzgórzu pod Oslo, w budce przy wyciągu narciarskim. Policja drepcze w kółko, bo morderca nie pozostawia po sobie żadnych śladów. Niewielka grupa śledczych, w skład której wchodzą między innymi doświadczone policjantki Beate i Katrine, próbuje samodzielnie rozwikłać zagadkę, idąc tropem starych zbrodni. Beate, jako jedna z 30 osób na świecie, nigdy nie zapomina raz widzianej twarzy i jest chodzącą bazą danych. Katrine zaś nie cofnie się przed niczym, by wydobyć zeznania z podejrzanego. Nawet, jeśli będzie to niemoralna propozycja złożona przez odrażającego więźnia w odosobnionej sali widzeń.

Czy to ty, Harry?

Grupie śledczej brakuje najważniejszego elementu – komisarza Harrego Hole. Ten, choć nieobecny, cały czas powraca. Jest we wspomnieniach bohaterów, w ich rozmowach, w przedmiotach pozostawionych w różnych miejscach. Bez niego trudno o przełom w śledztwie, bo nie ma komu zadać najważniejszych pytań.

Jednocześnie obok wątku głównego mamy historię tajemniczego pacjenta umieszczonego w nieczynnym skrzydle stołecznego szpitala. Nikt z pracowników placówki nie zna tożsamości mężczyzny, który pogrążony w śpiączce goi rany po jakiejś strasznej historii, która go spotkała. Za to każdy, z czytelników, kto zna cykl kryminałów o Harrym Hole, ma nadzieję, że to właśnie on. Może jakimś cudem ocalał z makabrycznej jatki, jaka spotkała go w „Upiorach”? Może się obudzi i opowie wszystkim, kto mu to zrobił? Może utrze nosa aroganckiemu karierowiczowi i miejscowej pani polityk, odpowiedzialnym za tyle tragedii? Nadzieja na to, że Harry, to jednocześnie pragnienie, by mimo wszystko w mrocznym świecie wykreowanym przez Nesbø dobro zwyciężyło. Jeśli to Hole, niech ktoś go wreszcie obudzi!

Oko do detalipolicja

Gdyby Jo Nesbø nie został pisarzem, mógłby zrobić karierę w policji. Na szczęście nie wpadł na ten pomysł i jego zmysł obserwacji można podziwiać w powieściach. Norweg ma oko do detali. Widzi drobiazgi, których my, zwykle zajęci swoimi sprawami, nie dostrzegamy. Z miny rozmówcy, jego tonu głosu i mowy ciała potrafi odczytać wiele informacji. Patrząc na świat jego oczami, możemy widzieć tyle samo, jednak wnioski musimy wyciągać sami.

„Policja” to powieść, która może przestraszyć. Jest w niej kilka scen, które pewnego dnia pokazane na dużym ekranie wysypią nam z ręki popcorn i każą stłumić krzyk dłonią. Zło czai się w mroku, ale co gorsze, czai się w ludziach. W uległej kochance, która bezmyślnie zapewnia zbrodniarzowi alibi. W zazdrosnym, niedocenianym i wzgardzonym koledze męża. W dziwacznym pacjencie, który opowiada mroczne sny znudzonemu psychoterapeucie. W niegłupim strażniku, który zdradza żonę trochę z nudów. Zło jest banalne, ale niech cię nie zmyli. Kiedy objawi się w pełni, będzie za późno i można już będzie tylko krzyczeć.

„Policja” Jo Nesbø/ Wydawnictwo Dolnośląskie

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.